Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2010, 13:56   #409
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Chylę czoła. - Szrama skłonił się płytko i ponad wszelką wątpliwość urągliwie. - Niewielu zawracało sobie dupę oskarżeniami. A wyrokowali zwykle z taką łatwością... - Popatrzył ni to pogardliwie ni groźnie po widmowym w mroku gospody tłumie.
- Nie trzymałem z nikim, bo nikt nigdy ze mną trzymać nie chciał. Ale nie byłem ci wrogiem. I nie wiem, com ci winien... Bacz, bo chociaż nie winien, mogę oddać, com nie tobie dłużny... - mówił, nie zatrzymując spojrzenia na dawnym towarzyszu wyprawy, ale wodząc nim po karczmie. Nie wszystko rozumiał. Nie wszystkiego nawet się domyślał. Nie wszystko umiał zlepić w jedną sensowną całość. Ale ciskając zydlem, zdecydował. Wybrał odpowiedzi. Niezbyt miłe. Raczej gorzkie, najbardziej dlań naturalne. Teraz przekonywał się o ich słuszności. Na potwierdzenie potrzebował jeszcze jednego: błysku złotych okładzin. Księga musiała gdzieś tam być. Może w fałdach płaszcza powalonego na deski dziadygi? Może w tłustych, zawsze przed Szramą zawartych okładkach butterburowego rejestru dłużników? Niepozorna lecz wyzywająca jak roztaczająca egzotyczne wonie, wykwintna kurwa owinięta skromnym płaszczem. Zawsze wiedział, kiedy zejść z drogi, żeby nie przekreślić uznanej dyskrecji opiekuna, nie spotkać się bliżej z pałką i ciężkim buciorem. Zawsze poznał. Radził sobie, ho ho, wcale niezgorzej. Kiedyś. Gdzieś indziej.

- Nie obracam mieczem sprawnie, bo takim jak ja częściej przychodzi stawać po drugiej stronie jelca - mówił cicho i spokojnie, uparcie błądząc oczyma po karczmie, a każde słowo dźwięczało w zimnym powietrzu głębokim żalem. - Częściej sprzątać po koniu, niż go dosiadać...

"Gdzie ta cholerna księga... Ukrył ją, ale zostawić nie mógł... Zamaskował... Długouchy też ją schował... A znalazłem... i teraz też znajdę, przeklętą. Dosyć już..."

- Nie szepnąłem strażniczce na ucho, że idą. Mało brakło, żebym ze swojego konia zleciał, twojego miałem za uzdę prowadzić?

"A niech cie szlag, koński chwoście! Nie możesz się spłaty doczekać? Tak ci, tfu, do odsetek spieszno..."
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 03-05-2010 o 14:04.
Betterman jest offline