Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2010, 15:20   #136
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
No właśnie list miał być bezpośredni.
Drogi panie Karlu. Chciałbym się z panem skontaktować. Chciałbym poinformować iż słyszałem o pana renomie bycia wielim złym wyznawcą chaosu. Wiem też iż to nie prawda i być może plotka dyskredytująca pana a być może wręcz świadomy kamuflaż. Wiem iż sługi chaosu szykowały na pana zamach rękami miejscowych rzezimieszków. Nie doszedł on jednak do fazy realizacji główny wykonawca nie żyje. -tu profesor nie pisze wprost zostawia w domysłom czy osoba pisząca list czasem nie powstrzymała zamachu. Wiem też że w zamku u boku słabowitego księcią zalągł się chaos i to on czyha na pana życie. I że za wszystkim stoi człowiek zwany Mistrzem. Którego część osób w tym mieście błędnie o zgrozo ma nawet za przedstawiciela Sigara. Obaj też wiemy o nadchodzącej tragicznej nocy gdy to siła chaosu może dać o sobie znać. Niestety powoli wszystko zdąża ku najgorszemu ludzie na ulicy się wyrzynają. Bandyci zabijają się wzajemnie dopełniając kolejnego elementu do tajemniczego rytułału. Do tej pory pan tego nie zatrzymał.... być może z braku wiedzy być może sił. Jeśli chce się pan wymienić wiedzą. I być może połączyć siły by zatrzymać ową maszynę zniszczenia, której koła poszły już w ruch. Zapraszam dziś dwie godziny po południe do karczmy xxx. (Wskazał inna karczmę niż kuźnia taką najbliżej domu Hansa i ich nowej siedziby.) Radziłbym dostać się tam w przebraniu i dyskretnie nigdy nie wiadomo kto pana czy mnie obserwuje. Będę przy stoliku najbliżej prawego górnego rogu karczmy. Proszę przyjść zamówić wino u karczmarza i dosiąść się do mnie. Może pan przyjść z obstawą nie przeszkadza mi to. Bo wiem iż ów list może być odczytany jako zasadzka. Niech pan jednak rozważy że mogę być pana jedyną nadzieją. Do tej pory nie udało się panu tego zatrzymać a zostało już tylko 6 dni. Przepraszam za formę listu i kontaktu ale dopiero teraz udało mi się przejrzeć do końca intrygę mrocznych sił. I jestem tym wszystkim wstrząśnięty.

Podpisane Przyjaciel. I pieczęć rodu Estalijskiego.

Profesor wyszedł zabrał ze sobą Klausa dając mu list jeszcze w swoim pokoju. Dasz to Karlowi Czarnemu. Jak jest mi to obojętne. Najlepiej do rąk własnych. Choć nie musisz zrobić tego osobiście. Musisz być pewien jedynie że list dotarł. Doszedłem do wniosku jednak że trzeba działać szybko, w sprawie tych kultystów co ci mówiłem wczoraj. Zadziałamy bezpośrednio nie ma czasu na gierki i sprawdzanie drugiej strony zostało 6 dni. Jeśli i on to to zrozumie przyjdzie na spotkanie czas na szczerą rozmowę z kimś kto gra po naszej stronie. Idziemy na zewnątrz tam za chwilę dojdzie Hans on też w odpowiedniej chwili powie ci gdzie szukać Karla. Idziemy.

Na zewnątrz nie trzeba było długo czekać na umówionego Hansa. Profesor uśmiechnął się obok Hansa szli trzej kislevczycy.
Panowie zdecydowali się zatrudnić u tak znaczącej persony jak pan panie Wolfborg.-grał swoje Hans. Widać doszedł do wniosku że to iż się przyjaźnią nie musi być widziane przez osoby trzecie. Niech widzą że dla niego pracuje i tylko tyle. Myślał całkiem zresztą słusznie sierżant.
Stawkę mają już omówioną.

Przed pozostałą dwójkę wystąpił jeden z kislevczyków. Warunki znamy i rozumiemy-uniknoł słowa panie. Zapłata jest godziwa a i ten-wyraźnie spojrzał na Hansa z mieszaniną pogardy i strachu. pański człowiek wszystko nam wytłumaczył. Praca dla pana- tym razem doszedł do wniosku że to dobre słowo. Będzie dla nas dobrym wyjściem. Jakoś nie pali nam się do udziału w tej całej wojnie na ulicach. A wiemy że z panem, nawet jakby z rozkazu walczyć przyszło to nie będziemy mięsem armatnim. Wiemy że nowi w gangach tak właśnie byliby potraktowani. Na wojaczce ino się znamy

Jesteście kurwa dezerterami- wtracił się Hans.

To właśnie chce job twoja mać wyjaśnić.-rzucił zdecydowanie drugi. Znamy się kurwa na wojaczce szabelką robimy nie tęgo. My nie byle obdartusy z ulicy my żołnierze. Twardzi nie byle chłystki. Ale kurwa panowie tam na naszych ziemiach nasz oddział wyrżnął demon. Jego szable się nie imały. Rozpierdolił łeb kapitana jakby to jakaś sałata była nie lita czaszka. Tu przyjechaliśmy by "uczciwie" zarobić na machaniu tym.-ponownie chwycił za szable. Tam ta psia służba za marne miedziaki do grobu by nas wpędziła. A z człowiekiem każdym staniemy i zawsze niezależnie od liczby-dodał jakby chciał podkreślić ich wartość i to że nie są byle kim jak sugerował Hans. Ale siły piekielne to nie dla nas. Maruderów ba ludzi chaosu zawsze chętnie wyślemy na tamten świat. Bądź co bądź ojczyznę nam niszczą. Ale demonowi panie nikt prócz magów i kapłanów nie stanie. A my nimi nie jesteśmy.

Dziewki mają o tobie inne zdanie. Sam słyszałem jak jedna krzyczała do ciebie jak ją brałeś na sianie że to chyba magia- rzucił trzeci.

Cisza rzucił pierwszy. Mam nadzieję że to wszystko wyjaśnia my jesteśmy proste ludzie. Umowa-wyciągnął rękę pierwszy.

Umowa. Przyjął uścisk Profesor. Po czym skierował ten sam gest do pozostałej dwójki. Chciał mieć pewność że każdy z nich robi to za siebie.- uśmiechnął się też na widok zbaraniałego Hansa. Ten już nic nie powiedział i miał zaciśnięte wargi. Znaczy wiedział że i on demonom by nie stanął. Zabawna była dwuznaczność tej sytuacji. Kislevici na służbie u profesora mogli okazać się bardziej pomocni sprawie zwalczania chaosu aniżeli kładąc głowę gdzieś na stepie. Zwalczali zresztą ten najgorszy rodzaj plugastwa bo ten ukryty.

Dobra Hans co z więzieniem?
Dziś na zmianie jest John swój człowiek zastąpił w ostatniej chwili Tomma bo ten to kurwa za chuja by nam nie pomógł. Mamy tam sporo pijaczków i innych nie godnych uwagi drabów. Ale powinien zainteresować cie Berserker ponoć z samej Norski..
Profesor wszedł do budynku straży sam obstawę w tym Klausa zostawił na zewnątrz. Odstawił szopkę pod tytułem: Ja tu w odwiedziny do rodziny. John go przechwycił. Widać po nim było teraz że to jeden z ludzi którym Hans puścił towar w kredo. I teraz maja oni pracą odkupywać działki.
Ten berserker panie to taki topór długi miał.- zaczął młodzieniec syn jednego z kapitanów więc przydzielony do bezpiecznej pracy strzeżenia więzienia. Widać że pokazując jaki skończył mu się już zasięg rąk. Widać że ponosiła go fantazja. Idąc dalej jego opisem facet miał rozmiary dwóch Mattów. Trzymamy go w loszku o tam- pokazał zejście do podziemi. Okazało się że zarówno strażnica jak i więzienie w niej będące to całkiem nieźle ufortyfikowane miejsce. I to częściowo z kamienia nie byle co.... To pozostałość jeszcze najwyraźniej z pokolenia ojca obecnego księcia a może i dziada. Gdy miasto było niebezpieczne jak i teraz ale straż walczyła z tym na ostro... Później przyszły czasy i obecnego księcia i zmierzchu jego życia stary ponoć on już był. Co i tłumaczyło czemu tak łatwo się nim manipuluje. No i oczywiście Harapa. Wtedy to budynek zaczął trochę podupadać. Wiadomo przecież było co Heinrich wiedział od Hansa że za Harapa był układ na mocy którego działała całkiem sprawna i obopólnie korzystna umowa miedzy nim a strażą. Która podziała strasznie pustosząca na stan osobowy więzienia. Profesor na wieczór był już umówiony z samym dowódcą straży na rozmowę w cztery oczy w jego gabinecie. Wiedział od sierżanta że stary z chęcią sięgnął po działkę czystej którą podsunął mu Hans z rana. I że jest gotowy i chętny do rozmowy.... Pewnie liczy na darmowe porcje w ramach układu. Kto wie co tam ustalimy. Bo to że się dogadają było niemal pewne. Obaj byli ludźmi biznesu a tacy zawszę się dogadają.- ale do wieczora jeszcze daleko.

Wtem profesor mijał jedną z cel pozornie niczym się nie różniła od innych ale przy kracie leżał skatowany mężczyzna. Przyjrzał się mu i dostrzegł araba nacja ta była bliska jemu sercu. Bowie uczył się kilka lat na światłych uczelniach w tamtejszych krajach i wiedział że ich wiedza przewyższa tą znaną w starym świecie. Człowiek ten był drobny jak na araba przystało ale umięśniony i widać było że daleko mu do kupca. Dalej na macie leżał elf sądząc po resztkach ubioru skórzanej zbroi i fryzurze chyba jakiś myśliwy. Czy łowca kij go wie... Również blady i skatowany jak poprzednik dodatkowo końcówki uszu miał przypalone i obcięte. Trzeci jegomość leżał jak dwójka poprzednich również był ciężko pobity miał na sobie szaty mnicha a może kapłana ciężko było ocenić.

Kim oni są?-zapytał profesor przystając na chwile.
A to panie durnie.... Znaczy wczoraj jakiś wielmożny z kolegami popił ale wie pan duża szycha gość samego księcia dużo może. Agresywni trochę byli i tego tam pokazał na elfa w sześciu opadli. Skatować chcieli bo do rozrywki im wartko było a wie pan jak teraz jest nie ludziami pomiatać najłatwiej. Ranił jednego jak się bronił sztyletem po łuk sięgnąć nie zdążył. To tamci tym chętniej się pastwili widzisz tam mu nawet uszy przypiekli...-pokazał palcem to co Profesor dostrzegł już wcześniej. Ten drugi wskazał na araba to jakiś nienormalny. Szedł wtedy ulicą a w zasadzie to na koniu jechał. Jak nie podjechał jak łba pachołkowi nie rozwalił pierwszemu. Panie to dopiero rąbniecie było. Ale widać że nie miejscowy kalkulować nie potrafił sam na 5? No po pachołku to na 4. W mig go opadli i mieli już dwie ofiary. Na końcu do kompletu wypadł tamten. Wskazał trzeciego mężczyznę. To miejscowy Shajlita czy Shaita no wie pan ten od ogniska domowego co to rannych leczą ludziom pomagają. Mają tu taką małą nor... Znaczy przybudówkę przy świątyni młotodzierżcy. Wiesz taka mała świątyńka. Ludzie z nich kpią bo takie ideały to chyba nie u nas.-dobitnie powiedział młody Znaczy słuszne i jedyne tylko trochę nie życiowe tu w księstwach. Siedzi ich tam 2 kapłanów i kilku akolitów. Ten to chyba młodszy z tej dwójki a może akolita ciężko powiedzieć nie bywam tam ale przypomina tego kapłana.
Wróć do głównej myśli- powiedział łagodnie Profesor.
A no i wiesz tamten te swoje dyrdymały żeby zostawić odstąpić nie rozlewać krwi itd. Ten wielmoża jak mu lutnoł.... Potem wiesz panie patrol szedł rozdzielili. Wielmoża łby ich chciał ale kapitan Derlat załagodził sytuację. Szlachciura wziął konia i sakiewkę pękatą za zabitego pachołka jako rekompensatę. A tych trzech aresztowano za zaburzenie porządku i rozbój. Z prawdą jak słyszysz panie ma to niewiele wspólnego ale prawda to teraz rzecz deficytowa. Zresztą kres na nich przyszedł rozkaz dostałem żeby po cichu zakatrupić cała trójkę. Ponoć szlachciurę coś z rana energia roznosi i miał takie widzimisię. I już się odwieść na trzeźwo od tego nie dał. Dał za to w łapę komu trza pewnie nie dużo bo i te gnojki niewiele warte. Więc wezmę Toma i Paula i trza ich będzie sprzątnąć mus to mus.-zakończył młody.
Ale panie co się smucisz Hans mówił że ten osiłek co go mamy na dole to będzie idealny dla ciebie. Zabijaka pierwsza klasa i nawet już mam pomysł jak go stąd wyciągnąć....
Milcz.- to jedno słowo sprawiło że młody wiedział już że profesor nie jest w dobrym nastroju. Bo i nie był. Historia którą usłyszał faktycznie nie pasowała do Roseborga. Ci dwaj nadstawiali karku dla tego elfa on zaś dostał za nic. Typowe tu ale te ludzkie odruchy nie były typowe. W zasadzie Profesor poczuł kłucie przy sercu co to było ciężko stwierdzić. Sumienie? A może człowieczeństwo? Może wzruszenie....
Tych trzech nie zabijecie jak wam kazano mieli zniknąć to znikną już moja w tym głowa. Wpakujecie ich do worków. Ciała ale żywe zawieziecie razem zemną do tej świątyńki. Reszta to już nie wasza rzecz.
Ależ panie ja wiem rozumiem szkoda ich i w ogóle- próbował zgadywać przyczyny dziwnego zachowania tego człeka młodzieniec. Ale musisz wiedzieć że układ był z Hansem taki że działka dla każdego z naszej trójki w zamian za tego Norsmena. Jeśli chcesz tych trzech...
Dostaniecie po 2 działki na głowę i ani jednej więcej. No i kredyt u nas na więcej w zamian za kolejne usługi-przerwał nim młody zdążył dokończyć.
Tylko wiezienie to nie ten no karczma że tak każdy wchodzi i wychodzi. Jak dam ci tych to Norsmen zostaje.-widać chciał sobie zostawić atut do kolejnych rozliczeń.
Biorę i jego dorzucę działkę- rzucił od niechcenia Profesor.
Przykro mi panię ale nie on zostaje. Ja też nie mogę przesadzać. Przyjdź za dzień lub dwa zobaczymy.-powiedział zdecydowanym tonem John.
Dam zatem za niego 10 sztuk złota.-próbował targów Profesor.
Johnowi aż się oczy zaświeciły. Byłby pewnie skłonny przyjąć ofertę. Ale błysk świadomości że to może jednak poważnie sprawić kłopoty, kazał mu powiedzieć Nie. Ale będę pamiętał cenę jaka za niego dana. Przypilnuje on nie zając nie ucieknie- w myślach John już kalkulował 10 karli to jest 10 działek i to gotówką kupie pokaże Hansowi że ja nie biedak.
John zawołał Toma i Paula załadunek odbył się po cichu z tyłu na wóz z plandeką co to na transportowy wyglądał.
Podczas podnoszenia szarpnął się Arab nie wiadomo co chciał zrobić walczyć zwidy miał.... Profesor natychmiast rzucił do niego Spokojnie bracie zajmę się tobą.-uczynił to w ojczystej mowie tamtego co go wyraźnie uspokoiło.

Na zewnątrz czekał już Hans,kislevici i Klaus widać ktoś im dał cynk. Hans na widok całego tego przytułku biedaków westchnął. Kurwa jakoś nie przypominają mi Wulfgara. Co jest John w ciula lecisz..
Tamten wyraźnie kiwnął głową na Profesora. Rozkładając przy okazji ręce w geście bezradności.Wiem co myślisz i pewnie masz racje nie mniej jednak bierzemy tych- rzucił chcąc uciąć sarkazmy Hansa profesor.
Znaczy wiesz twoje decyzje szefie. Ale coś mi się zdaje że z nich to ten pożytku nie będzie. I gdybym mógł zasugerować...- zaczął
Nie. Nie mógłbyś nie zawsze liczy się tylko zimna kalkulacja. Jedziemy do świątyni Shalyi.zakończył rozmowę Profesor.
Tfu wiedziałem. Znaczy tak jest. Tylko ja mam dziś do rozsprzedania co nieco jeszcze te wszystkie spotkania. I Klausowi mam pokazać jak dotrzeć do Karla.
Dobra spadajcie. Ty mi się też dowiedz Klaus gdzie mieszka zamkowy woźnica. Ten co karocą wczoraj powoził na lini klasztor-zamek.Hans podpowiedz mu gdzie ma szukać pewno wiesz gdzie pije służba z zamku. Woźnica swój? zapytał Johna Heinrich zajmując się kolejna sprawą. Swój, swój głowę by dał jakby języka w gębie nie trzymał. A że język mu kiedyś kat wyciął to i pewniśmy go tym bardziej.

Profesor pojechał z kislevitami i woźnicą do świątyni. Tam na miejscu poprosił o spotkanie z przeorem. Uzyskawszy je streścił mu co zaszło.
Ulecz zatem całą trójkę. Słyszałem też że Shalya w swej łasce daje moc uzdrawiania swym kapłanom za pomocą magi. Tamtej trójce pomoże już chyba tylko magia są w bardzo złym stanie.-Profesor wiedział co mówi chirurg z niego nie był ale jak się im przyjrzał na wozie to wiedział że tu już tylko magia pomóc może.
Owszem pani dała ten dar niektórym co bardziej wtajemniczonym kapłanom. Posiadam go i w tej sytuacji skorzystam z niego. Ale wiedz że nie zawsze i nie każdemu dajemy łaskę skorzystania z tego daru.-zakończył formułkę podstarzały już kapłan.
Tak, tak rozumiem wyraźną sugestie że to nie centrum rehabilitacji bandytów. I rozumiem że nie pomagacie ludziom którzy potem dalej krew przelewać będą. Ale jeden z nich to wasz. Zdaje się że kapłan choć i to nie ważne. Ocaliłem jego skórę i jesteście jakby to powiedzieć mi coś winni.
Oczywiście panie zawsze znajdziesz pomoc w tych murach. Doceniamy ten gest o jaki trudno w tym mieście. Wiemy gdzie jesteśmy ślepota nas nie dotknęła. Ale ogień nadziei naszej pani nieść trzeba wszędzie. Choć tu jest bardzo trudno datków mało...
Kpi?- pomyślał Profesor ja tu tyle dobrego zrobiłem a on że wzajemna pomoc ale co łaska nie zaszkodzi. Profesor w duchu rechotał z rozbawienia. Masz dał mu 10 złotych karli. By płomień pani świecił jasno. I by nasza przyjaźń układała się dobrze.- rzucił ze z trudem skrywanym sarkazmem. Podeślij jednak jakiegoś biegłego medyka z pośród swoich akolitów do karczmy "Kuźnia" tylko szybko. Tam też są potrzebujący. Rozumiem że ty zajmiesz się tą trójką. Doprowadź ich z pomocą tej swojej magi do stanu używalności. Elfowi i Arabowi jak się przebudzą powiedz co zaszło. Arab może nie zrozumieć choć skoro jest w starym świecie pewnie podstawowe słowa rozumie. Powiedz że przyjdę wieczorem albo jutro rano ustalić co dalej z nimi. Do tego czasu zdążysz?
-Oczywiście łaska pani ma wielką moc.
Dobra zwijamy się rzucił do swoich profesor. I nim się obejrzał był już w kuźni było jeszcze chwila do południa. Młody akolita zajął się Walterem i Ingrid ten pierwszy gdy się obudził mógł się nieco zdziwić nietypowym gościem.
Heinrich zaś rozpoczął przy stole wykład podzielił się z nimi wszystkimi przemyśleniami od nośnia: Mistrza,chaosu,sigmarytów,Michoża i Karla. Czekał na reakcję pozostałych.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 03-05-2010 o 15:32.
Icarius jest offline