Udali się do karczmy, zgodnie z poleceniem szefowej grupy. Podły nastrój Nyarli udzielił się również i jej kompanom. Milczeli i nie byli skorzy do żartów. Szedł z nimi też i Chris, który choć nie przepadał za miejskim gwarem, nie był małym i rozkapryszonym dzieckiem i wiedział, że musi te kilka godzin jakoś przeżyć. W szynku usiedli wszyscy przy stole i zajęli się obiadem. Kobieta czytała im w myślach, gdyż każdy z członków grupy jadł aż im się uszy trzęsły, w szczególności Rurik i Formit, którzy rano nie mieli zbyt wielkiego apetytu po balach z poprzedniego wieczoru. W końcu Nyarla się odezwała zgłaszając swoją propozycję planu. Towarzysze mieli chyba mieszane uczucia. Strażnik dróg i lasów założył ręce na piersi i oparł się o ścianę za ławą, na której siedzieli.
-Według mnie to dobry pomysł. Mam dobry wzrok, podobnie jak Gabriel widzimy w mroku, możemy pełnić wartę, podczas, kiedy maluch...-
-Kayl.- przerwał mu niezadowolony z nazwania go maluchem niziołek.
-Podczas, gdy Kayl zajmie się otwieranie zamku. Jeśli zrobi to tak szybko jak zrobił to w mojej chacie...- zrobił wymowną minę -To nie powinno być tak źle.- wyraził swoje zdanie.
Siedzący po drugiej stronie stołu niziołek pokręcił głową i cmoknął ustami, dając znak, że nie do końca zgadza się z słowami Chrisa.
-Zamek w twojej chacie, otwarłoby nawet dziecko z wytrychem. Jak podejrzewam, tam w magazynie straży może być dużo bardziej skomplikowany mechanizm. Nie jestem w pełni pewny, ale nie siedzę w swojej profesji od kilku dni i co nieco wiem o zabezpieczeniach takich budynków.- odrzekł Formit. Mógł mieć rację. Z tego co Nyarli wyjawił Carl, mundurowi trzymali w budynku swój sprzęt, oraz przedmioty zabrane aresztowanym, zwykły zamek w drzwiach byłby głupotą z ich strony.
-Wiecie, że to cholernie niebezpieczne?- wtrącił się w końcu Strzaskane Niebiosa.
-Jeśli nas przy tym złapią, oskarżą o jakąś próbę zdrady, czy jeszcze coś gorszego. W najlepszym wypadku przesiedzimy w lochu kilka lat. W najgorszym poucinają nam ręce...-
-To, trzeba to tak zrobić, żeby ich uwaga skupiła się w innym miejscu...- odezwał się i Rurik. Krasnolud otarł usta z tłuszczu po potrawie, którą chwilę temu skończył jeść i popił wodą.
-Jeśli narobić namieszania, gdzieś po drugiej stronie miasta, większość patroli uda się właśnie tam, to zwiększy nasze szanse...- dodał po chwili.
-Ale jak chcesz to zrobić?- wtrącił Chris.
-Nie wiem, ale mam wrażenie, że nasza koleżanka – czarodziejka z pewnością coś wymyśli.- dodał pewnym siebie tonem, spoglądając na Nyarlę.
-Ciekawi mnie czego tam szukamy? Jakiś śladów?- znów odezwał się Gabriel.
-Od kanałów się tam nie da wejść, więc to ktoś z miasta musiał otwierać tę klapę. Jeśli tak to nie chce mi się wierzyć, że zostawił po sobie jakieś ślady.- dodał elf.
-Chyba mamy też jeszcze jeden problem. Zdawało mi się, że ktoś nas śledził. Jakaś kobieta w podróżnych ubraniach, z opaską na oku pojawiała się tam gdzie my, choć może mi się tylko zdawało.- oznajmił reszcie. |