Halfling wsłuchiwał się spokojnie w potok słów i przypuszczeń "Profesora". Wciąż był roztrzęsiony tym co się stało poprzedniej nocy, tylu niepotrzebnym ofiarą i to w imię czego? Zemsty, rewanżu? Nie było jednak łatwo pogodzić się ze śmiercią własnych ludzi, nie można było się z tą śmiercią pogodzić. Tupik nie zamierzał już się cofać, zwyczajnie nie mógł.
Po tym co wykombinował kupiec pozostało jedynie spotkać się z Karlem. Petycja, słowa, ściemy... liczyły się czyny, a bezczynność nie wchodziła w rachubę. Tupik obawiał się jednak przedwczesnego spotkania z Karlem, nie miał o nim żadnej wiedzy, ale wątpił też aby w tydzień mógł dowiedzieć się wszystkiego.
- Profesorze, uświadomienie potencjalnemu kultyście, że Pan zamierza aktywnie walczyć z kultem i chaosem raczej nie przyniesie nic dobrego. Gdybym wiedział, że tak daleko się posuniesz nie przyzwoliłbym na ten list. Nie mogę bezpośrednio pokazać się na spotkaniu, bo jeśli to kultysta i planuje zamach to nie pojawi się, a tych co przyjdą zlikwiduje. Natomiast możemy Ci towarzyszyć i obserwować z ukrycia, w razie niebezpieczeństwa przystąpimy do działania. To czy będziemy w karczmie czy okolicy ustalimy najlepiej na miejscu, ale do karczmy nie powinniśmy iść wspólnie.
- Będę Ci towarzyszył Tupik, będę u Twojego boku, bo czuję że to wszystko przerasta nie tylko Ciebie, ale całe to zasrane miasteczko. Nie możemy bawić się w półśrodki. Nie teraz. Albo wóz, albo przewóz. Albo idziemy na całość, albo grzecznie usuwamy się w cień, zajmując miejsce, w którym mnie było dobrze.
- Dziękuję. Odpowiedział krótko i szczerze, jak nigdy potrzebował wsparcia, choć pocieszała go świadomość, że nie jest sam i to dopiero początek.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 05-05-2010 o 13:58.
|