Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2010, 14:21   #145
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Czy ja myślę za szybko i inni na nadążają?- pomyślał Profesor

Chyba wyraziłem się dość jasno. Michoż czytaj człowiek mistrza chciał go zabić. Dalej Karl unika zamku i dworu boi się owego Mistrza. Czyli uświadomienie go że walczę z chaosem w osobie Mistrza.... Daje mu do zrozumienia że jestem jego sojusznikiem. Sugerując że mam go za tego dobrego upewni go tylko w przekonaniu że warto mi pomóc. Upraszczając nawet jeśli jest kultystą to nie jest po stronie Mistrza a wręcz przeciwko niemu. Czyli po kiego wała miałby kogokolwiek zabijać? Potencjalnego sojusznika? Wiem, wiem niektórzy może mają w zwyczaju próby zabicia potencjalnych sojuszników.-Profesor delektował się tą grą słów. Ale wierzę że nie wszyscy w tym mieście mają takie maniery. W końcu jeszcze stoi prawda? Co do listu na swoje własne spotkania nie potrzebuje przyzwoleń. A wydarzenia dzisiejszej nocy dały mi do myślenia jeśli chodzi o naszą współprace. Póki co mniejsza oto nie czas tworzyć spory. Co do karczmy tak nie widziałem was w żadnej innej roli niż zabezpieczenie. Niech Max rzuci na niego okiem gdy przyjdzie. Nadal niczym mnie nie zaskoczyliście jeśli chodzi o przemyślenia odnośnie naszego położenia. Czas żebym znów to ja was zaskoczył. Tupiku usiądź i przemyśl sprawę ale na chłodno i bez pośpiechu... Ja muszę wejść na górę na chwile.

[Profesor wszedł na górę jedynie na chwile przed wyjściem. Założenie stroju w jego rodowych barwach było dla niego ciężki psychicznie. To tak jakby nagle dopadła go przeszłość. Zła przeszłość. Z drugiej strony miał prawo do tych barw był przecież jebanym szlachcicem. Co prawda miał też prawo do wielu ziem i włości w Estali ale z tego już nic nie wynikało. Nikt mu ich nie da dobrze o tym wiedział. Zostało mi już tylko to.... Z drugiej strony rodzina Estabanów była słynna. Każdy ich znał nie tylko w rodzimej Estali. Rozgłos tego nazwiska był niemal tak silny jak nazwisko Franz. Kto nie zna nazwiska cesarza Imperium nawet poza nim? Estabani jednak nie pochodzili z rodziny królewskiej. Byli oficjalnie jedną z najpotężniejszych rodzin kupieckich w całej Estali. Nieoficjalnie byli rodziną donów. Rodziną mafijną. Profesor w duchu się zaśmiał.... Zatoczyłem koło uciekając od jednych nie uniknąłem ich losu. Profesor zakładał cały ten strój z kilku powodów. Po pierwsze szlachcic zawsze mógł więcej i więcej uzyskiwał również w negocjacjach. Po drugie ich grupa potrzebowała w końcu kogoś reprezentatywnego z wysokiej półki. Kogoś kto wzbudza szacunek jest obyty z wysokimi sferami i co nieco o nich wie. Tupika raczej nikt za szlachcica i szychę by nie wziął obaj o tym dobrze wiedzieli.
Zszedł na dół wszyscy mieli dziwne miny. Od teraz jestem Carlos Estaban rzucił do zgromadzonych.(BG) Estalijski szlachcic. Wszyscy wiemy że potrzebny nam jest też inny rodzaj posłuchu nie tylko ten siłowy. Zapewnię go nam. Przy okazji naprawdę nim jestem- uśmiechnął się i poczuł jakby wielki ale to wielki głaz spadł mu z serca. Nie miał zamiaru teraz niczego sam z siebie tłumaczyć.
Dobra słuchajcie dalej- mówił po drodze ale już wychodząc niemal szeptem profesor. Zrealizujemy bądź zrealizuje. Jeśli w was nie znajdę oparcia. Też plan który nazwałem adekwatnie do jego wykonania "po nitce do kłębka". Naszym jedynym punktem zaczepienia którego jeszcze nikt nie spalił-pozwolił sobie na małą uszczypliwość. Jest zamkowy woźnica. Sam-tu wyraźnie zrobił pauze jakby w ostatniej chwili zmienił zdanie. Bywałem na dworach. W zasadzie na każdym jest tak że woźnica mieszka gdzieś w pomieszczeniach dla służby na zamku. Jeśli miasto jest daleko od dworu. Tu zaś tak nie jest więc woźnica do pracy dochodzi z mieszkania w mieście. Poprosimy Hansa wskaże nam woźniców z zamku. Ty Tupiku powiesz nam tylko który powoził wtedy karocą. Tylko pamiętaj musisz mieć pewność. Jeśli nie będziesz pewny namierzenie go to i tak łatwizna. Od któregokolwiek przy kielichu wyciągniemy który z nich powoził tą "piekną karocą wczoraj" i pewno wiózł wielkiego jegomościa.... Interesuje nas jedynie kto jechał karocą. To jest wysłannik naszego mistrza. Metody dowolne od przyjaznych przy kielichu to prosty woźnica pewnie powie. Po porwanie jego rodziny: żony,córki czy kogokolwiek. Zmuszenie do współpracy strachem to wasza dewiza przecież. Tylko bez zbędnych ofiar bym prosił. To że musimy zwalczyć chaos za wszelką cenę nie oznacza że musimy być jak oni. Co prawda rozumiem że nie jesteście akolitami z okolicznej szkółki świątynnej ale nie przesadzajcie. Aczkolwiek jeśli będziemy mieli go w garści możemy mieć z niego niezłego donosiciela. Powie nam gdzie jeszcze jeździł z tym gagatkiem. Czyli rozszerzymy liczbę punktów zaczepienia. I najważniejsze przy kolejnym wyjeździe z nim pojedzie i nagle skręci w ciemną alejkę gdzie już będziemy na nich czekać. Przechwycimy jegomościa a reszta jest już logicznie prosta po nitce do kłębka.....
 
Icarius jest offline