Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2010, 18:48   #82
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Wysłuchała ich opinii, na dłuższą chwilę zatrzymując spojrzenie na Chrisie. Nie była pewna, czy powinni mu w pełni ufać. Wszak udanie się do niego zalecił Lares, a mieli podstawy, by nie wierzyć w dobre intencje jego poczynań. Westchnęła cicho i wstała od stołu.
- Idę się przejść, wrócę szybko. Nie odchodźcie, proszę. Chodź, Demon.
Opuściła karczmę w poszukiwaniu jakiegoś parku. Potrzebowała chwili ciszy i samotności. Zupełnie nie zwracała uwagi na otoczenie. Zastanawiała się nad uwagą, jakoby ktoś ich śledził. W tej chwili jednak było jej wszystko jedno. Do wieczora jeszcze trochę czasu pozostało, a nie sądziła, by ktoś odważył się atakować ją w biały dzień w mieście, mając za świadków ewentualnych przechodniów.

Dotarła do niewielkiego skwerku zieleni, przeciętego kilkoma ścieżkami, przy których stały niewielkie ławki. Usiadła na jednej z nich. Pozwoliła Demonowi wskoczyć sobie na kolana. Rozsiadła się wygodnie i głaszcząc kota zerknęła w niebo. Miała zamiar uporządkować myśli.
~ Porwania.
Aramir - pierwsza ofiara, młody chłopak, syn strażnika, który miał pełen dostęp do starego magazynu straży, w którym znajdowało się zejście do dawnej linii kanałów. Poza nim zaginęły osoby, które były zdolne do walki. Zarówno przyjezdni jak i obywatele, możliwe, że zniknęli także podróżnicy, którzy do Nesme jeszcze nie dotarli lub niedawno je opuścili. Ktoś utrzymywał, że widział człekopodobny kształt zalatujący mokrym futrem. Do tego grupa likantropów kręcąca się w pobliżu miasta. Pasowało.
~ Likantropia.
Zjawisko zwane chorobą, może być wrodzona lub nabyta. Objawia się przede wszystkim zdolnością zmiany w zwierzę lub istotę będącą hybrydą człowieka i zwierzęcia. Podobno można nauczyć się kontroli nad tym.
~ Motyw.
Największy problem. Jak znaleźć uzasadnienie dla tych wydarzeń? Nie miała pojęcia kto, po co i dlaczego miałby robić coś takiego. Wewnętrzne walki o władzę mogły mieć z tym coś wspólnego. Dlaczego nikt - zwłaszcza straż - nie zajął się tym problemem na poważnie? Zbyt mało mieli informacji na ten temat, by wysuwać jakiekolwiek teorie.
~ Chwileczkę...
Nyarla zmarszczyła lekko brwi i zapatrzyła się na czarną sierść Demona. Coś świtało jej na krawędzi myśli. Może jednak nie były to przypadkowe porwania? Może ktoś miał w tym jakiś cel. Pojedynczy ludzie pod bronią. Lykanie.
~ Czyżby?
Nadal jednak nie rozwiązany pozostałby problem motywu. Ale kawałki układanki zaczęłyby łączyć się już w jakiś wzór. Spoiwem dla tych fragmentów stała się nazwa, którą zaklinaczka słyszała dotąd tylko raz, na jakimś wykładzie, w rozmowie dwóch studentów zupełnie nie dotyczącej zajęć. Trzy słowa.
- Lud Czarnej Krwi. - szepnęła sama do siebie.

Dziewczyna zerwała się z ławki i ruszyła energicznym krokiem z powrotem do karczmy. Niezmiennie w myślach układała wszystko od nowa, by zaraz potem znów rozkładać na czynniki pierwsze. Pasowało. Wpadła do karczmy, szukając wzrokiem pozostałych. Siedzili przy stole sącząc piwo i wino. Spojrzeli na nią pytająco, gdy znalazła się przy nich.
- Zbierajcie się. Wychodzimy. Zmiana planów. Czekam na zewnątrz. Wyjaśnię Wam po drodze.
Nie potrzebowała nic ponadto, co miała już przy sobie. Opuściła budynek i kręciła się niespokojnie przed wejściem. W końcu pojawili się jej towarzysze. Poprowadziła ich żwawym tempem ku wschodniej bramie. Wieczór zbliżał się nieubłaganie, więc nie mogli tracić czasu i musieli czym prędzej opuścić Nesme, nim bramy zostaną zamknięte.
- Lud Czarnej Krwi. To pasuje. Wiele wyjaśnia. Lykańska organizacja. Z tego co mi wiadomo, wielu z nich skupia się w Wielkim Lesie. To dość daleko, ale nie jest powiedziane, że nie mogli zapuścić się aż tu. - mówiła cicho i szybko, by jej słowa nie dotarły do żadnych nieproszonych uszu. W połączeniu z szybkim marszem, zaczęła łapać zadyszkę, ale nie zwalniając ciągnęła dalej - Słyszałam kiedyś, że nie bawią się w politykę, ale podobno chętnie przyjmują zlecenia od innych w takich sprawach. Możliwe, że ktoś, w zamian za ich pomoc, zaoferował im możliwość wnikania niezauważonymi do miasta. Nie jest w tej chwili ważne kto, ani po co, ale może niebawem się tego dowiemy.

Gdy w końcu minęli bramę, Nya pokierowała grupę wzdłuż murów, w stronę ujścia starego kanału, które już dziś odwiedzili.
- Zaczekamy na nich w kanale. Napady są co kilka dni, co nie znaczy, że likantropy tak rzadko odwiedzają Nesme. Ludzie znikają, jeśli ktoś się nie schowa na noc. Naturalną więc rzeczą jest, że jak nie ma nikogo na ulicy, to ich obecność może pozostać niezauważona. Co do straży nie możemy mieć pewności, na ile na nich rzeczywiście zważają.
Nyarla zamilkła, ponieważ zbliżali się już powoli do celu. Zeszli do rowu i zanurzyli się w wilgotny i cuchnący mrok podziemnego korytarza. Odezwała się szeptem, ciągnąć dalej:
- Skoro jest problem z dostaniem się do magazynu, zaczekamy tutaj.
Miała nadzieję, że to przeczucie jej nie zmyliło. Wiedziała, że momentami brzmi jak paranoiczka, ale uznała, że to będzie najlepsze wyjście. Poza tym nagła zmiana planów, zapobiegała uprzedzeniu wroga o ich posunięciu, gdyby Chris okazał się jednak zdrajcą. Jeśli dobrze pamiętała, Lud Czarnej Krwi miał w zwyczaju porywać pojedyncze osoby, by potem całą sforą ganiać je po lesie. To zgadzałoby się z faktem znikania osób obytych z bronią. Co za zabawa w gonieniu grupą bezbronnej ofiary? Poza tym wszystkim - potrzebowali dowodów. Bez tego, nic nikomu nie udowodnią. A Gabriel mógł mieć rację odnośnie szukania takowych w magazynie. Niepotrzebnie naraziliby się na oskarżenia, gdyby ich przyłapano. Oficjalnych pozwoleń na śledztwo nikt nie wydawał.
W kanale cuchnęło okropnie. Słońce zachodziło pogrążając przejście w mroku, który u wejścia rozświetlać miały już tylko gwiazdy i księżyc. Nya musiała zdać się na wzrok jej towarzyszy i poczekać ze światłem na gości. Miała nadzieję, że rzeczywiście się zjawią...
 
Amanea jest offline