Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2010, 19:35   #835
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Il zdecydowanie nie był typem rodzinnym, nie zapowiadał się też na dobrego ojca. Wychodził z założenia że „im wcześniej pozbędziesz się konkurencji tym lepiej”. Jeśli coś było słabsze od niego i żywe miał dwa poważne powody by to zgładzić – było słabsze i żywe. Jego pojęcie rodziny odnosiło się do „tych z którymi zdołałem przeżyć więc mieli pecha”. Dziwne jednak że rozumiał jak można kochać i dbać o kogoś bliskiego i uznawał to za normalne. Spotkał się z tym, znał to. Za równie normalne niestety uznawał wyrżnięcie kłopotliwej rodziny w pień. Twierdził że nie „był nikim ważnym” wiec więzy krwi nie miały dla niego znaczenia. Nizzre wolała nie rozwijać tematu. Kiedy już odżałowała słowa Szamali mieli skupić się na planie. Plan był według Ila dość prosty. Tylko że on miał takie skrytobójcze podejście do sprawy a elfka nie wiedziała jak się w tym odnaleźć. Do tego nie miała Sufiego przy sobie a Bestia drowa wyraźnie jej nie lubiła, bo stale stroszyła się, pokazywała kły a Il zniecierpliwiony lał ją paskiem uprzęży po mordzie. Do tego zaczęło padać tak jak się spodziewali po pogodzie. To zarówno ułatwiało jak i utrudniało zadanie. Il zdecydowanie czuł się pewniej przy takiej pogodzie.
- Lot strzały w takiej ulewie wygląda marnie – powiedział. – jest szansa na ucieczkę.
Mroczny elf bał się łuków jak żadnej innej broni. Nawet kusze były mu obojętne, ale łuki, te cholerne łuki w rękach tych cholernych elfów, tego nie mógł przeboleć. Mówił że w pomroku najlepsze jest to, że w większości ciasnych korytarzy i jaskiń nie da się celnie strzelać z czegokolwiek. Deszcz zmniejszył i tak kiepską przez mgły widoczność. Uciszył wycie potworów w mroku. Il cieszył się, mówił że będą bezpieczniejsi, że lepiej słyszy i widzi wrogów podczas gdy gorzej widać nas samych. Na koniec wywodu spojrzał na blada elfkę i spytał:
- Mam iść sam?
- Pewnie tak byłoby lepiej – wyjąkała. – Wiesz, moja klątwa raczej nam nie pomoże tutaj…
- Nie powinnaś zostawać sama.
Bestia drowa fuknęła znów na elfkę.
- Lepiej sama niż z tym!
- Chodź ze mną. Za dużo wrogów czai się na nas, nie wolno się nam rozdzielać. Mamy na karku te elfy, Szamali, Żywą Klątwę i Berithiego.
- Jak widzisz dobrze się bawią wyżynając siebie nawzajem.
- Ym. Ale są bardzo niestali w swoich uczuciach więc lepiej nie udawajmy że jesteśmy bezpieczni.
Wyruszyli na zwiady zachodząc mur od strony przeciwnej gdzie widzieli ostatni raz drużynę. Wyruszyli szybko mając nadzieję że dostaną się tam przed resztą.
- Pewnie wpadną z pochodniami i widłami frontowymi drzwiami.
- I pewnie znowu w stringach i na obcasach.
- Dlatego chodźmy pierwsi. W razie czego skłamiemy ze to nasza odsiecz.
- To byłby obciach… Lepiej iść do lochu i poddać się torturom.
- Torturom…?
Il uśmiechnął się pięknie.
- To twój pierwszy raz?
- Znamy się kilka dni, a pytałeś mnie o to kilkanaście razy!!! – oburzyła się.
- To będzie bardzo edukacyjny wypad. Gdyby kazali ci wybierać pomiędzy łamaniem palców a wyrywaniem paznokci wybierz to pierwsze.
- Przestań!!!
- Żartowałem.
Po chwili dodał:
- Wybierz to drugie, zawsze możesz zrobić Se tipsy.
- Przestań! – syknęła.
Z zasłony deszczu wyłonił się stary mur. Nie wyglądał solidnie, nie wyglądał na jakoś specjalnie strzeżony. Zrobili zwiad z góry, z korony drzewa, za pomocą drowiej Bestii, więc wiedzieli jak sytuacja za murem wygląda. Podchodzili ostrożnie. Il ruszył przodem, przypadł do muru i po chwili nasłuchiwania ostrożnie wyjrzał na drugą stronę. Zakładał żeby dostać się tam bez zbędnych trupów więc pilnie wypatrywał straży. Stwierdził, że skoro jego oczy nic nie mogą dostrzec w mroku i deszczu, czyjeś oczy nie dostrzegą jego. Chyba że istota ma niesamowicie czuły wzrok, ale jeśli tak to sprawa jest z góry przegrana.
Il dał jej znak i zwinnie przesadził mur. Nawet nie usłyszała jak wylądował po drugiej stronie. Skinął dłonią ledwo wychyloną zza muru. Starając się naśladować jego ruchy i tempo przypadła do muru i wdrapała się na drugą stronę. Il przyjął sposób poruszania się na „skradanie mode on”, poruszał się czujnie i wolniej, stale nasłuchując i wypatrując, lekko przygarbiony i spięty. Charakterystyczne i zabawne wręcz były teraz jego kroki, stąpał najpierw na palce, potem na resztę stopy, cichutko, ostrożnie jakby badał podłoże. Z tym swoim uprzedzeniem do łuków odruchowo wypatrywał wszelkich osłon za jakimi mógł się schronić przed strzałą czy czyimś wzrokiem. Przemykał od osłony do osłony, zawsze na moment zatrzymując się idealnie nieruchomo i nasłuchując. Podążała za nim na jego znak i serce jej zamarło gdy nagle w połowie drogi Il dał jej sygnał „stop”. Zgodnie z umówionym planem znieruchomiała natychmiast i przypadła do ziemi. Il skinął głową, przełknęła ślinę i pełznąc w deszczu i błocie, powoli i rozpaczliwie przeczołgała się do najbliższego drzewa i niemal owinęła się wokół martwego pnia jak wąż, starając się za nim ukryć. Zgodnie z planem stała nieruchomo, plecami przyklejona do pnia, czekając na sygnał. Il był czujny i nie dawał sygnału, wyraźnie nadal czymś zaniepokojony. Wyznawał starą elficką zasadę sprzed podziału na razowce i lembasy; że „lepiej 5 minut za późno niż 50 lat za wcześnie”, więc nie zamierzał ruszać się z miejsca póki nie będzie miał absolutnej pewności że horyzont jest czysty. Wreszcie dał znak i elfka szybko przemknęła na kolejne stanowisko. Szło dobrze do momentu kiedy dostali się prawie pod mur. Il wskazał wąskie okno bez szyby, było dość wysoko. Nizzre wybałuszyła oczy. Że niby ma się tam wdrapać po gołej ścianie!?
Il wyczuwszy problem o którym gadali wcześniej siknął na niżej położone, większe okno. Ruszył pod nie biegiem, siup i już był w środku. Nizzre zdecydowanie nie podobał się ten pomysł ale nie było innego wyboru…
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline