Przyglądała się z lekkim zainteresowaniem temu co właśnie się działo przed nią.
Przez chwilę obserwowała umykający cień, który zmaterializował się w młodą dziewczynę. Jej wzrok jakiś czas ją śledził by w końcu wrócić do rozkręcającej się burdy.
Westchnęła.
Patrzyła jak najemnicy tłuką się między sobą. Jej ogier zaczął nerwowo skrobać kopytem w ziemi.
-
Spokojnie. Poczekamy aż się uspokoją i wtedy może uda się z kimś porozumieć - powiedziała na głos gładząc zwierze po grzywie. Miała spokojny i melodyjny głos.
Odjechała lekko na ubocze, żeby nie zostać uznaną za stronę w tym sporze.
Na tą chwilę postanowiła ograniczyć się do obeznaniu się w sytuacji.
Zsiadła, a raczej zeskoczyła z konia i można było teraz zobaczyć, że ona ze wzrostem 160 nie sięgała głową do kłębu swojego rumaka.
Ewidentnym było, że to zwierze bez większego wysiłku uniesie rycerza w pełnej zbroi razem z ekwipunkiem. Byle kto nie mógł posiadać takiego konia.
Powoli trzymając za uzdę, poprowadziła go pod karczmę, gdzie zostawiła samego, nawet nie przywiązując do niczego. Poklepała go jedynie po głowie i weszła do środka pewnym krokiem.
-
Najlepsze wino racz mi podać - zawołała do karczmarza. Z jej ubioru można było wywnioskować, że musiała pochodzić z bardzo zamożnego rodu. Na narzuconym na ramiona płaszczu można było dostrzec wyszyty herb rodowy. Z całą pewnością nie była kimś kto przybył tu dla zarobku.