Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2010, 09:57   #88
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
~ Chyba nic z tego... - przeszło jej przez myśl, gdy wilkołaki nie zareagowały w żaden sposób. Przez moment wpatrywała się w dwa osobniki zbliżające się ku nim. Poczuła jak zimne palce strachu musnęły jej plecy, powodując dreszcz lęku. Zastanawiała się, czy aby na pewno dobrze zrobili mieszając się w to wszystko. Do porządku przywołał ją dopiero znajomy dźwięk kuszy Rurika, wypluwającej serię bełtów. Po drugiej salwie, jedna z bestii padła. Ale Nyarla nie odczuła ulgi. Czuła, że z drugim lykanem nie pójdzie im tak łatwo. Pozbawiony pocisków krasnolud cofnął się, zapewne, by przeładować broń. Wszystko toczyło się niesamowicie szybko. Zarówno Formit jak i Chris również strzelali do bestii, niestety, z bardzo różnym skutkiem.

I wtedy wilkołak skoczył. Niemal nadział się na miecz Gabriela, gdy ten zareagował uniesieniem broni. Nyarla w ciemności dojrzała tylko ruch potężnej łapy i usłyszała dźwięk, jaki mogły wydać jedynie rozdzierane metalowe ogniwa. Zerwane kółeczka kolczugi rozsypały się po kanale, uderzając o kamienne ściany i podłoże. Nyarli na moment stanęło serce. Oczami wyobraźni widziała, jak Strzaskane Niebiosa osuwa się na kolana. Nic takiego jednak się nie stało, Gabriel trwał przed nią, stanowiąc nieprzenikniony dla bestii mur. Świsnęła kolejna strzała, a warkot napastnika upewnił zaklinaczkę, że i ona sięgnęła celu. Stwór cofnął się nieco.
- Nie ryzykuj dla mnie życia, Strzaskane Niebiosa! - rzuciła krótko do pleców, broniącego jej wojownika.

Nyarla uniosła dłoń, by ukształtować energię w pocisk. Zawahała się jednak. Przypomniała sobie podobną walkę, która rozegrała się między nią i Gabrielem a worgiem w ciemnościach jaskini. Wtedy jej instynktowne zachowanie naraziło poważnie zdrowie elfa. Nie mogła powtórzyć tamtego błędu. Mieli przed sobą stworzenie o fizjologii wilka. Miała nadzieję, że efekt zaklęcia zadziała podobnie dezorientująco jak tamtego dnia w jaskini. Wiedziała, że nagły rozbłysk światła może oślepić kogoś z jej towarzyszy, ale musiała zaryzykować. Jeśli się uda, oślepi wilkołaka, a Gabriel i tak stał do niej plecami, więc jemu nic takiego nie groziło. To on liczył się najbardziej. Przyklęknęła i w oszlamionym dnie kanału namacała pierwszy lepszy kamień. Drugą dłonią wyjęła z sakiewki kawałek zasuszonego mchu, który delikatnie fosforyzował w ciemności. Roztarła go na proszek i posypała nim skałkę, wypowiadając słowo wyzwalacz zaklęcia. Spomiędzy palców dłoni zakrywającej kamień wydobyły się jasne pasma blasku.
- Uwaga - rzuciła, odsłaniając źródło światła - Marius, pomóż nam! - krzyknęła w stronę ujścia z kanału. Wilkołaki zaatakowały wszak tylko rosłego barbarzyńcę i kobietę prowadzącą pochód konkurencji. Nie wiedziała, czy mag rzeczywiście miał tak na imię ani czy był jeszcze w jaskini, ale każda sekunda była cenna, podobnie jak każda osoba, która mogła przyczynić się do powalenia bestii.
 
Amanea jest offline