Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2010, 12:31   #89
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Krzyk kobiety wyrwał maga z paraliżujących szponów strachu. Dostrzegła ruch w głębi kanału. Wilkołak zasłonił oczy łapą i zawył głośno, jakby chciał odstraszyć kompanów. Tamci jednak stali zwarci i gotowi w bojowym szyku. Nagle nieopodal ujścia z kanału za sprawą magii Mariusa pojawiła się sporych rozmiarów kula ognia, która upadła na ziemię i poczęła toczyć się w nieświadomego likantropa. Ten choć zasłaniał się jedną łapą drugą wciąż się zamachiwał, chcąc odstraszyć ewentualnych agresorów. Wtedy rozległ się głośny pisk. Wielka kula ognia uderzył bestię w nogę rozsypując się w żarzącą kupkę węgli. Likantrop pisnął niczym kopnięty kundel i przewrócił się na plecy. Niestety równie szybko podniósł się i ruszył prędko w stronę wyjścia z jaskini. Minął czarodzieja i zniknął w mroku nocy.
-Mogłem strzelać... Ale jak miałem go widzieć...- narzekał półelfi łowca stojący za plecami Nyarli.

Walka dobiegła końca. Były dwie ofiary i jeden pokonany przeciwnik. Dopiero teraz Nyarla dostrzegła ranę Gabriela. Była dość poważna. Na jego twardej i chudej piersi widniały trzy, głębokie, krwawiące bruzdy. Na jego twarzy widniał grymas bólu, ale elfi wojak nie narzekał.
-Co z nim robimy?- spytał Formit.
-Do miasta nas nie wpuszczą. Przecież zamykają bramy na noc.- skomentował Rurik.
-Ty potrafisz leczyć?- niziołek zwrócił się do Chrisa.
-Potrafię opatrywać rany, ale ją trzeba obmyć, przepłukać. Zabandażować. Tutaj nie dam rady.- wyjaśnił -Musi udać się do mojej chaty.- Barbarzyńca i łotrzyca nie żyli. Marius zbliżył się do nich wyglądając na nieco wystraszonego całą sytuacją.

-Nie ma czasu. Idziemy z nim do mojej chaty.- Do kompanów wróciła ta straszna myśl, że znów przydałby się Bruno. Jednak jego nie było. Ruszyli. Gabriel szedł o swoich siłach, choć Nyarla towarzyszyła mu, stojąc na wyciągnięcie ręki, w razie gdyby wojownik zasłabł. Wszyscy się spieszyli. Marius szedł z nimi, choć nieco z tyłu, jakby myśl samotnego nocowania po za murami miasta nieco go przerażała. Po długim marszu dotarli nad rzekę. Półelf otwarł drzwi i wpuścił wszystkich do środka. Chris prędko zajął się myciem rany elfa. Opatrując wojownika milczał. Miał skupioną minę.
-Dobra. Teraz musisz poleżeć i odpocząć, żeby rana się nie otwarła i nie zaczęła krwawić.- ostrzegł elfa, po czym odsunął się od łóżka. -Pilnujcie żeby nie wstawał.- zwrócił się do Formita i Rurika po czym posłał Nyi dziwne spojrzenie i wyszedł z chaty.

Kobieta nie wiedząc o co mu chodzi, wyszła za nim. Chris stał oparty o ścianę domu spoglądając w szemrzący nurt rzeki.
-Wiesz, że trzeba nam znaleźć pewną roślinę zwaną belladoną?- spytał. Nazwa rośliny była Nyarli znajoma. To dzięki roztartym korzeniom belladony można było zatrzymać chorobę likantropią.
-Jutro z samego rana, poszukamy jej w mieście. Jeśli nie będzie nikt miał, to będziemy musieli poszukać jej w lasach...- Miał rację.
 
Nefarius jest offline