Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2010, 14:42   #148
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Walter zdał raport z aktualnego stanu rzeczy. Profesor był zadowolony, cieszył go fakt, że krasnoludowi udało się ustawić czwórkę stałych klientów.
-Ingrid idź tym razem z Walterem razem bardziej oficjalnie. Dwójka zbrojnych wzbudza większy strach. Walterze idziesz z nami do karczmy Złoty tygiel jako zabezpieczenie. Co prawda spodziewam się tam normalnych rozmów ale nigdy nic nie wiadomo. Usiądziesz z Ingrid przy innym stoliku. Jeśli nie poleje się tam krew odprowadzicie mnie również na dystans pod "nowy adres"... To nasza nowa siedziba. Później możesz kontynuować łowy. Widzimy się wieczorem już w nowej siedzibie. Pytanie czy Ingrid Ci wystarczy? Mogę dać Ci jeszcze jednego człowieka? No i czy Ty jesteś aby dobrze uzbrojony? Wiesz nie żebym w to ingerował ale nóż to przy obecnej sytuacji trochę mało. Może jakiś topór broń palna?- Profesorek dbał o swego ochroniarza i bardzo to Khazada cieszyło.

Walter kiwnął głową. -Jak każesz.- rzekł do pracodawcy. -Ingrid mi wystarczy. Co do Broni... Topór mam zamiar dzisiaj kupić, na broń palną mnie nie stać no i nie do końca potrafię się tym posługiwać, musiałbym przejść jakieś szkolenie.- wyjaśnił. -Po za tym, muszę skoczyć jeszcze do mojego starego "mieszkania".- dodał po chwili -Muszę pogadać z jednym skurwysynem. Wszak musi nam kto Rudgera zastąpić. Ten jednak to istna maszyna do zabijania. Coś jak duch Grzecznego w ciele khazada! Ha! Zobaczysz go to zara Ci się spodoba.- zapewnił go Walter. -Dobra, szkoda czasu, lecę po niego i po drodze nabędę jakiś toporek, co by mieć się czym bronić... Ale sztylet se zostawie. Tak na wszelki wypadek.- rzekł, po czym kiwnął do Ingrid i wyszli z Kuźni.
-Idziemy do szynku, gdzie kiedyś przebywałem. On tam przebywa za dnia.- rzekł do kobiety.

Doszli na miejsce. Karczma wyglądała dość ubogo. W środku roiło się od zakazanych pysków, złowrogich spojrzeń i nawalonych napaleńców oglądających się za Ingridowymi kształtami. Jego zaś interesował khazad o naturalnie rudych włosach i dziwnej fryzurze, podobnej do tej, którą robili wygnańcy i zabójcy trolli. Na prawie łysej głowie znajdował się tatuaż przedstawiający jakby podwójną błyskawicę. Nic nadzwyczajnego. Odziany był w stare łachy, lecz dwa srogie topory, wymagające niemałej siły skutecznie zniechęcały do komentowania ubioru ich właściciela. Był odrobinę wyższy od Waltera, na pewno lepiej zbudowany. Pod koszulą widać było liczne mięśnie i nie miał piwnego brzucha, jaki charakteryzował Waltera.
-Aj, aj!- powitał starego znajomka.
-Walter stara ruro!- powitał go rudzielec.

-Co słychać? Kiedy żeś z piwnicy wylaz?- spytał.
-Właściwie to wczoraj wieczorem. Robota jest. Przydasz się. Masa potencjalnych łbów do rozorania, to co lubisz.- zapewnił rozmówcę.
-A zarobić się da?- chciał się upewnić.
-Jak nie jak tak! Kurwa spodoba Ci się!- naciskał Walter. Rudowłosy Gamling kiwnął głową, dopił resztki piwa z kufla i wstał od stołka. Co ciekawe krasnolud miał szaleńczy wyraz twarzy, oraz różne kolory oczu. Mimo wszystko Walter za niego ręczył. Idąc na spotkanie opowiedział Ingrid, że kiedy szmuglował grzybki do miasta, na szlaku napadło go pół tuzina goblinów. Na szczęście Gamling był z nim. W kilka chwil poradzili sobie z zielonoskórymi pokurczami, jednak to bardziej wojowniczy krasnolud o rudej brodzie wywijał swoją bronią. Walter prędko skoczył jeszcze do piwnicy, w której nocował ostatnie kilkadziesiąt dni i przebrał się w coś mniej pociętego i bardziej "eleganckiego".


W drodze powrotnej do Kuźni Walter zatrzymał się u znajomego kowala. Kiedyś dostarczał mu krasnoludzkiej stali, w zamian za dostęp do różnego rodzaju broni dla klientów o wygórowanych oczekiwaniach. Już po kilku chwilach wyszedł z przybytku wkładając za nas głowicą do góry nowy, jednoręczny topór.
-To jest dobry sprzęt. Niech no mi się kto tera nawinie to strach się bać!- zapewnił Ingrid. Udali się do Kuźni. Na miejscu okazało się, że reszta jest gotowa do drogi. Podzieliwszy się na odpowiednie grupy kompania ruszyła do Tygla. Walter nigdy tam nie zaglądał. Choć klienci byli bogaci, stawiali warunki nie do wypełnienia. Żądali dziwnych cen i efektów, których brodacz nie mógł im zapewnić. W końcu doszli na miejsce. Rozsiedli się wygodnie kilka stolików dalej od Profesroka, mając go na oku. Nowy toporek aż się prosił, żeby kogoś rozbebeszyć, ale Walter wiedział, że robiąc to tutaj mogli by sobie nasrać w papiery, dlatego postanowił tego dnia być spokojny. Z tego powodu po drodze wchłonął prawie połowę zawartości swej piersiówki. Teraz przynajmniej siedział spokojnie na tyłku.

 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 07-05-2010 o 13:53.
Nefarius jest offline