Tupik wciąż był zmęczony i senny, dlatego dość niemrawo zebrał się do wizyty jaką mieli złożyć Karlowi. W drodze zastanawiał się kim jest tak naprawdę Karl i jakie są jego zamiary względem miasta. Tego mogli dowiedzieć się praktycznie wyłącznie od kupca, o ile zechce im to wyjawić… W złotym tyglu był po raz pierwszy i od razu zaczął zastanawiać się czemu nie bywał tu wcześniej. Mógł się jednak domyśleć odpowiedzi, gdy już przyszedł czas płacenia, nie mówiąc już o samym dostaniu się do środka.
Tupik usłuchawszy przywitania, rozpromienił się nieco i zamówił herbatkę, dla Siebie i innych „biesiadników” po zajęciu miejsca niedaleko profesora, mogli przysłuchiwać się rozmowie oraz obserwować Karla. Ten zresztą nadszedł niebawem i ku rozterce Tupika
– Medyka! Ślij chamie po medyka, skoroś struł naszego pana. I spiesz się, bo bez ducha leży!
- Znam się na ziołach i ranach, pokażcie go czym prędzej. – odezwał się Tupik podchodząc do krzyczącego mężczyzny. Nie wiedział, kto leży oczekując pomocy, ale osoba którą stać było na pobyt tutaj, musiała być kimś ważnym, a z takowymi Tupik musiał zawierać znajomości. Im więcej tym lepiej zważywszy na nadchodzącą noc i konfrontację. Musiał pozostawić Karla i Profesorka, ale w końcu nie zostawiał ich samotnie… |