Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2010, 21:26   #73
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Markus dość szybko uznał, że ciągnięcie noszy nie należy do jego ulubionych rozrywek. Chwilami był bliski zostawienia tego całego majdanu.
Czy gdyby zostawił Fay i pobiegł do klasztoru, to pomoc by nadeszła szybciej?
Może...
Ale wolał nie ryzykować.
Poza tym... potrafił sobie wyobrazić, co czułaby dziewczyna, gdyby otworzyła oczy, a jego by nie było przy niej...

Jęknęła. To znaczyło, że żyła.
Ale oznaczało to również, że odzyskiwała przytomność. A on jednak wolałby, żeby tak nie było. Nieprzytomna mniej cierpiała...
- Fay? - spytał, zatrzymując się na moment i odwracając w jej stronę.
Nie odpowiedziała.
Ale stale oddychała.

Gdy wreszcie ujrzał zabudowania klasztoru to o mały włos zacząłby się modlić... Tylko nie do końca wiedział, do którego z bogów...
- Dotarliśmy, Fay.
Nawet, jeśli dziewczyna odpowiedziała, to do Markusa ta odpowiedź nie dotarła.

Dzięki bogom ostatniego etapu nie musiał przebyć sam.
I, dzięki któremuś z bogów, Shallyi prawdopodobnie, nie musiał patrzeć, jak Fay powoli umiera.

***

Nie do końca popierał picie alkoholu, przez rekonwalescentów w szczególności.
Ale Fay była, przynajmniej teoretycznie, dorosła i odpowiedzialna. I wiedziała co robi.
- Zabrali ich żywych - powiedział, gdy Fay wypiła za wszystkich, którzy przyszli jej do głowy.
A to oznaczało, że mieli szansę ich znaleźć. Niewielką. Cień, cienia szansy.

***

Wyruszyliby, gdyby Ropke nie pokrzyżował im planów.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 06-05-2010 o 21:58.
Kerm jest offline