Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2010, 08:50   #48
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
- Miejsca. Krzesła. Trony - Douma prychnął pogardliwie za plecami Iblisa. - Rani mnie, że twój rodzaj pada w pustkę. To się nie liczy, nie liczy...
- Cóż jest zatem ważne? - szepnął Iblis do swego druha.
- Władza i moc. Nie jej fizyczne objawy - głos Doumy stał się ostry jak brzytwa. - Widziałeś trony tych, którzy dokonają sądu.
- Śniłem o...
- Nie śniłeś.

Gaudimedeus, dzieląc uwagę pomiędzy rodzącą się kłótnię a Iblisa, obrócił się lekko w stronę szaleńca, toczącego przyciszoną rozmowę o władzy ze samym sobą. Widział w gwiazdach zapowiedź sądu, a ten dotknięty przekleństwem lub błogosławieństwem Szaleniec ujrzał coś ponadto...

Odgłos ciosu przeciął powietrze jak bat. Prawica Giordana z głuchym trzaskiem łamanych zębów spotkała się z twarzą Dantego. Głowa Zeloty przekrzywiła się niemal nienaturalnie, Dante przekręcił się i padł zamroczony na stół, drapiąc paznokciami drewno.

- Brawooo - oznajmiła wolno Cykada, przerywając śmiertelną ciszę, a po jej słowach wybuchła wrzawa. Zdegustowany Agustin domagał się wyjaśnień i oburzony chciał opuścić salę, Salome załamywała ręce, Jokanaan wykrzywiony z niesmakiem, wznosząc wymownie oczy do nieba pytał, czy to było naprawdę konieczne... Zgromadzeni pod ścianami Zwierzęta szeptali między sobą, poruszeni. Poczuli obietnicę krwi.

Mewa wystrzeliła zza filara jak atakująca harpia. Giordano instynktownie sięgnął po broń, Krab krzyknął. Ale dziewczyna nie skoczyła do ataku. Padła przed Włochem w pokłonie na ziemię, szczupłymi ramionami objęła kurczowo jego kolana i dłoń Zeloty zamarła w pół drogi do rękojeści broni.

- On już zrozumiał. Już nie trzeba. On już zrozumiał! Już wszyscy widzieliśmy i zrozumieliśmy! - powtarzała jak zaczarowana, ze spojrzeniem wbitym błagalnie w twarz Zeloty, a jej ręce zaciskały się na jego kolanach coraz silniej.

Dante poruszył się i plunął na blat wybitymi zębami. Cykada spojrzała ponad stołem na Manuela i uniosła brew, a astrolog jak nigdy dotąd poczuł dotkliwy brak Celestina Inigo. Pogodny Malkavianin umiał rozładować napięcie, uspokoić gorące głowy rzuconą niby od niechcenia krotochwilą. Gdyby był tu teraz, wskoczyłby na stół, zamachał teatralnie rękami i powiedziałby...

- Ciężką masz rękę, Giordano - Cykada swobodnym gestem przywołała służkę spod ściany i napełniła sobie kielich z jej nadgarstka, uniosła naczynie w kierunku obydwu Zelotów, znieruchomiałego w uścisku Mewy Giordana i Dantego, który z wolna podnosił się ze stołu po ciosie. - Wypijmy za honor, mości Zeloci - zaproponowała wesoło. - Wszystko inne nam odrasta, na szczęście.

...I na pewno nie powiedziałby czegoś takiego. Tym tonem, ale nie powiedziałby słów, które judziłyby do dalszej kłótni.
- Dałabyś już pokój - sarknął krótko Jokanaan, a Salome po cichu przesuwała się w stronę drzwi, za którymi zniknął książę.

- Jeśli będziesz godzien, wezmę cię za rękę i pokarzę sąd na wielką wszetecznicą, która rozsiadła się nad wielu wodami - szepnął Douma niemal niedosłuszalnie w ucho Iblisa, jego głos zdał się Iblisowi odmieniony, ale wszak znany, znany bardzo dobrze, a jego oddech był liźnięciem żywego płomienia.


- Jeśli...
- Widziałeś trony tych, którzy dokonają sądu - Douma wyciągnął rękę ponad ramieniem Iblisa, i wskazał na Dantego, który wstawał chwiejnie, przytrzymując się stołu.
- On będzie jednym z sędziów.

Dante Sorel wyprostował się, starł wierzchem dłoni krew ze zmasakrowanej twarzy.

I sięgnął po miecz.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 07-05-2010 o 10:05.
Asenat jest offline