Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2010, 19:21   #37
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Cillian Mahone

Masowy atak na pancernego szaleńca, o dziwo, przyniósł skutetk. I to bardzo dobry. Obrzucony łatwopalnymi materiałami, zaplątany w dwa trupy i cholera wie, co jeszcze, rycerz uległ. Dając im bezcenną, jedyną szansę na wydostanie się z pieca, w który zamieniła się piwnica i obławy bandy kościelnych siepaczy, na dodatek żywcem i ze względnie małymi stratami.

Gdy tylko paladyn Niezwyciężonego runął na ziemię, chwilowo niezdolny do przeszkodzenia im, Cillian rzucił się do wyjścia, byle szybciej, byle ocalić życie.
Poganiając biegnącego przed nim Hanka przekleństwami, przedarli się przez ścianę ognia i runęli do wyjścia.
W tym momencie Mahone widział tylko to wyjście i myslał tylko o tym, by jak najszybciej do niego dotrzeć. Nie oglądając się za siebie, rzucił się szczupakiem i pojechał w dół, na łeb na szyję.
Ostatnim, co usłyszał przed ciszą tunelu, był huk szalejącego ognia. I ledwo słyszalny ryk bólu. Pierwotny, zwierzęcy, absolutnie nieludzki.

***

- Wreszcie, kurwa. - stęknął, zachłystując się w miarę świeżym powietrzem, gdy wydostał się wreszcie z kanału. Choć w porównianiu z zapachem w nim panującym, to było jak najdroższe perfumy.
Zanurzył się cały w wodę i trwał tak dobre paręnaście sekund.
Wreszcie wynurzył się, prychając i plując. Otarł oczy i rozejrzał się uważnie dookoła, odruchowo chwytając rękojeść sztyletu. Ale zobaczył tylko towarzyszy niedoli. I mnóstwo zielska.

- Wiem jedno - powiedział w odpowiedzi na pytanie Hanka. - W Gniewie nie mamy czego szukać. Z tego, co zobaczyłem i usłyszałem w tej jebanej piwnicy, jesteśmy odpowiedzialni za śmierć Uwe Zeeva, paru krasnoludzkich szych, syna Rayana de Gaspar i prawdopodobnie jego samego. Kurwa, po czymś takim nie mamy czego szukać w całym Ainorze. Proponuję spierdalać, póki kościelni nie połapią się w sytuacji, co daje nam pewną przewagę. Najlepiej byłoby dotrzeć do Nilandu i tam rozdzielić, a potem niech każdy radzi sobie sam. A jeszcze bezpieczniej byłoby wynieść się z pieprzonego Bissel. Jeżeli ktoś ma lepszy pomysł, z chęcią posłucham.

Dopiero po tej przemowie zauważył Smroda. Znaczy, Edwarda Smrodliwego, niegdysiejszego szpicla Trybunału. A raczej szpicla, bo z Trybunału nie odchodzi się inaczej, jak nogami do przodu.
Niezauważenie dobył sztyletu i ukrył go wzdłuż ramienia.
- Co z nim zrobimy? Widział nas, kabel jeden. - szepnął do Hanka.
 
Cohen jest offline