Wyszedł z pomieszczenia i jeszcze usłyszeli jak wydaje polecenia swoim donośnym głosem, nieco zniekształcając słowa. Po chwili wrócił, prowadząc ze sobą jakiegoś czarnowłosego mężczyznę.
Człowiek Bisty wszedł za nim w skórzanej zbroi nałożonej na sukmanę w kolorze ciemnego brązu kroju niemal jak nidaryjskie, ale ani nie tak luźną, ani obszerną i sporo krótszą. Strój uzupełniały czarne spodnie o szerokich nogawicach ścieśniających się w kolanach żeby zaraz zniknąć w brązowych skórzanych cholewach butów. Przez plecy przewieszone miał na krzyż niedługi miecz i kołczan zawierający wyjątkowo krótki łuk i strzały.
- Znalazłem Wam jednak kogoś do towarzystwa - powiedział Bista, uśmiechając się wymuszenie. - Powinien się nadać. Zna okolicę...
Po tych słowach wyszedł, zostawiając czarnowłosego w komnacie.
Niewysoki człowieczek o wzroście około 170cm i bladej twarzy podszedł ostrożnie bliżej do zebranych w komnacie nie powodując niemal żadnego dźwięku. Zorientował się, że trzyma rękę w zasięgu sztyletu ukrytego w połach sukmany. - Ach te przyzwyczajenia... - mruknął i rozluźnił się poprawiając skórzaną zbroję na sobie i rozprostowując nieco zmierzwione rękawy sukmany. Ostanie dwa kroki wykonał już całkiem luźno. Stanął bez ruchu 3 metry przez przyjezdnymi i począł ich obserwować z kamienną twarzą. Poruszały się tylko jego oczy czarne jak węgiel i o toni jeziora pochłaniającej całe światło. Cholera, że też nie nie wypytałem Bisty o ich zachowanie, coś czuję że to nie warte tego konia.
Zaczął przypatrywać się każdemu z osobna, próbując ocenić.
Ten wielkolud to niewątpliwie Okaryjczyk, ten obok chyba też... Czyli ten wielki brzydal pewnie narwaniec z małym móżdżkiem jak ten co go spotkałem w Nekker. A ten mniejszy?
Omiótł przelotnie wzrokiem Nidaryjczyka i skupił się teraz na wystrojonym pajacu. Niewątpliwie z południa, tylko czy cesarski, czy też z Rothennu... Tak czy owak południowcy to same problemy.
Ostatecznie spojrzał w oczy Nidaryjczykowi. A ten? Ciekawe czy... sprawdźmy - Witajcie, niech was Merth ma w opiece i prostuje ścieżki losu. - rzekł nie spuszczając wzroku Nidaryjczyka - Zwą mnie Selas. Słyszałem od Pana Bisty, że poszukujecie przewodnika. - Uśmiechnął się nieznacznie wypowiadając słowo przewodnik. No to wasza kolej. - zachęcał ich w myślach - opowiadajcie o sobie. Zwłaszcza Ty Nidaryjczyku. I lepiej nie łżyj. Założył ręce przed sobą i czekał.
Ostatnio edytowane przez ZauraK : 07-05-2010 o 19:30.
|