Szamil stał przy murze i zdejmował koszulę. Po co? Ukrywanie się w nocy w białej koszuli jest bezsensu. Następnie przyczernił włosy w błocku. No dobra, ubabrał głowę w błocku bo białe włosy też nie sprzyjają ukrywaniu się. Rezultat był dość ciekawy. Biało-ciemne włosy zwisały w strąkach i niemiłosiernie go kuły. Zrobił minę zbolałego psa i podciągnął się by zobaczyć co jest po drugiej stronie muru. Coś przeleciało mu nad głową mierzwiąc pozlepiane błotem włosy. Widły! I tak mu się ork odwdzięczał za bezinteresowną pomoc! Jeszcze zobaczy. Opuścił się z powrotem i rozejrzał. Kalleh zrobił klasyczny pad na ziemię trzymając w rękach topór. Krasnolud miał chytrą minę jakby wymyślił jakiś mega chytry plan. Barbak z Może podobnie jak Szamil gapili się co też najlepszego drużynowa ozdoba trawnikowa wyrabia. W każdym bądź razie plan półdemona wziął w łeb. Ciche zakradnięcie się za plecami strażników było prawie niemożliwe przy zręczności Kalleha i Barbaka. Prawie. Po akcji orka było całkowicie niemożliwe. Szamil był jednak elastyczny, łatwo dostosowywał się do sytuacji. Zaraz tu mogło się zaroić od strażników (o ile ktoś będzie na tyle głupi by wyjść w burzową noc do lasu pełnego ogrów), którzy zechcą im zrobić kuku. Ewentualnie wzmocnią ten odcinek muru osłabiając go w innym. Tak czy siak półdemon miał zamiar zaczaić się za jakimś drzewem i obserwować. Jeśli wyjdzie paru (do czterech) strażników spróbuje ich unieszkodliwić. Jeśli nie wyjdą będzie kontynuował swój plan od innej strony muru.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |