Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2010, 21:05   #28
Imuviel
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Szpiczaste kocie uszy wznosiły się, to opadały, gdy do zwierzątka dobiegał głos jego właściciela.
- Był jak dżentelmen, odwiesił płaszcz, przepuścił mnie w drzwiach i tak dalej, ale później okazał się być takim prostackim pingre!
Marlon uśmiechnął się mimowolnie. Jego siostra miała zwykłe problemy takie jak nieudane randki czy rzęsisty deszcz, podczas gdy on czekał na kolejne ruchy mordercy-tarociarza.
Jedną ręką trzymał telefon przy uchu, podczas gdy drugą przerzucał sterty rzeczy z jednego miejsca na drugie.
W słuchawce zapadła długa cisza, nie licząc szmeru oddechu Agnese. Marlon nie wiedział co powiedzieć. Lubił słuchać jej głosu, który przywodził na myśl dzieciństwo spędzone w Paryżu.
Marlon i Agnese mieli niepisany układ. Raz na kilka dni dzwonili do siebie, najczęściej po prostu wygłaszając monologi i wysłuchując ich.
- Oh, sorry, mam próbę za półgodziny, a ja taka nieumalowana!
- Dobra, pa, do usłyszenia. - zachichotał, po czym odłożył telefon na biurko i sięgnął po kieliszek.
Usiłował trzymać dobry humor aż do końca dnia, jednak cały czas powracał w myślach do sprawy.
Szaleństwo - pomyślał Marlon i zaczął wyszukiwać informacji o celtyckich rytuałach.

Z zamyślenia wyrwał go odgłos tłuczonego szkła. Spojrzał na podłogę. Panele oblane były szkarłatnym napojem. Marlon przepłoszył kota, który zaciekawiony przyszedł zobaczyć co go zbudziło.
- Do diaska... - warknął gdy omal nie wbił sobie odłamka w stopę. Na koszulce kwitła ciemna plama, podobnie jak na dresach.
Ruszywszy szybkim krokiem w kierunku łazienki, Marlon usłyszał niespodziewany dzwonek komórki.
- Marlon. Rozkład dnia ulega zmianie. - Stary rzucił lakonicznie - Przed chwilą prawdopodobnie znaleziono właściciela oczu. Zbieraj się i jedź do Red Hook, ulica Richardsa. Bez zwłoki.
Chwilę zajęło mu przebranie się w czyste ubranie.
- Ha, bez zwłoki? - mruknął Vilain pod nosem, by dodać sobie otuchy przed nadchodzącym. Nie mogło to być nic miłego. - To po co ja ta... - mózgowe trybiki zaskoczyły, a maszynista pacnął się otwartą dłonią w czoło - A jednak zwłoki.

Za nic w świecie nie mógł znaleźć tej przeklętej ulicy. Udało mu się dotrzeć do dystryktu, jednak szybko zgubił się w gąszczu mniej lub bardziej zadbanych ulic. Ostatnie promienie słońca i światło koguta policyjnego radiowozu oślepiły Marlona gdy w końcu dotarł na miejsce.
Krótkim skinieniem przywitał się z ekipą Wydziału, po czym ruszył wraz z innymi za młodym mundurem.
Podobno Celtowie nie mieli obiekcji przed odcinaniem głów.
Prawie jak teatralna scena. Ciało wisiało bezwładnie na łańcuchach, głowa tkwiła nabita na pal.
Marlon zgiął się w pół, gdy żołądek podjechał w górę, a kolana zmieniły się w watę. Szybko wyciągnął manierkę z kieszeni kurtki.
Konstelacja Oriona.
Technicy nie zabezpieczyli jeszcze sceny, toteż Vilain póki co nie poszedł w ślady kolegów i rozglądał się z miejsca. Jess napomknęła coś o mapie nieba i poszła na górę, Clause podszedł do znajomego już im symbolu.

Co powiedział Walter o spirali? Równonoc, równowaga między dobrem a złem.
Szmira, bujda, fals i tyle! Nie ma czegoś takiego jak równość. Nie uganialibyśmy się za jakimś posranym psycholem, który zabija dwie niewinne osoby, które jeszcze nie zdążyły chociażby zasmakować tego pieprzonego świata! Zło zabija dobro. Kontrastują, choć nie mogą żyć bez siebie... niczym kochankowie.

Karta tarota śmignęła Marlonowi przed oczami. W obecnej chwili sugeruje tylko możliwy motyw.
Na pierwszej karcie, znalezionej w zaułku Annie przedstawione są dwie kobiety. Tutaj postaci to mężczyźni. Zaznaczone oczy. "On cię widzi, nawet na ciebie nie patrząc". Widzi przez oczy ofiary?

Marlon otrząsnął się jak mokry pies. Robiło się już ciemno. Ktoś krzykiem poprosił o dwie lampy.
Jeżeli mordercy udało się ułożyć z części ciała pieprzoną konstelację... Miejsca zbrodni też nie są wybierane w pośpiechu, oczywiście. Marlon przyjrzał się jeszcze ogólnie scenie, a potem wrócił się do swojego samochodu po mapę miasta, o ile jakąś jeszcze miał zachomikowaną w schowku.
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline