Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2010, 23:08   #29
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Niedziela, 4 września 2011r, 06.30 PM, New York City, Red Hook. Południowy Brooklyn, miejsce znalezienia drugiej ofiary


Walter Mac Davell


Oględziny miejsca znalezienia ciała dały ci wiele do myślenia. Straszliwa, wręcz pedantyczna skrupulatność oznaczają niebezpiecznego przestępcą zaangażowanego w to, co robi. Przestępcę lub przestępców, bo faktycznie przygotowanie tak dokładnie miejsca zbrodni jest czasochłonne. Same zawieszenie szczątków – tych kilkunastu wirujących teraz w powietrzu kawałków ciała – zająć musiało przynajmniej pół godziny, jak nie więcej.
Chyba że .. ta myśl przemknęła ci przez głowę i stała się bardzo realna ... że sprawców jest więcej. Może nawet .. kilku! Sekta? Kult? To by miało sens. Takie skrupulatne „oporządzenie” zwłok: poćwiartowanie, umycie w środku dezynfekującym, okaleczenie, rozwieszenie wymagało sporo nakładów czasu i pracy. Nie dało się tego zrobić ot tak... w kilka minut.
Więcej nic nie udało ci się zobaczyć. Grand ma rację. Potrzebujecie światła halogenów. Ale to pojawi się dopiero, kiedy na miejscu zjawią się ekipy techniczne.
Dając znać zespołowi co robisz, wyszedłeś na zewnątrz.

Budynek, w którym podrzucono zwłoki, stoi dość blisko wody. Z zewnątrz wygląda jak chyląca się ku upadkowi ruina złożona z blach, prętów, płaskowników i kawałków metalu. Wyludniony zapomniany przez ludzi fragment miasta. Doskonałe miejsce, by w ciemnościach ubić jakiś nielegalny interesik lub .. podrzucić czyjeś zwłoki.
Przez kanał, do którego przylega budynek, płynie właśnie holownik pchający przed sobą wyładowaną śmieciami barkę. Nad odpadkami wyprodukowanymi przez ludzi kłębią się dziesiątki mew skrzecząc i nurkując w śmieciach. Ty musisz być teraz jak taka właśnie mewa. Krążyć nad ludzkimi zbrodniami i wyszukiwać w nich kawałka, który pozwoli ustalić kto podrzuca śmieci.
Nie spiesząc się obejrzałeś okolicę. W zapadających ciemnościach na niewiele się to jednak zdało. Za dużo usypisk gruzu, chwastów, spękanego betonu. Za dużo śmieci. Jedno jest pewne. Jedyne miejsce, gdzie można bez problemu podjechać samochodem to plac, na którym stoją już wasze samochody. Inne miejsca nie mają dojazdu. Zbyt wiele niespodzianek czyha na koła samochodu i zawieszenie pod gruzem i śmieciami – dziur, zarośniętych zielskiem kamulców, fragmentów dawnych konstrukcji itp.

Widząc, że wozy techników podjechały pod wasz zaimprowizowany parking przed budynkiem miałeś zamiar skierować się w tamtą stronę, wiedząc, że niewiele więcej zdołasz wypatrzyć w ciemnościach kiedy, odwracając się ujrzałeś za kawałkami gruzu jakąś postać. W łachmanach, w kapeluszu, przygląda się tobie stojąc bez ruchu. W sam raz. Bezdomny!
Ruszyłeś ostrożnie w stronę kloszarda. Podchodząc jednak bliżej zorientowałeś się, że to co wziąłeś za postać w płaszczu, jest zwyczajnym kawałkiem szmaty zaczepionym na wystającym z betonu zbrojeniowym pręcie. Tylko wieczorne cienie zgrały się w tą wyimaginowaną sylwetkę.

Zawróciłeś i odszukałeś Radeckyego. Policjant stał przed wejściem do budynku i palił papierosa
- Można prosić na chwilę? - zapytałeś
- Oczywiście detektywie. W czym mogę pomóc? – skończył palić i podszedł do ciebie.
- Pewnie patrolujesz tę okolicę i znasz tutejszych bezdomnych. Może wiesz, który z nich mógłby kręcić się w pobliżu. Może któryś z nich widział kogoś kręcącego się przy magazynie.
- Oczywiście – młodszy policjant zdjął czapkę i podrapał się po mierzwie rudych włosów. – Jednak mój partner wie więcej na ten temat. Hej! Louis! Detektyw chce z tobą pogadać!

Louis jest niższy i bardziej pękaty od Radeckyego. Naszywka na mundurze zdradza włoskie korzenie, podobnie jak sylwetka. Pencciliotti.
Wita się z tobą solidnym uściskiem ręki, a ty powtarzasz pytanie.

- Jest taki człowiek, który wie wszystko o bezdomnych w tym regionie – mówi ale widać, ze mówi to nad wyraz niechętnie. – Inni bezdomni nazywają go Cesarzem. To dziwak, ale z tych nieszkodliwych. Jeśli ktoś chce czegoś od bezdomnych z Red Hook, odszukuje Cesarza.
- Gdzie znajdę Cesarza? – pytasz.
- O tej porze roku w dzień przesiaduje niedaleko stąd, na Terenach Rekreacyjnych Red Hook. Najczęściej w pobliżu domku szachowego. Nikt nie wie gdzie Cesarz znika na noc. Jesli jakiś z bezdomnych widział coś tutaj – wskazał głową budynek za waszymi plecami – to Cesarz na pewno o tym wie. Cieszy się wśród nich niewątpliwym szacunkiem. Ale jest jeden problem...
Louis zawiesza głos.
- Jaki? – pytasz niechętnie.
- On nie przepada za policjantami. I niechętnie rozmawia z obcymi.


Clause Grand


Pomysł ze światłem jest bardzo dobry, ale nikt z was nie wozi niezbędnych halogenów i dodatkowo generatorów do nich w bagażniku. Więc zmuszony będziesz czekać na ekipę techników, których wóz zapewne będzie miał niezbędny sprzęt.
Walter pooglądał przez chwilę miejsce znalezienia ciała, zrobił zdjęcie twarzy ofiary i wyszedł na zewnątrz.
Czujesz delikatny zapach dochodzący od strony ciała. To zapach środków podobnych do tych używanych w kostnicy. Jałowy, bezduszny odór śmierci.
Przyjrzałeś się betonowemu wspornikowi, na którym namalowano spiralę. Krew wyglądała na dobrze zaschniętą. Zbrązowiałą. Dziwne.
Pod filarem, tak jak się spodziewałeś, jest pył, piasek i gruz. Widać tam odciski butów. No w końcu! Jakiś ślad!
Przykucnąłeś ostrożnie, by nie zniszczyć znaleziska.
Nie jesteś ekspertem – wolisz bardziej sprawnościowe „szarady” – pościg, dobrą bójkę, przesłuchanie podejrzanego – ale wydaje ci się, że widać więcej niż jedną parę butów. Dwa lub trzy rodzaje bieżnika. Ale to zbadają już eksperci.
- Uważajcie – ostrzegłeś innych – Pod filarem ze spiralą są ślady butów. Nie zadeptać!

Potem, czekając na światło, stanąłeś z boku przyglądając się, jak Jessica i Marlon dokonują swoich oględzin. Wiesz, że oboje są w tym lepsi, więc z niecierpliwością czekasz na ich rewelacje.

W pewnym momencie, słysząc już, jak samochody ekipy techników zatrzymują się w miejscu, w którym czekał na was Mac Nammara usłyszałeś dziwny, metaliczny dźwięk dochodzący z jednego z bocznych pomieszczeń.

Ostrożnie, upewniając się że broń znajduje się pod ręką, ruszyłeś w tamtą stronę. W zasadzie nie ma żadnej obawy. Reszta zespołu jest tylko kilka kroków od ciebie.
Pomieszczenie, z którego dobiegał cię dźwięk jest mroczne. Okna znajdują się w nim od północnej strony, więc światło słoneczne wpada znacznie rozproszone.
Naprzeciwko wejścia, pod ścianą widzisz siedzącego bezdomnego. Poszarpane łachmany, dzika, zmierzwiona broda, flaszka w ręku. Patrzy na ciebie bez cienia strachu.

Masz już otworzyć usta, gdy nagle bezdomny ... staje w płomieniach!



Widzisz, jak w ułamku sekund jego twarz zmianie się węgiel, oczy gotują się jak jajka, włosy i broda stają się pochodnią.
W chwilę potem ... znika.

Co jest, kurwa!
W miejscu, gdzie przed chwilą siedział widzisz jedynie gruz, kawałki szkła i ...starą, ciemną plamę, która wygląda .. jak sadza. Jakby ktoś, dość dawno temu, palił tutaj ognisko lub ... Lub spalił człowieka.

Wtedy znów słyszysz ten dźwięk. To kawałek blachy poruszony wiatrem uderza w metalowy wspornik. Już masz odejść, cały mokry po tym, co przed chwilą się wydarzyło, kiedy widzisz, że zaraz za wspornikiem znajduje się ... przemysłowy właz do studzienki kanalizacyjnej.



Jessica Kingston

Wnętrze zrujnowanego budynku śmierdziało. Wilgocią, pleśnią, rdzą i mokrym psem. Kiedy ostrożnie oglądałaś ciało zawieszone na hakach poczułaś coś jeszcze – charakterystyczny zapaszek środków dezynfekujących. Trupa dokładnie oczyszczono z wszelkich możliwych śladów. Z bliska szczątki wydawały się wilgotne. Ostrożnie dotknęłaś jednego kawałka. Nawet przez lateksową rękawiczkę poczułaś chłód i wilgoć – nie miałaś wątpliwości, ze ciało było przechowywane w zamrażarce lub innym, podobnym do niej miejscu.

Odstąpiłaś od oględzin zwłok i poszukałaś miejsca, z którego mogłaś spojrzeć na zwłoki z góry. Coś w układzie szczątków nie dawało ci spokoju. Chciałaś spojrzeć na to z góry.
Znalazłaś stare, łuszczące żółtą farbę schody prowadzące na coś w rodzaju metalowej galerii podwieszonej pod sufitem. Kiedy wchodziłaś, cała konstrukcja zaczęła niebezpiecznie trzeszczeć, ale oceniłaś, że powinna utrzymać ciężar twojego ciała.
Z góry widok był dużo lepszy, lecz niewiele ci dawał. Widziałaś łańcuchy i metalowe linki na których kołysały się szczątki, lecz nic poza tym. Nawet, jeśli chory umysł sprawcy widział w tym jakieś znaczenie, i było tak, jak pomyślałaś, że kawałki ciała symbolizują gwiazdy w konstelacji Oriona to ty nie byłaś w stanie niczego takiego zauważyć. Zrobiłaś kilka zdjęć z góry i nagle poczułaś, że ktoś na ciebie patrzy.

Było to tak irracjonalne i tak niepokojące uczucie, że poczułaś zimne dreszcze przebiegające ci wzdłuż kręgosłupa. Spojrzenie było, jak dobrze wymierzony cios.
Usłyszałaś klekot metalu i ujrzałaś, jak łańcuchy z zawieszonymi na nich szczątkami zaczynają delikatnie wirować wprawione w ruch przez jakąś niewidzialną siłę.
- On cię widzi, Jessico. Widzi, nawet na ciebie nie patrząc - usłyszałaś miękki, męski szept tuż przy uchu.

Było to tak przerażające doświadczenie, że cofnęłaś się o krok chwytając poręczy od schodów. Przerdzewiały metal nie utrzymał jednak twojego ciężaru i spadłaś w dół. Na szczęście nie było wysoko, a ty instynktownie ułożyłaś ciało jak do padu. Skończyło się jedynie na pobrudzonym ubraniu, kilku sińcach i rozbawionych, złośliwych spojrzeniach techników, którzy właśnie stanęli w wejściu do zrujnowanego budynku.
Ty jednak nie patrzałaś w ich stronę, lecz na porozwieszane ciało. Wszystko było statyczne. Nieruchome. To najwyraźniej jedynie wytwór twojej pobudzonej morderstwami wyobraźni.

Marlon Vilain


Po rozmowie z siostrą widok rozczłonkowanego ciała młodego mężczyzny potraktowanego jak makabryczne ozdoby zadziałał na ciebie ze zdwojoną siłą. Twarz chłopaka, podobnie jak twarz dziewczyny, wygląda nierzeczywiście, niemal surrealistycznie.
Cienie kładą się na policzkach i czole nadając obliczu pozorów życia. Widzisz nawet kroplę ściekającą od końcówki oka po policzku, jakby chłopak płakał. To zapewne jedynie topniejąca wilgoć – ciało na pewno zostało zamrożone po poćwiartowaniu. Jednak widok tej „łzy” ściekającej po policzku, w jakiś sposób poruszył twoją duszą.

Twoje myśli galopowały, jak stado dzikich koni. Próbowałeś zrozumieć, co zabójca chce wam przekazać tymi wszystkimi symbolami. Tymi okultystycznymi bzdetami, do których nikt normalny nie przykłada wagi.
Kierowany przeczuciem ruszyłeś do wyjścia. Minąłeś bez słowa zdziwionego Mac Nammarę i raz jeszcze, z wrodzoną czujnością, rozejrzałeś się po okolicy.
Kawałek od was widac było wyspę z jakimś industrialnym szajsem. Cała okolica bardzo przypominała miejsce, w którym znaleziono ciało i widoczne kawałek dalej zabudowania.



W samochodzie była mapa. Z dokładnym rozkładem ulic, ale w środku było zbyt mało światła i za ciasno, by się jej dobrze przyjrzeć. Odszukałeś zaułek oraz ulicę, na której się znajdujecie. To dwie różne, ale nie aż tak odległe od siebie dzielnice. Góra pół godziny jazdy z jednego miejsca na drugie.
Przyglądając się mapie zobaczyłeś nagle, jak coś czerwonego rozbryzguje się na jej powierzchni. Kropla krwi! Ale skąd?

I wtedy poczułeś, jak z nosa leci ci coś ciepłego.
Jeszcze tylko tego brakowało. Krew! Dostałeś krwotoku. Niedużego, ale jednak. Sięgnąłeś po chusteczką i przyłożyłeś do nosa. I w tym momencie ujrzałeś kątem oka, jakieś poruszenie na tyle twojego samochodu.
Szczur! Na tylnym siedzeniu twojego auta siedzi wielki, spasiony, brudny szczur.

W tej samej chwili jednak szczur zanurkował pod siedzenia.
Jasna cholera! Wyszedłeś z auta pozostawiając drzwi lekko otwarte, by gryzoń mógł się wydostać z samochodu i wyszedłeś, widząc, że Mac Nammara wita się z technikami.


Wszyscy

- Dobra – głos Artura Mac Nammary przywołuje was do rzeczywistości. – Wszyscy do mnie.

Wiecie, ze słowa te skierowane są do was, a nie techników.
Czeka na was na zewnątrz.

- Teraz dajcie chwilę technikom. Niech zbiorą dla was materiał dowodowy. Wybaczcie, ze ściągałem was na miejsce, ale to okazja, by przyjrzeć się ciału jeszcze przed technikami. Ja spadam. Jutro możecie być w biurze godzinę później. O dziewiątej urządzimy sobie odprawę. Pamiętajcie o tym, co powiedziałem wam wcześniej. Aha! Dzwoniła do mnie Walentowv. Zrobiła ten raport, tak że rano będziecie go mieli na biurkach. Ponoć są w nim jakieś rewelacje. A jak Walentov mówi rewelacje, to tylko spadać z krzeseł.

Ucichł na chwilę pozwalając grupie techników przenieść agregat prądotwórczy.

- Detektyw Kingston. Jutro, zaraz po odprawie, pójdzie pani do naszego biura prasowego. Spotka się z naszym rzeczniczką, panną Agnes Derry. Weźmie pani udział wraz z rzeczniczką w krótkim spotkaniu z prasą. Dziennikarze nalegali na pani obecność. Potem zajmie się pani portretem psychologicznym potencjalnego zabójcy. Oraz rysem psychologicznym ofiary. Reszta zespołu ma udzielić pani wszelkich informacji mogących pomóc w wykonaniu tej pracy. Oba dokumenty chcę mieć do pojutrza.

- Detektywie Villain zajmiecie się analizą zgromadzonych materiałów i danych. Chcę, byście poszukali powiązań pomiędzy pozostawianymi przez sprawcę wskazówkami. Możliwe ze coś łączy ułożenie zwłok, symbol oka, symbol na ścianie, tatuaż na zwłokach i karty tarota. Trzeba też, zgodnie z sugestią detektyw Kingston, wysłać polecenie do Wydziału Ruchu i Wydziału Monitoringu o ustalenie jakie kamery całodobowe znajdowały się w okolicy obu miejsc. Niech przekażą nam do Wydziału kopie nagrań. Może tam znajdziemy coś ważnego. Proszę też pomóc policji w identyfikacji drugich zwłok. Wiedząc, kim jest ofiara postaramy się znaleźć powiązania z Annie Watermann.

- Detektywie Mac Davell. Wy jutro zajmiecie się przesłuchaniami reszty świadków i członków rodziny. Jeśli będzie to konieczne, zaproście ich do nas. Moim zdaniem koniecznie trzeba pójść do szpitala i pogadać z tamtejszym personelem. Niektóre poszlaki świadczą o dużej wiedzy medycznej sprawcy, a szpital wydaje mi się naturalnym miejscem, gdzie taką wiedzą mógł zdobyć. Gdyby tak było, mamy większą szansę na złapanie drania.

- Detektywie Grand. Wy zajmiecie się przesłuchaniem świadka, który znalazł ciało i osoby zatrzymanej przez detektywa Villaina. Chce, byście powęszyli po Soho. Pogadali z tamtejszymi bywalcami barów. Może oni coś widzieli. Poza tym zrobicie listę potencjalnych osób, z którymi znała się Annie Waterman. Tutaj liczę na waszą współpracę z detektywem Mac Davellem, który już rozmawiał z ojcem denatki. Obaj macie największe doświadczenie w prowadzeniu tego typu działań, więc podzielicie się świadkami. Ponadto weźmiecie udział w sekcji zwłok drugiej ofiary.
W międzyczasie, gdy Mac Nammara wyłuszczał z siebie kolejne polecenia, technicy uporali się z wniesieniem sprzętu do budynku. Halogeny zapłonęły jaskrawym blaskiem.

- No dobra – Stary zerknął na zegarek – Piętnaście po siódmej. Na mnie czas. Jeśli chcecie, możecie jeszcze tutaj chwile powęszyć. Pamiętajcie. Jutro o dziewiątej, w pełni sił, u mnie na odprawie.



__________________________________________________ _____________________


P.S.
Czas na posta od Was - maksymalnie pięć dni - do 12 maja do godziny 20.00.

Jak widać - jeśli wyrobicie się wcześniej, to ja też.

Do dialogów macie google docka - wolałbym, byście tam ustalali wspólne działania.link

Krew Newinnych - Google Text & Tabellen

Proszę opisać działania do ok 21.00. Noc znów zostawcie mi

Do moderatora: podobnie jak w sesji "Powrót" będę usuwał te P.S. po kolejnym moim poście. To lepszy sposób komunikacji z graczami niż komentarze.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 09-05-2010 o 21:24. Powód: usuniecie jednego zdania z zakończenia postu
Armiel jest offline