Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2010, 10:07   #97
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kula z czystego ognia, wielkości ludzkiej pięści pofrunęła błyskawicznie w stronę wejścia do kanału. Pocisk z furkotem wyłonił się z gęstej, wysokiej trawy i stojący na czatach wilkołak nawet nie zdążył zareagować. Bestia, jedynie powiodła zdziwionym wzrokiem za kulą, która zniknęła po sekundzie w mroku kanału. Nagle rozległ się potężny huk i z ujścia z tunelu wyłoniła się fala ognia. Kolejną sekundę później dało się ze środka usłyszeć żałosne wycie spowodowane bólem i poparzeniami. Pilnujący tyłów likantrop wejrzał złowrogo w stronę trawy, z której wyłonił się pocisk.
-Teraz!- syknął Gabriel i kompani wyskoczyli z ukrycia biegnąc na spotkanie z przeciwnikiem. Nim Strzaskane Niebiosa w ogóle dobiegł do wilkołaka, przy uchu świsnęła mu strzała i bełt, które niemal bezbłędnie trafiły w cel. Bełt minął ramię likantropa dosłownie o centymetry, zaś strzała Chrisa trafiła, zagłębiając się w pierś potwora.

Wilkołak zawył złowieszczo, rzucając się na przeciw biegnącemu Gabrielowi. Elf niespodziewanie wykonał kontrolowany poślizg, dosłownie przejeżdżając plecami po trawie, pod nogami likantropa co było bardzo efektywne. Stojąca nieco z tyłu Nyarla usłyszała dobrze już jej znany dźwięk bełtomiotu Rurika. Seria pięciu pocisków tego wieczora była chyba kierowana przez samą Tymorę, gdyż wszystkie wystrzelone pociski dosięgły celu, raniąc go sromotnie. Wilkołak zachwiał się na nogach i wtedy dwuręczny siekacz Gabriela dosłownie przeszył go na wylot. Na twarz stojącego najbliżej wilkołaka – krasnoluda trysnęła posoka, gdy ostrze elfiego miecza z impetem wyszło brzuchem bestii. Stwór spuścił wzrok, nie mogąc się nadziwić temu, jak łatwo go przechytrzono. Gabriel energicznym ruchem rąk wyciągnął miecz z ciała likantropa, a ten upadł na kolana i przewrócił się na pysk.

Gabriel uśmiechnął się złowieszczo do Nyarli, unosząc wzrok z powalonego ciała ich przeciwnika.
-Patrz!- krzyknął nagle brodaty kusznik, gdy z tunelu wyłonił się jeszcze jeden likantrop. Ten był ranny i osłabiony. Jego futro w wielu miejscach było doszczętnie spalone a skóra mocno poparzona. W jego oczach widać było jednak sporo gniewu. Kompani dostrzegli też blizny na ciele, mając pewność, że to ten, który poprzedniej nocy zdołał im zbiec. Bełtomiot krasnoluda znów zaczął pluć śmiercionośnymi pociskami. Tym razem krasnolud miał trochę mniej szczęścia i tylko dwa jego bełty dosięgły celu, jednak ostatnie słowo należało do Formita, który zrehabilitował się za pierwszy – niecelny strzał i tym razem jego bełt dosięgnął celu, zagłębiając się głęboko w szyi stwora. Wilkołak przewrócił się na ziemię i wił się jeszcze kilka chwil w bólu i agonii. Po kilku chwilach przestał się ruszać, zaś jego ciało, podobnie jak drugi z trupów zmieniło się w ludzką postać.

-Zdychaj!- krzyknął Gabriel wbijając swój miecz ostrzem w ziemię i podchodząc do stojących blisko kompanów. Niespodziewanie elf skierował się do Nyarli przytulając ją nie tyle czule lub romantycznie, co po bratersku.
-Świetna robota!- pochwalił ich. Rurik uśmiechnął się szaleńczo i oparł bełtomiot o ramię.
-To była walka...- nie mógł się nadziwić mały Kayl.
-Taaa... Gdyby widział to jakiś trubadur...- podsumował z żalem półelfi strażnik dróg i lasów.
-Zbieraj bełty.- Strzaskane Niebiosa zwrócił się do Rurika. Krasnolud kiwnął głową i podszedł do trupów wyciągając z ich ciał swe stalowe pociski. Nie było powodu by pozostawić je przy truchłach, wszak mogły się jeszcze przydać.
-Chodź pomożesz mi wrzucić ciała na jedno miejsce.- elf zwrócił się do Chrisa.

-Kurwa, jakbym wiedział, że ta różdżka ma taką moc, to bym Ci już dawno ją dał!- odezwał się do Nyi zadowolony z wyniku walki Formit. I ona była bardzo zadowolona. Udało im się powalić aż trzech likantropów, nie ponosząc przy tym żadnej straty, ani nawet najmniejszej rany. Po kilku chwilach kompani znów zebrali się w kupę.
-Myślicie, że to koniec wilkołaków?- spytał Rurik.
-Nie. Muszą mieć gdzieś swoje leże, gdzie trzymają porwane ofiary. Musimy znaleźć to miejsce, ale nocą raczej nie damy rady.- wyjaśnił półelfi łowca.
-Do miasta też nas już nie wpuszczą.- dodał niziołek.
-Czyli wracamy do chaty Chrisa?-
-Tak by było najlepiej. Za dnia zaś powinniśmy poszukać ich leża. Co o tym sądzisz?- Gabriel zwrócił się do zaklinaczki.
 
Nefarius jest offline