Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2010, 19:36   #98
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Walka była krótka. Zdezorientowany wilkołak, który został na straży padł nim zdążył kogokolwiek zranić. Naszpikowany bełtami i przebity wielkim mieczem Gabriela przewrócił się na pysk. Nyarla wychyliła się spośród traw. Na złowieszczy i triumfalny uśmiech, który posłał jej Strzaskane Niebiosa, odpowiedziała tym samym. Z kanału wychynął likantrop, który przeżył magię różdżki, ale i on nie ustał już długo. Pociski wbiły się w jego ciało nim Nya zdążyła choćby pomyśleć o zaklęciu.

Było już po wszystkim. Potyczka zaiste godna ballady. Zebrali się razem wymieniając wrażenia i gratulacje. Elf podszedł do dziewczyny, obejmując ją po bratersku. Nie potrafiła ukryć zdziwienia, ale zamaskowała je starannie lekkim uśmiechem. Nie doszukiwała się w tym geście żadnych głębszych uczuć. Ale sam fakt, że elf nie stronił od niej tak bardzo jak dawniej, był niezmiernie miły. Mężczyźni zajęli się odniesieniem ciał i zbieraniem bełtów. Nya wzięła na ręce Demona, który miauknął przeciągle, by zwrócić na siebie jej uwagę. Wiedziała, że to nie koniec sprawy, ale nie mogła powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu i ogólnego zadowolenia.

Ponownie wszyscy zebrali się w miejscu. Przysłuchiwała się prowadzonej rozmowie, wiedząc, że w końcu i tak zapytają o zdanie. Mieli rację jeśli chodziło o odnalezienie leża wilkołaków. Sensownym było zrobić to za dnia. Zaklinaczka najchętniej zwróciłaby się o pomoc także do straży, miała jednak wątpliwości czy w ogóle uzyskaliby jakiekolwiek wsparcie od obrońców Nesme. Spojrzała na Gabriela i po kolei na wszystkich pozostałych.
- Zgadzam się. Zajmiemy się tym za dnia. Będzie to nie tylko bezpieczniejsze, ale i wygodniejsze. Ci, którzy nie widzą w ciemności byliby tylko utrudnieniem. Wracajmy na noc do Chrisa, wyruszymy wkrótce po świcie.

O świcie miała zamiar wziąć kąpiel. Oddałaby wiele za choćby strumień czy zatoczkę, w której mogłaby się odświeżyć. Kąpiel nocą w tej okolicy trochę ją przerażała, a godzina opóźnienia rano nie zrobi im różnicy. Żałowała, że nie ma ze sobą czystego ubrania, ale powrót do karczmy po ubiór na zmianę byłby już zbędną stratą czasu. Zgodnie z ustaleniami ruszyli w drogę powrotną. Pochód otwierali Kayl z Rurikiem, nadając grupie odpowiednie dla siebie tempo. Za nimi szli Nyarla i Gabriel, a na końcu kroczył Chris. Demon też rozglądał się bacznie. Nya miała wrażenie, że kot gdyby był nieco większy sam chętnie rwałby się do działania. Na razie jednak musiał się zadowolić rolą małego zwiadowcy.

Gdy dotarli na miejsce podzielili się pozostałym z obiadu mięsem.
- Wiecie, jak już się z tym uporamy to wezmę moją najlepszą sukienkę, zamówię nam wielką ucztę w karczmie, zaproszę barda, by umilił nam wieczór muzyką i zatańczę. A potem... Potem się upiję. - powiedziała tonem niemal rozmarzonym. Brakowało jej beztroskich zabaw z Silverymoon. Miała wrażenie, że to było tak dawno temu.
- Dobry plan! - zawołał z entuzjazmem Kayl.
- Możesz na nas liczyć! - wyszczerzył się Rurik.
- Ale póki co - chodźmy spać. Jeszcze trochę roboty przed nami. - powiedziała, siadając na swoim kocu pod oknem - A właśnie, Chris, jest tu w pobliżu jakiś względnie bezpieczny zakątek, gdzie mogłabym rano się nieco odświeżyć?
Półelf spojrzał na nią i skinął lekko głową.
- Coś się znajdzie.
- Świetnie, zaprowadzisz mnie o świcie.
- Jeśli chcesz...
- Mhm. - przytaknęła - A potem ruszymy na poszukiwania.

Położyła się na plecach, a Demon zwinął się w kłębek na jej brzuchu, grzejąc przyjemnie i emanując pozytywnymi uczuciami. Wcześniej spała długo, to też tym razem sen nie chciał przyjść. Rozmyślała o czekającej ich wyprawie, o tym jak i komu przedstawić potem rozwiązanie sprawy. Jak zdemaskować tych, którzy lykanom pomagali - jeśli rzeczywiście tak to wyglądało. Potem jej myśli popłynęły ku Strzaskanym Niebiosom. Uśmiechnęła się lekko do sufitu. Przypomniała sobie złożoną mu obietnicę i cały tamten wieczór w karczmie. Czuła ze oceanu, owszem, i pragnęła w końcu dostać się tam. Jednak sprawa avariela, choć drugorzędna była dla niej bardzo ważna. Miała już jego zaufanie - przynajmniej tak się jej wydawało, mogła zyskać także jego wdzięczność. Przede wszystkim zaś, chciała choć na chwilę uczynić go szczęśliwym.
 

Ostatnio edytowane przez Amanea : 09-05-2010 o 19:38.
Amanea jest offline