Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2010, 20:02   #20
majk
 
majk's Avatar
 
Reputacja: 1 majk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodze
-Artikuum nos Kharat!- czarodziej rzucił zaklęcie, pozwalające wyczuć dokładnie, skąd bije magiczna aura. Był wielce zaintrygowany całą tą budowlą. Mimo niebezpieczeństwa zaczynało mu się to podobać.
[Nefarius rzuca wykrycie magii]
Pomniejsze przedmioty w pokoju poczęły wibrować. Zaklęcie które rzucił nie zadziałało należycie, tego był pewien. Po chwili cały pokój począł trząść się samoistnie i klekotać w rosnących hałasie. Cisza.

- Nareszcie! Chyba przenieśli nas na Grzbiet Świata... –jakby z oddali jęknął ktoś z wyrzutem.
- Cisza! Mamy gościa. –zabrzmiał inny ojcowskim tonem już nieco wyraźniej.
- To’t mówię, że pora. Cóż wiatr przywiał? –odgryzł się pierwszy.
-...nosi znamię. Jest jednym z nas.. –szepnął trzeci.
- Krew ma na rękach, w szatę ją wyciera... – inny odrzekł pogardliwie
- Nie szata go znaczy, lecz Pani.. – zakończył poważnym tonem jeszcze kolejny.

Szepty ucichły niespodziewanie. Shalia uporczywie wytężała wzrok w poszukiwaniu właścicieli głosów, bez rezultatu. Mag po swojemu zmarszczył czoło powoli pojmując naturę zamku. Chór głosów przemówił jednocześnie.

Na grzbiecie co ważył się Magii sprzeciwiać,
W martwym zamczysku Magia wciąż żywa,
W nim Magii mężów czeluść pokrywa,

Gdy padały kolejne wersy na ich oczach pokój przemieniał się. Zrujnowany żyrandol leżący na stole rozbłysnął zalewając pokój ciepłym światłem. Całe kilogramy kurzu, pajęczyn i innych brudów zalegających dosłownie na każdym centymetrze komnaty kominek dosłownie wessał odsłaniając salę- jak nową. Foremny blat stołu wyobrażał spiralnie zwiniętego w kłębie jaszczura, cały wykonany był z płasko-rzeźbionego metalu, a jego podstawy zdawały się wrastać w posadzkę z jednego końca jako kończyny gada, a z drugiego jako złożone skrzydła. Podłoga również niby wypolerowana przedstawiała symbol siedmioramiennej gwiazdy, którą Nefarius już gdzieś kiedyś widział. Na sześciu podestach po obu stronach sali wisiały na stojakach nadgryzione zębem czasu pancerze z mieczami u boku. Zbroje wypełniły się plamami tajemniczej poświaty, w tych których stali najbliżej mogli wręcz dostrzec widma postaci w nie odzianych. Jak na komendę magiczne wizerunki uniosły swe ostrza równolegle do podłoża, jakby szykując oręż do pchnięcia. Głosy nadal recytowały jak jeden mąż. Żaden jednak nie drgnął, stali z zamkniętymi ustami patrząc gdzieś w dal.



Strzec Magii blasku byli się obowiązywać.
W niełasce Magii mrok ich zatrzymał,
Was coście weszli... ich magia wyzywa...


Nefarius miał wręcz wrażenie, że głosy pochodzą z pancerzy, widma sprawiały raczej rolę sztuki lub marnego blefu. Shalia natomiast parskęła śmiechem i prawie klasnęła- jej dłonie jednak nie spotkały się w iście aktorskim geście.
Ruszyła energicznie w stronę kolejnych drzwi stwierdzając kąśliwie, że nie ma czasu na zagadki i magiczne duperele. Ukradkiem śledziła linię-granicę pułapki przed kominkiem. Kilka kroków od portalu poczuła ten sam rodzaj oporu kiedy walczyła ze sobą by nie wybronić maga przez umarlakiem. Jej ruchy więzły w powietrzu, czuła jakby wchodziła w niewidzialną ścianę piasku. Cofnęła się i nie odwracając założyła ręce na biodra w groźnej pozie.

- Mógłbyś nieco wydłużyć tą pieprzoną smycz, starcze. Nic tu po mnie, że już nie wspomnę gdzie mam te wasze głupawe rymowanki. –prawie wysyczała nadal nie obdarzając go choćby spojrzeniem.

On za to patrzył na nią przenikliwie, patrzył, od kiedy ruszyła tym dziarskim krokiem przez salę, ominęła o włos zasięg różdżki wiszącej nad kominkiem i ugrzęzła w polu zaklęcia odrzucania. Wtedy jego usta wygięły się na moment w uśmiechu satysfakcji. Jej zamaskowana prośba jeszcze bardziej go bawiła, wiedzą na temat Sztuki wyprzedzał ją o eony. Postanowił jej to naświetlić i tym samym wskazać jej miejsce. Odwrócił wzrok na zaklęte zbroje.

- Nie mówię, że bym nie mógł. Tym razem to jednak nie ja piesku, to ten.. ta sala, jest zaklęta.

Podszedł do jednego z pancerzy, gdy to zrobił rozległ się znowu chór głosów nielicho go przy tym zaskakując. Serce zabiło mu szybciej, ona jednak wciąż była odwrócona.

Tyś wybawcą czy pogrążysz w rozpaczy,
Gdy nie spróbujem ten nie zobaczym.
Lecz jeśli ma Ci się misja ta powieść,
Wpierw znamion łaski musisz nam dowieść.
Każdy z nas głosem sławi swą Panią,
Każdy inaczej korzysta z jej znamion,
Wieczni strażnicy na skalnym cokole,
Wszyscy swe miejsce mamy przy stole.


Tym razem nawet jemu słowa rymowanej formuły wydały się co najmniej wydumane. Z drugiej strony jednak wątpił by było to zaklęcie, czy nawet inkantacja- sądził wręcz, że zbroje są po części świadomymi przedmiotami i same ułożyły pseudo-wiersz. Na taką właśnie okazję, by raczyć nim każdego maga czy też użytkownika magii o której tak wspominali. Coraz bardziej był ciekaw historii Morskiej Baszty. Nie był za to pewien co do tożsamości „Pani” i udziału Gorma w całym zamieszaniu. Postąpił kolejny krok w stronę najbliższego rynsztunku, a ten zgodnie z przewidywaniami przemówił zagadkowo.

Gdzie by co nie było- czy tu czy tam,
Co też bym nie chciał- pałace czy kram,
Mej Pani skinienie, mówię i mam.

Shalia zrezygnowała z drzwi, odwróciła się z niecierpliwością oglądając salę, wtedy zauważyła, okno! Na białym szkle okna wyróżniła cień humanoidalnej sylwetki trzymający się bocznych ram, po chwili jednak nic nie już nie dostrzegała za bladą powierzchnią. Ufała jednak swoim zmysłom- jak zawsze.
Nefarius odstąpił –nie aktywował żadnego czaru, mógł spędzić na zagadce dosłownie wieczność ważąc słowa rymowanki-, podszedł do kolejnego i wysłuchał. Wysłuchał wszystkich. Shalia raz za razem zanosiła się śmiechem.

Widzieć to wiedzieć rzeczy koleją,
Głupcy nad błędem wyboru boleją,
Pani pcha mądrych, wiatry im wieją,
Wiedza im mówi, „traktem czy knieją”.


Siła ataku leży w obronie,
Warto mieć tedy Pani mej zbroję,
Pancerz jej myśli staje w obronie,
Bólu nie czuję gdy za Nią stoję.


Widzieć i słyszeć możesz potrafić,
Czego nie możesz to wytłumaczyć:
Widzisz i słyszysz- nie możesz mnie trafić.


Mieczem energii i tarczą żywiołu,
Strzałą Ognistą i Zimna pospołu,
Walczyłem za Nią, walczyłem do grobu,
Miast do wiecznej glorii w setce sposobów.


Bez armii pod bulą i wroga nie znając,
Z mą Panią porażki nie doświadczając,
Armiami wodziłem złych mi poniżając.
Gdy wojów nie mam to nie przegrają.
 
majk jest offline