Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2010, 20:40   #111
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Shalulira z lekkim ukłonem powitała zarówno hologramy jak i pełnokrwistych mistrzów Zakonu zasiadających w radzie, a potem wyprostowała się i splotła ręce na piersi, dłonie chowając w szerokie rękawy szaty.
-Wróciliśmy, chociaż nie powiedziałabym, że nasza misja na Rodii się zakończyła. Raczej.. bardziej skomplikowała – krótką pauzę zrobiła, w czasie której to delikatnie wydęła wargi, a wzrokiem jakby chwilę przeszukiwała swój zasób słów w poszukiwaniu jakiegoś lepszego określenia na zaistnieją sytuację. Poddała się jednak, stwierdzając, że to nie czas, ani nie miejsce na takie nieważne rozważania - Zaczynając jednak od tego co najważniejsze, to udało nam się skontaktować z senatorem, chociaż nie było to łatwe. Został zmuszony do schowania się głęboko w mieście, gdyż nad planetą zapanował Mroczny Jedi – pozwoliła, aby to ostatnie stwierdzenie zawisło ciężko w powietrzu.

Spokojny wzrok Nejla wpatrzony do tej pory w rząd siedzących na przeciw członków wysokiej rady, zwrócił się na chwilę z uwagą w stronę Liry. Trwalo to jednak tylko chwilę i zaraz znów spojrzał przed siebie. Rycerz zachował milczenie czekając na jej dalsze słowa. To ona musiała o tym wspomnieć- kim jest ów mroczny rycerz. Nie powinien się teraz wtrącać...

Kątem oka dostrzegła to krótkie spojrzenie jej towarzysza, a jego milczenie było i tak wiele mówiące na temat dalszej relacji z ich misji. Skinęła lekko głową. Ona dobrze wiedziała, co ma powiedzieć i czego twardo będzie się trzymać.
-Mieliśmy tą.. nieopisaną przyjemność spotkania go na naszej drodze – jej głos był uosobieniem opanowania i spokoju, nawet na krótką chwilę żadne ze słów nie zadrżało, chociaż wargi rozchyliły się nieznacznie w powątpiewającym uśmieszku -Moim zdaniem i w moich odczuciach była to jakaś sprytna ułuda, mająca na celu zdezorientować naszą dwójkę, a głównie w tym mnie. Mroczny wyglądał jak mój mistrz, a przecież wszyscy wiemy o tym, że on nie żyje, więc w takim stanie nie mógłby opanować planety. Pomysłowa, jednak śmieszna i jakże bezczelna iluzja – na zakończenie i dodatkowe wzmocnienie faktu, jak bardzo najwyraźniej naiwna była ta próba omamienia jej osoby, Lira wzruszyła ramionami.

- O czym ty mówisz Shaluliro?
- spytał Plo Koon swoim, typowym dla Kel-Dorianina, głosem. - Chcesz powiedzieć, że spotkałaś kogoś przypominającego Ennriana?

Zlustrowała wzrokiem mistrzów, aż w końcu skupiła się na tym, który zadał pytanie. Czy to ona za bardzo namieszała w swych słowach, czy może i radzie trudno było uwierzyć w to co usłyszeli?
-Co zaskakujące dla mnie samej.. ale tak, właśnie to miałam na myśli – odpowiedziała krótko i konkretnie, pewna tego co, a raczej kogo widziały jej oczy.

- A skąd masz pewność, że to nie był Ennrian we własnej osobie? Uczeń zazwyczaj długo nie może uwierzyć w śmierć mistrza, a ty od tak się z tym pogodziłaś? A może ten ktoś w jakiś sposób pokazał ci, że nie jest prawdziwym Ennrianem?

-Skąd pewność, że się już w pełni z tym pogodziłam? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, może tylko troszeczkę ostrzej niż tego chciała, nie bawiąc się jednak w dalsze wyjaśnienia dotyczące odpychania niepokojących myśli od siebie -Wszem i wobec było ogłaszane, że Ennrian nie żyje. W takim razie, gdyby się okazało, że jest inaczej, to musiałabym zarzucić Zakonowi sporej wielkości pomyłkę i zostawienie mojego mistrza na Geonosis na pastwę losu. Wtedy musiałabym się zapytać: dlaczego? Dlaczego go porzucono, prawdopodobnie rannego i pozwolono, aby to Ciemna Strona się nim zajęła? Niedopatrzenie? -całej jej wypowiedzi towarzyszyły uniesione do góry brwi, nadające Lirze wyraz umiarkowanego zdziwienia, które nieco bagatelizowało całą sprawę i jej zarzuty. W pewnym momencie uwolniła jedną rękę ze splotu i machnęła nią w powietrzu – Ale to przecież tylko moje przypuszczenia...

Słowa Liry zdumiały Nejla, gdy próbował je jakoś ułożyć, z tym co się działo na planecie. Pierwszy raz słyszał te domysły i oskarżenia... Nie zdołał jednak przerwać tej dyskusji, gdyż już odpowiadał jej jeden z mistrzów:

- Zważaj na słowa, młoda Jedi - zaczął Saesse Tiin. - Stoisz przed Najwyższą Radą. Winnaś szacunek obecnym tu mistrzom.

- Spokojnie Saesse
- wtrącił hologram Mace'a Windu. - Ty też się uspokój Shaluliro. Wyczuwam w tobie tłumiony gniew, który może tobą zawładnąć. Jeżeli chcesz kogoś winić za śmierć swojego mistrza to mnie. Ja dowodziłem misją na Geonosis, była ona moim pomysłem i ja odpowiadam za poległych tam Jedi. Jeżeli jednak twój mistrz przeżył i przeszedł na Ciemną Stronę to sprawa jest znacznie poważniejsza. Musisz nam dokładnie opowiedzieć co widziałaś.

-Cóż, mieliśmy z nim krótką, ale to bardzo krótką rozmowę, kiedy zostaliśmy schwytani przez droidy. Niestety wiele się z tego nie dowiedzieliśmy, a później już na niego nie trafiliśmy. Wiemy tylko tyle, że to on kazał zestrzelić nasz statek i ma zamiar pozbyć się senatora
– przechyliła głowę, by móc spojrzeć na milczącego dotąd Ricona sprawdzając, czy może on nie ma jeszcze czegoś do dodania.

Tutaj dopiero rycerz wziął głos, zerkając na Lirę:
-Ma dość spory wpływ na elity na Rodii- czy to przez zastraszanie czy wpływanie mocą. Nie wiemy czy ktoś, prócz senatora Ralima próbował mu się przeciwstawić, niemniej stanowi chyba główną przeszkodę, by Rodia znów stała się niezależna. Sam mroczny jedi jest z pewością silny mocą. W zaułkach miasta stoczyłem z nim pojedynek...-mężczyzna zawahał się a jego głos się urwał. - tylko dzięki woli mocy zdołałem się wtedy wycofać.

- Kwestią pozostaje więc, czy Ennrian to był, czy jego sobowtór tylko - stwierdził Yoda, zerkając na Lirę.

Młoda Jedi przymrużyła żółte ślepia zarówno z powodu tego, co właśnie usłyszała na temat pojedynku jej towarzysza, ale także dlatego, że na nią nagminnie zerkano z różnych stron.
-Swoje stanowisko w tej sprawie już przedstawiłam. Dodam jeszcze tylko, że trudno mi uwierzyć zarówno w śmierć mojego mistrza, jak i w równie domniemane jego przejście na Ciemną Stronę. Odpowiedź zaś na te wszystkie pytania oraz rozwiązanie tej zagadki znajduje się na Rodii, która czeka na naszą pomoc.

Nejl wyczuł lekkie zdumienie Liry na jego słowa, lecz dopiero gdy zaczęła mówić zdał sobie sprawę o co chodzi... Chciał większej z nią współpracy, więcej zaufania w trakcie misji, a sam nie powiedział jej o pojedynku. Wprawdzie w celi wspomniał o tym przy spotkaniu z mrocznym Jedi, ale później jakoś... to mu całkowicie umknęło i zwyczajnie nie chciał o tym mówić.
Tym razem unikając wzroku partnerki znów zabrał głos:
- Bez zewnętrznego wsparcia, nad planetą z pewnością przejmą kontrolę separatyści, czy to przez marionetkowe rządy, czy przez jawną okupację. Na razie nie występują zbrojnie na planecie, w której bardziej panuje dezinformacja niż propaganda, co świadczyć może, że nie mają wystarczającego poparcia wśród ludności. Niemniej Konfederacja nie zawaha się użyć siły, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dlatego trzeba działać szybko póki mamy sojuszników na Rodii.

- Rację mają młodzi Jedi. Na Rodię pomoc wysłać musimy. Na stratę tego systemu pozwolić sobie Republika nie może - Yoda przyznał rację dwójce składającej raport.
- Proponuję wysłać mistrza Hetta, jako doświadczonego Jedi - zaproponował Even Piell.
- Zgadzam się - odezwał się Ki-Adi Mundi, były nauczyciel Hetta. - A'Sharad powinien podołać takiemu zadaniu. Możemy mu zaufać.

- Zatem postanowione. Wyślemy na Rodię legion, pod dowództwem A'Sharada - Windu wyglądał na przekonanego do tego planu, podobnie jak inni członkowie rady. - Co się zaś tyczy was - zwrócił się do Liry i Nejla - zasłużyliście na odpoczynek w świątyni. Możecie odejść, chyba, że macie jeszcze coś do dodania?

-Czy to znaczy, że zostajemy odsunięci od dalszej misji na Rodii? – zapytała kobieta, której ta myśl nie napawała zbytnim optymizmem. Tak wiele się tam wydarzyło, tak wiele jeszcze nowego miało mieć miejsce, a ona przecież miała jeszcze dużo niewiadomych. Wykonała krok, albo nawet dwa ku zebranym -W takim razie muszę prosić szanowną radę o powtórne przemyślenie tej decyzji i pozwolenie mi na towarzyszenie mistrzowi. Nie wiem jak Nejl, ale ja czuję się teraz dość związana z tą misją i chciałabym doprowadzić ją do końca, przy okazji odnajdując ważne dla mnie odpowiedzi.

-Zdaję się na wolę Wysokiej Rady- odrzekł krótko młody Jedi, choć niezbyt nie przekonany do kontynuacji tej sprawy. Rozumiał wprawdzie postawę towarzyszki, lecz sam nie czuł się na siłach by jeszcze raz stanąć do walki z Enrianem.

- Rada podjęła już swoją decyzję Shaluliro
- wytłumaczył Mundi. - Nejl nie może wyruszyć na misję, będąc w takim stanie, a ty podchodzisz do niej zbyt emocjonalnie. Nie możemy ryzykować, nawet jeżeli sama nie dostrzegasz niebezpieczeństwa.

-Zatem nie mam już nic więcej do dodania
– odpowiedziała dość pedantycznie wymawiając tę formułkę. Następnie zaś skłoniła się i odwróciła na pięcie, by skorzystać z możliwości odejścia, czemu towarzyszył szelest jej szaty pełen skrywanej pretensji.
Nejl również skłonił głowę i wyszedł podpierając się laską, którą udało mu sie załatwić tuż przed spotkaniem z Radą.

Dopiero później, kiedy była w odpowiedniej odległości od pomieszczenia, gdzie zasiadała Wielka Rada, wargi młodej Jedi drgnęły niespokojnie, a potem wydęły się w grymasie niezadowolenia. Był on o tyle charakterystyczny, że dodatkowo wysyłał do świata wiadomość o tym, że lepiej nie podchodzić do Liry na odległość bliższą niż na wyciągnięcie kija. Decyzja dotycząca jej uczestnictwa, a raczej jego brak, w kolejnej misji na Rodii była aż nazbyt typowa i w jej mniemaniu niepoprawna. Aż się poczęła zastanawiać ilu z członków rady byłoby w stanie odrzucić od siebie chęć spotkania dawno niewidzianego mistrza, który podobno zginął. I ilu z nich było świadomych tego, że trudno uspokoić tak wielką ciekawość i upór jakie teraz mieszały się ze sobą i wrzały w ciele kobiety.
 
Tyaestyra jest offline