Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2010, 21:14   #112
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Zabrak czekał na lądowisku, razem ze swoimi żołnierzami. Wszyscy milczeli. On sam nie wiedział co powiedzieć, a żołnierze nie chcieli głośno wyrażać swojego zdania w obecności dowódcy. Ale Tamir i tak dzięki Mocy wiedział, co czują. Był im za to wdzięczny. Jakoś podnosiło go to na duchu. Sam miał mieszane uczucia. Cieszył się, że jego żołnierze zostaną odznaczeni, ale jednocześnie wiedział, że zaraz po ceremonii ich drogi się rozejdą. Oni zostaną piątką kompanią, a on pójdzie złożyć raport i pewnie dostanie jakiś nowy przydział.
Stał jeszcze przez chwilę na lądowisku nim wszedł na pokład. Chciał poczuć jeszcze jeden powiew wiatru z tej okolicy. Wiele się tu wydarzyło. Wiele się zmieniło. Ale na pewno nie charakterystyczny zapach niesiony razem z powiewem wiatru. A ten poruszył jego szatą. Znów miał na sobie strój Jedi. Głupkowata szpitalna piżamka została nim zastąpiona. Wsiadając na pokład kanonierki, ścisnął w dłoni datapad Ery. Liczył, że niedługo nadejdzie okazja, by jej go oddać.

Tamir szedł za żołnierzem. W tej chwili jednak nie myślał o tym, że za chwilę spotka się z mistrzem, który był głównodowodzącym wojsk lądowych. Jego myśli uciekały do ceremonii, która skończyła się przed chwilą, a podczas której jego żołnierze zostali odznaczeni. Chociaż już właściwie nie jego. Przestali nimi być, kiedy tylko bitwa o wzgórze się zakończyła, on dostał się do niewoli, a oni byli rozsiani pewnie wiele kilometrów od miejsca bitwy. Teraz te klony były częścią 33 regimentu. 5 kompania, którą dowodził Frost. Zabrak cieszył się z tej nominacji. Uważał kapitana za dobrego dowódcę i żołnierza. Odpowiednia osoba, na odpowiednim stanowisku. Czego z pewnością nie można było powiedzieć o Tamirze.
Myśli powróciły na właściwie tory, kiedy Zabrak znalazł się w odpowiednim namiocie. Skinieniem głowy podziękował odprowadzającemu go żołnierzowi i odprowadził wzrokiem, po czym wszedł do środka. Samo wnętrze nie robiło na nim wrażenia. Ot namiot, który robił za centrum dowodzenia, ze stołem strategicznym. Pewnie jeszcze wiele podobnych konstrukcji przyjdzie mu oglądać. I widoków, takich jak ten. Mistrz Jedi, który w ogóle Jedi nie przypominał. Brudny, z tymi wielkimi ramionami i wąsami, wyglądał bardziej jak jakiś przemytnik, czy pirat. Tego jednak Torn nie miał zamiaru mówić. Wolał to zachować dla siebie.
- Według mnie są dwa powody utraty wzgórza. Złe rozpoznanie, które doprowadziło do błędnej oceny sił przeciwnika, a także błędy w dowodzeniu. - przyznał ze spokojem, aczkolwiek ciężko było mu go zachować, kiedy w głowie ciągle słyszał krzyki swoich ludzi. Dzisiejsza ceremonia wcale nie ułatwiała sprawy. - Wzgórze było dobrze ufortyfikowane. Prawdopodobnie pierwszy mój błąd polegał na zaatakowaniu go z dwóch stron, zamiast skupić się na ofensywie z jednej. Pole minowe i ostrzał artyleryjski spowodowały liczne straty. Droidy nie stanowiły jednak większego zagrożenia, kiedy doszło do bezpośredniego starcia, gdy udało się nam już przebić. - Zabrak zrobił krótką pauzę. - Rozłożyłem wojska, tych żołnierzy, którzy zostali mi pod ręką po natarciu w taki sposób, by można było odpierać ewentualne ataki. Jednak nie spodziewaliśmy się, że w kontrnatarciu droidów będą brały udział bombowce. - Tamir spuścił na chwilę wzrok. Więcej z bitwy nie pamiętał, po tym jak gruchnął o ziemię razem z jedną z Hien. - Niestety, po moim natarciu na jeden z bombowców typu Hiena, po którym rozbiłem się razem ze strąconą maszyną, nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Gdy odzyskałem przytomność, było już po bitwie. -

Glaive milczał przez chwilę, najwidoczniej nad czymś się zastanawiając. Po chwili przemówił:
- Dobrze, że jesteś szczery - ton jego głosy był szorstki, ale jednocześnie spokojny i opiekuńczy. - Rozumiesz, że przez to nie powierzę ci więcej dowodzenia nad żadną jednostką. Zostaniesz przy mnie, w sztabie. -

Niby Tamir się tego spodziewał, ale to było jak cios. Coś go ukłuło. Wiedział, że to logiczna i rozsądna decyzja, ale jednocześnie taka niesprawiedliwa. Doskonale rozumiał, że popełnił błąd. A nawet cały ich szereg, ale każdy zasługiwał przecież na drugą szansę. Cóż mógł jednak poradzić? Nie zamierzał się sprzeczać. Kwestionowanie zaleceń Mistrzów nie leżało w jego naturze. On wierzył w ich mądrość.
- Rozumiem Mistrzu i... przepraszam. - powiedział. - Wiem, że ZX11 było ważne ze strategicznego punktu widzenia, a co ważniejsze, przez moje decyzje wiele istnień straciło życie. -

- Nie masz za co przepraszać - Glaive podszedł do młodego Jedi i położył mu swoją ogromną dłoń na ramieniu. - To nie ty zadecydowałeś o powierzeniu ci tego stanowiska. Nie byłeś na nie przygotowany, za dużo od was, młodych, wymagałem. To nie twoja, a moja wina. Najpierw powinniście obyć się z polem walki. Wtedy dopiero na nim dowodzić. -

- Nie, wina leży także po mojej stronie, Mistrzu. - przez krótką chwilę, zamiast Mistrzu, chciał powiedzieć „sir”. - Wydawałem rozkazy nie znając dobrze sił, jakie zostały włożone w przygotowanie wzgórza do obrony. Później popełniłem błąd atakując bombowiec. Należy zdawać sobie sprawę z popełnianych przez siebie błędów. To, że nie mam doświadczenia w prowadzeniu bitew, nie znaczy, że chcę umniejszać swoje winy. -

- Dobrze, dobrze. Nie czas ani miejsce na wzajemne branie na siebie winy. Na razie jesteś wolny, gdybym cię potrzebował wezwie cię porucznik. Chyba, że chcesz zostać w sztabie, może się czegoś nauczysz. -

- Tak właściwie, to i tak nie mam nic lepszego do roboty. Frost i żołnierze piątej kompanii pewnie odpoczywają albo szykują się do snu. A nauki nigdy za wiele. - odparł

- Pozwól zatem, że zapoznam cię z sytuacją... -
 
Gekido jest offline