Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2010, 10:14   #100
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Wcale nie chciała się budzić. Chciała zostać tam na klifie z kochającym ją aniołem. Ale nie było jej to dane. Spojrzała na Chrisa błagalnie, by dał jej spokój. Dopiero jego wyjaśnienia trafiły do niej.
~ Tak. Kąpiel. Śniadanie. Poszukiwania.
Przeciągnęła się leniwie, a Demon spojrzał na nią z wyrzutem, gdy zdjęła go z siebie. Miała ochotę parsknąć śmiechem, widząc jak bardzo przypominał ją chwilami, ale w obawie przed obudzeniem pozostałych powstrzymała się. Poszła posłusznie za półelfem, który rzucił jej z uśmiechem ręcznik. Na szczęście nie mieli daleko. Podziękowała mu skinieniem głowy za pamięć i troskę, a gdy się oddalił zrzuciła z siebie odzienie. Było chłodno, a woda była lodowata. Nie miała jednak wyboru, a poza tym naprawdę chciała się wykąpać. Trochę czasu zajęło jej zamoczenie samych nóg. Cała się trzęsła a jej ciało pokryła gęsią skórka, czuła jak chłodne powietrze przenika ją na wskroś. Jedynym wyjściem było zanurzyć się całkiem i przyzwyczaić do niskiej temperatury, co czym prędzej uczyniła.

By nie myśleć o tym, co czuje jej ciało, postanowiła zastanowić się nad snem. Był piękny. Jej ocean, jej klif, jej piękny krajobraz... i anioł.
~ Anioł? A może avariel...
Tak bardzo przypominał jej Gabriela. Chciała jeszcze przez chwilę patrzeć na elfa, wyryć sobie w pamięci te uczucia wypisane na jego twarzy. Wiedziała jednak, że mogła ich nigdy nie zobaczyć. Nie słyszała co mówił, ale czuła, że coś ich rozdzieli. To było okrutne. Pierwszy raz czuła się tak wspaniale, a jednocześnie tak okropnie. Do tego z jednej strony pragnęła, by ta wizja się dokonała. Z drugiej nie chciała tego. Nie chciała tak pięknej sceny, ani wspaniałego uczucia, jeśli naprawdę miała je stracić.
~ To tylko sen... - próbowała sobie wmówić, ale już po wyruszeniu z Silverymoon wiedziała, że jej sny są niezwykłe. Może rzeczywiście miały się spełnić?
Nabrała powietrza i zanurzyła się całkiem. Lodowata woda zamknęła się nad nią otaczając ją całunem ciszy i przeganiając nurtujące ją myśli. Popływała trochę, by nieco się rozgrzać, po czym wyszła na brzeg. Nie zamierzała marznąć, wytarła się szybko użyczonym przez półelfa ręcznikiem i ubrała się pospiesznie.

Weszła do chaty czując się cudownie rześko. Ręcznikiem osuszała długie, kasztanowe włosy. Rzuciła Strzaskanym Niebiosom przeciągłe spojrzenie. Próbowała porównać obraz ze snu z tym, co widziała. Musiała przyznać, że podobieństwo było niezaprzeczalne. Tylko, że avariel ze snu uśmiechał się do niej z takim ciepłem i miłością, jakiego nie miała nadziei ujrzeć na jawie. Poza tym miał skrzydła. Mogła jedynie mieć nadzieję, że to zapowiedź spełnienia obietnicy, którą złożyła. Posilili się bez zbytniego delektowania się śniadaniem. Bo i nie było czym. Mogli wyruszać.
- Od kanału. - odpowiedziała Kaylowi Nyarla - Wrócimy tam i rozejrzymy się po śladach. Ruszymy w stronę, z której przyszli. Zważywszy na to, że póki się nie pojawiliśmy nie musieli się czuć zagrożeni, to nie sądzę, by podążali jakąś okrężną drogą, by zmylić ewentualnych poszukiwaczy. Jeśli nic nie znajdziemy to wtedy będziemy się zastanawiać co dalej...
Opuścili chatę i wartko ruszyli w miejsce wczorajszej walki. Szli na przełaj przez pola i łąki otaczające miasto. Towarzyszył im delikatny wiatr i promienie wschodzącego słońca. Na niebie leniwie przesuwało się kilka pierzastych obłoczków. Przywodziły Nyarli na myśl skrzydła jej anioła ze snu. Zapowiadała się ładna pogoda - przynajmniej na razie, co było zdecydowanie lepsze dla ich zadania niż deszcz, który mógłby zmyć ślady.
 
Amanea jest offline