Hank
Pomoc społeczeństwu ponad wszystko. Tak to sobie tłumaczył Hank. Bo bez tłumaczenia grubas już by krwawił do rynsztoka. Stał w ogonku podając wiadra z rak do rąk. - A ty co człowieku, życie ci nie miłe? Zasłoń twarz. – rzekł do stojącego obok sąsiada, pierwszy raz na oczy go widział. - Popierdoliło cię, dawaj wiadro.
- Słyszałem jak strażnicy mówili, że kościelni ogień podłożyli, bo tu czarna ospa ponoć się zaległa. Ale srał cię pies, zdychaj jak chcesz. Tylko nie chuchaj na mnie.
Zamienił się z sąsiadem, potem z następnym. - Czego się pchosz!
- Tamten mówił, że tu ponoć czarno ospe wypalajom. – zdradził półgłosem. - Nie fanzol!
- Prowde godom, tamten mówił, że trupy czarne kropki miały. I że kościelne podpaliły wszystko coby zaraza się nie rozlazła. Mogę ci przysiąc, na co chcesz. I nie chuchaj na mnie – poprawił chustę skrywająca twarz. - Co tu się kurwa dzieje? Do roboty! – strażnik pojawił się jak diabeł z pudełka. - Ospa tu ponoć panuje, a łon tak mówił.
- Jaki kurwa Å‚on?
- A… - mieszczanin rozejrzał się zdezorientowany – kajś pójść musioł.
- Żebym ja ci nie musioł przypierdolić.
- A ospa…
- Jaka kurwa ospa?
- Słyszałem, że tu kościelne ospe wypalajom. A my gasić mamy?
- Popierdoliło was ludzie? – Strażnikowi coraz bardziej puszczały nerwy – Po pijaku lampę do beczki oliwy wjebali!
- Kościelni?
- Nie kurwa, pijaki!
- A kościelni? – zgrzytliwy głos nie dawał za wygraną.
- Nie ma tu kościelnych! Oni nie są od gaszenia pożarów, do kurwy nędzy!
- Ale na ogniu to siÄ™ znajom!
- No, bo wiadomo, że kościelne to inkwizytory!
- Gdzie leziesz z tymi grabiami?
- Ludzie, ona zaraz poroni, zróbcie miejsce!
- Odpierdol siÄ™ od mojej baby! Ona gruba tylko jest!
- Nawet żeś nie spostrzegł jak bachora zmajstrowałeś.
- Tatus, jebnąć mu z dyńki?
- Jebnij mu synuś jebnij, to się może łachudra odpieroli.
- Co jest, kurwa z tą wodą?! – wydarł się ktoś z końca ogonka.
- Ludzie, ktoś mi grabie zajebał.
- Na chuj ci grabie przy pożarze, kmiocie?
- A na chuj złodziejowi? Nowiutkie były, ledwom co kupił.
- Wiadra brać i…
- Wiadro wczoraj żem kupił…
Hank tymczasem nie przeszkadzał strażnikom w zaprowadzaniu porządku. Kilka kroków i skrył się w sąsiednim zaułku zerkając, kto jeszcze opuści stłoczoną ciżbę. Przy takim zamieszaniu reszta powinna bez problemu dać nogę. |