Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2010, 22:06   #32
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Zadziwiająca bywa krótkotrwałość ludzkiej pamięci. Arina zimnym wzrokiem spojrzała na mężczyznę, który mijając ją na uliczce Vixen splunął przez lewe ramię. Zaczynała się już powoli oswajać z tym faktem: Zawsze obca, inna. Pewnie dlatego wiedźmini woleli wędrować po świecie, niż grzać tyłki w jednym miejscu. Tylko Kaer Morhen było domem. Tam byli u siebie i nikt nie wytykał ich palcami. Choć i tę namiastkę człowieczeństwa ludzie próbowali im odebrać. Wypełniające fosę wokół wiedźmińskiej twierdzy szkielety stanowiły świadectwo niewdzięczności i okrucieństwa. Mimo to wiedźmini dalej przemierzali drogi i walczyli z potworami w ich obronie. Czy naprawdę robili to tylko dla pieniędzy? Czy było w tym coś więcej? Duma, powołanie, potrzeba serca? A może podawane im w dzieciństwie mutageny tak właśnie kształtowały mózg, by stawali się sługami tych, którzy zawsze będą nimi gardzić.

Oczywiście trafiały się wyjątki, jak Mark, który wydawał się lubić jej towarzystwo i fakt że jest mutantką jakoś zupełnie mu nie przeszkadzał. Czasami miała wręcz wrażenie że to go fascynowało. Nie była do końca pewna czy to dobrze czy źle. Być może kiedy znudzi go jej inność, kiedy straci dla mężczyzny posmak nowości odejdzie. Tak toczyło się życie. Wiedźmini byli samotnikami, taki los wyznaczało im przeznaczenie prawie od samego poczęcia. Nie mieli szans na rodzinę, dzieci. Ze względu na fach było to oczywiście korzystne, ale czy nigdy żaden nie pragnął tego zmienić? Arina znała historię, ale teraz ze zdziwieniem stwierdziła, że w wiedźmińskiej nauce historii nie ma wzmianek o osobistych przeżyciach samych wiedźminów. Jak dotąd najwięcej dowiedziała się z historii starego bajarza. Poznała historię Ciri pierwszej wiedźminki i Białego Wilka którego okazała się Przeznaczeniem. Postanowiła, że kiedy wróci do Kaer Morhen na zimę wypyta Eskela o jego życie i o historie innych „braci”.

Dziewczyna dotarła do domu wójta. Nastroje wyczuwane w mieście nakłaniały do szybkiego wyjazdu. Nie miała ochoty na kolejną konfrontacje z ludźmi. Nie miała wiele do pakowania. Alez był już zdrowy. Nic ich nie zatrzymywało w Vixen. Wprawdzie szansa zarobku jako ochrona transportu przepadła wraz ze śmiercią Elizy, ale przynajmniej Olaf wypłacił im obiecaną nagrodę za pomoc. Dziesięć denarów... to nie było wiele, ale zawsze coś.
Popatrzyła na trzymany przez wojownika sztylet ze srebrną rękojeścią. Czy to on był własnością Wyrwichwasta tak pieczołowicie przechowywana w kuferku? Jeśli tak musiał być sporo wart.
- Rzeczywiście – odpowiedziała mężczyźnie – bardzo jestem ciekawa co to za ostrze... a co do dalszej podróży... wyznaczono mi szlak na południe, więc dlaczego nie tam? Po drodze muszę poszukać kilku składników do eliksirów, w okolicy Vixen nie było ich wiele.
Uśmiechnęła się przytłaczając do siodła spory bukłak zakupiony w gospodzie:
- Mam jednak przynajmniej solidną bazę, która w ciężkiej chwili może wspomóc także i ciebie.
Mrugnęła do Marka, a potem lekko wskoczyła na Rudego, który zarżał radośnie jakby wyczuwając, że ruszają w drogę. Najwyraźniej trochę mu się znudziło tak długie siedzenie w stajni.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 11-05-2010 o 22:08.
Eleanor jest offline