Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2010, 07:37   #21
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Timmy w końcu doszedł do siebie. Wyrzuty i ból nadal go dręczyły, jednak musiał się wziąć w garść.
-Demokracją - jak to nazwałeś - nic nie wskóramy. - powiedział do grupy.
-Będziemy tylko dyskutować i nic z tego nie wyniknie.
Timmy czytał u swojego mentora jedną księgę, w której duże miasto zostało wzięte bez żadnej bitwy, bo panowie szlachta nie mogli się zdecydować kto ma dowodzić. Może całe to czytanie nie było takie złe?
-W mieście nie mamy czego szukać. - ciągnął dalej
-Tak jak bard powiedział, w najlepszym razie nas przegonią, jeśli nie obrabują. Tutaj zostać też nie możemy. A jedyne co nam pozostało to zemsta. Taka jest prawda. Nie mamy gdzie spać. To zbudujmy szałasy. Nie mamy co jeść, idzmy zapolować. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie najważniejsze jest dopadnięcie wszystkich, którzy napadli na naszych bliskich. - Timmy zrobił krótką pauzę starając sobie przypomnieć ojca i matkę. Ale nie widział ich twarzy. tylko sylwetki. Nie widział twarzy...
-Mamy las i las niech będzie naszym domem. Ujarzmimy go. Urośniemy w siłę. A potem wymordowanie wszystkich zielonoskórych, co do nogi. - krew zawrzała w żyłąch chłopaka. Rządza nim zawładnęła. Jego sylwetkę otoczyła delikatna poświata. Nagle od jego postaci zerwał się wiatr, zmiatający liście wokoł Timmiego. Nie widział już polanki. Nie widział ocalałych. Widział parszywe, zielone gęby orków i goblinów. Widział, jak bez litości mordują jego przyjaciół, jego ojca. Na ten widok skumulowana w jego ciele energia uwolniła się. Wiatr się wzmógł czyszcząć polankę z lżejszych przedmiotów i podrywając poły szat i ubrań wszystkich zebranych. Chwilę później wszystko ucichło, a on upadł na kolana. Dyszał ciężko.
-Wybaczcie mi ten wybuch - szepnął Timmy, starając się podnieść. Widać osłabiło go to mocno. Nie był przygotowany do przepływu tak dużej energii przez jego ciało.
-Uh...a co do pomysłu z...wioską, to potrzebujemy...narzędzi, więc musimy tam iśc.... Pytanie tylko...czy teraz, czy jak zapadnie zmrok
Timmy powoli podszedł do miejsca, gdzie wcześniej siedział. Ciężko oparł się o drzewo i osunął w to samo miejsce co wcześniej. Oddychał głęboko i raptownie, jednak ze wszystkich sił starał się unormować oddech. Takiej zadyszki nie miał jeszcze nigdy.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline