Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2010, 16:48   #70
Dhagar
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Tremer chciał doinformować Luciena a także sprawdzić jego reakcję na powyższe wiadomości. W tej chwili cieszył się, że nie rozmawiał z nim osobiście, jeśli ghul potrafił być tak zajadły to co dopiero Lucien... Oczywiście nie chodziło mu o bezpośrednią reakcję na wieści, nie chodziło bynajmniej o mimikę twarzy, wyraz zaskoczenia czy czegokolwiek, który i tak można by różnie interpretować, lecz o konkretne działania.
Oczywiście mógł o konkretne poprosić, ale wówczas nie wiedziałby na ile byłoby to zachowywanie pozorów a na ile wewnętrzna chęć rozwiązania problemu. Mógł poprosić o odszukanie Izaata czy zwłok Samary , ale czy nie było to ich zadaniem jako śledczych? Czyż nie dysponowali wszelka pomocą o jaką mogli i śmieli poprosić? W kontekście zarzutów ghula co do wyników ich pracy, jakiekolwiek prośby o wsparcie tym bardziej stawały pod znakiem zapytania. Mogłyby jeszcze bardziej zaniżyć ocenę pracy śledczych, jeśli to w ogóle było jeszcze możliwe...
"Zaginięcie Izaata i śmierć Samary, dużo za dużo jak na dotychczasowy spokój i raczej nie przypadek, że Izaata i Akina łączył Rytuał a Izaata i Samarę łączyło śledztwo..." Idąc dalej tym tropem każdy ze śledczych był zagrożony, choć Tremer zaczynał zastanawiać się coraz bardziej nad realną możliwością wykorzystania "Latającego po mieście zabójcy" do pozbycia się niewygodnych dla siebie kainitów pozorując to na morderstwo prawdziwego zabójcy... Wiedza o tym jak zabijał była jednak bardzo ograniczona... choć z drugiej strony w herbaciarni było sporo świadków i zostało użytych wiele mocy... ciekawe kto i jakiej użył - w głowie układały się kolejne pytania do świadków, Ci obecni na miejscu przestępstwa dokładnie widzieli jak zabójca zabijał a i mogli sprawdzić dokładnie obrażenia - to oczywiście ponownie stawiało świadków tego morderstwa w niekorzystnym śledztwie. Mieczysław zaczynał obawiać się, że w słowach Roberto może być sporo prawdy... poczuł się nawet nieco zawstydzony odkrywając, że sam zignorował tak istotny trop jaki mu gangrel podsunął... "Może nie powiedział nic więcej zdając sobie sprawę, że jeden z jego klanu, nie śledczy, doskonale wie jak zabijał morderca... Może nawet teraz pozbywał się niewygodnych śledczych... lub ktoś kogo nieopatrznie doinformował..." - zastanawiał się Tremer.
Mieczysław zaczynał też powoli brać pod uwagę możliwość, że kielichy i rytuał to podpucha mająca na celu odwrócenie uwagi... szczególnie jego. Jeśli jednak nią nie była lekceważące podejście do tropu mogło ich sporo kosztować. Tylko kto z podkładających księgę czy kielichy założyłby, że śledczy nie sprawdzą ich przeszłości a więc i osoby która je podłożyła...? To niemal tak jakby zabójca znał Tremera na wylot i założył, że to on znajdzie się na miejscu zbrodni a jego fascynacja magią i okultyzmem zniszczy dowody... Jeżeli ktoś podłożył księgę lub kielichy aby zmylić trop to musiał by być po prostu głupi, a Tremer nie uważał aby mieli do czynienia z głupimi przeciwnikami. Chyba, że Alex zniszczyłby dowód gdyby Tremer nie zrobił tego pierwszy... Dotknął kielichów a zarzucał Tremerowi dotknięcie księgi... A jeszcze nie tak dawno, nie łączył niby obu tych elementów... Zachowanie Alexa w oczach Tremera było skrajnie podejrzane.


W końcu Tremer dotarł z Shareefem do swego schronienia, po drodze rozstając się z Alexem, który w zasadzie opuścił ich tuż po wyjściu z herbaciarni; żegnając się mało znaczącym skinieniem głowy.
Mieczysław wręczył Shareefowi jeden z kielichów
, mówiąc:
- Wszystkie nie są mi potrzebne, a nie chcę by ktokolwiek wiedział, że dałem Ci ten kielich, ukryj go dobrze, nie mówiąc nikomu gdzie i najlepiej nie w swym domu. Jeżeli to jest powodem całego tego zamieszania i zabójstw to chyba lepiej aby nie ujrzało więcej światła dziennego, niż aby dostało się w ręce które chcą to zdobyć. Zrób to najlepiej zaraz po przebudzeniu, wówczas szansa, że ktoś z naszej rasy będzie cię obserwował jest niewielka, chyba że spałby w pobliżu twego schronienia - a u wszystkich nas spać nie będzie...
Gdy się pożegnali Tremer schował księgę pośród wszelkich innych ksiąg sklepu... chwile później jednak zmienił zdanie, w dzień ktoś kto znał książkę mógł spokojnie jej szukać. Postanowił ukryć księgę i kielichy wraz z sobą gotów bronić ich do ostatka sił. Dopiero po przebudzeniu, zamierzał je solidnie schować - zgodnie z radą daną Shareefowi.

Shareef nie wtrącił się nawet słowem w całą rozmowę Mieczysława. Pozwolił mu "wyzwolić się" z gnębiących go pytań, tym samym dając odpowiedzi na pytania, które sam by zadał. Przyjął następnie jeden z kielichów i skinął głową lekko.
- Nie musisz się martwić. Nikt go nie zobaczy aż do chwili, gdy będzie to konieczne. - powiedział do Mieczysława chowając przy sobie przedmiot. Gdy się rozstali ruszył do swojego domu, by tam przeczekać dzień. Z dala od wścibskich oczu niepożądanych obserwatorów. Mógł się tylko obawiać ewentualnych ghuli, ale to był mniejszy problem. A kielich, cóż, dla niego miał odpowiednie miejsce, a Monique mogła mu w tym pomóc. Schować tam, gdzie złodziej nigdy by nie zajrzał.


Kryjówka Tremera mieściła się pod jego sklepem, dzięki czemu podczas dnia pilnowana była przez pracowników. Tremer wszedł do sklepu, tuż przed świtem czekał już jego sługa, Tremer przywitał się z nim, po czym ruszył ku piwnicy, Kolejne ciężkie i okute drzwi, posiadały solidny zamek, a od strony piwnicy dodatkowo metalową zasuwę. Piwnica była nie tylko kryjówka Tremera ale i pracownią, zabezpieczoną rytuałami. Księgi i narzędzia pracy zdawały otaczać i przygniatać każdego kto wszedł do środka a praktycznie nikt jeszcze nie miał tej przyjemności. Mieczysław odsunął dywan, by dostać się do trumny leżącej pod nim w wgłębieniu, dopiero będąc wewnątrz trumny, zasłonił dywan zamykając ją od środka.

Miejscem Shareefa był mały dom, jakich w tym mieście są dziesiątki, nieróżniący się od innych. Parter, piętro, piwniczka, która była zamknięta klapą, z umieszczoną na niej małą szafką. Przeciętne meble, nic wyszukanego. Nic, co by zwracało uwagę, że tutaj może mieszkać ktoś bogaty czy godny łupu. To pasowało Shareefowi, który uznawał zasadę, że pozory mogą mylić. W piwniczce miał swoje "zapasowe" leże, biurko, parę podręcznych drobiazgów. Przesunął leże i wysunął jedną z ciegieł w ścianie, by w tamtejszy schowek włożyć kielich. Potem zamknął go, oczyszczając miejsce ze śladów. Rozłożył się wygodnie, falchion kładąc przy boku. Zapowiadał się spokojny dzień.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline