Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 17:17   #23
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Falanthel uznał, że jak na obecne warunki królik wyszedł mu całkiem niezły. Co prawda nie miał ochoty na dodatkową porcję, mimo iż jego, jak i innych, była dość skromna, ale mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że czuje się najedzony. Po prawdzie nie odczuwał głodu chociaż cały dzień spędził w lesie, a jego ostatnim posiłkiem była pajda chleba na śniadanie. Teraz jednak nie w głowie mu było martwienie się własnym żołądkiem. Myślami wędrował do Brim. Czy tamtej trójce uda się powrócić? Tego nie wiedział. Przypuszczał jednak, że ich wyprawa zda się na nic bo i cóż takiego ważnego mogli tam znaleźć?

Tymczasem mrok otulił pobliski las. Słabiutkie światło księżyca oświetlało okolicę nadając jej upiorny wygląd. Gdzieś w oddali zawył samotny wilk, ale jedynym który zareagował był wilk druida, chociaż jego reakcja ograniczyła się do chwilowego podniesienie uszu. Inni się tym nie przejęli, choć może nawet nie usłyszeli, tak byli pochłonięci dyskusją o najbliższej przyszłości. Elf nie wtrącał się. Żadnego z ich pomysłów nie uznał za dobry. W mieście z pewnością nikt ich z otwartymi rękoma nie powita. Nikt też nie ruszy z odsieczą czy zemstą by wyżynać orki i gobliny, bo cóż mieszkańców z oddalonego miasta może obchodzić los małej osady? Powrót do wioski też wydawał się bezsensowny. Szczególnie teraz, świeżo po najeździe. Myśliwy był zdania, że przeszłość należy zostawić za sobą i skupić się na tym co dopiero ma się stać. Każdy z obecnych w grocie musiał ułożyć sobie życie od nowa.

Po kolacji niektórzy zaczęli szykować się do snu. Łowca zwrócił szczególnie uwagę na druida i jego zwierzaka. Musieli być ze sobą na prawdę zżyci. Harril zgłosił się na ochotnika jako ten, który mógłby objąć wartę. Falanthel początkowo nie miał na to ochoty, ale po posiłku stwierdził, że i tak nie jest śpiący, więc może potowarzyszyć krasnoludowi. Obaj więc siedli w wejściu i obserwowali pobliski teren. Czasem też o czymś rozmawiali, ale elf okazał się nie być najlepszym rozmówcą. W pewnym momencie coś usłyszał i nie brzmiało to na żadne zwierzę.

Położył rękę na ramieniu towarzysza i przyłożył palec do swoich ust, co miało oznaczać by ten zamilkł. Następnie wskazał Harrilowi kierunek z którego dochodził niepokojący dźwięk. Okazało się, że dwójka goblinów zapuściła się głębiej w las. Było to dość ciekawe, czego mogą tu szukać? Elfowi przychodziły tylko dwie rzeczy do głowy. Albo szukają ocalałych mieszkańców wioski albo dezerterów jeżeli takowych, po ostatnim "zwycięstwie", mają. Chyba, że najazd na wioskę nie był celem, a za zadanie miał tylko wykurzyć stąd mieszkańców. Może ci barbarzyńcy chcą znaleźć coś cennego w okolicy?

- Budzimy resztę? - pytanie krasnoluda wyrwało myśliwego z zamysłu. Obejrzał się tylko w kierunku śpiących kolegów. Przeżyli już dość jak na jeden dzień, a nic nie wskazywało na to by gobliny spostrzegły, że są obserwowane. Ognisko zgasło jakiś czas temu, więc jaskinia w ciemnościach była niemożliwa do wypatrzenia chyba, że by się wlazło prosto na nią. Falanthel podjął decyzję:

- Nie, niech sobie pośpią. Obudź najwyżej druida. On zna tę okolicę, może będzie wiedział co takiego mogło tu zainteresować gobliny. Ja ruszę kawałek za nimi. Spróbuję się czegoś dowiedzieć. Do świtu będę z powrotem. Gdybym się nie zjawił... - tu zamilkł na chwilę zdając sobie sprawę co to może oznaczać - ...ruszajcie dalej.

Nie czekając na odpowiedź Harilla wyskoczył z jaskini i ruszył za barbarzyńcami. Może nie mieć tak dobrego wzroku w ciemnościach jak krasnolud, ale w lesie będzie niezauważalny dla takich amatorów z jakimi ma do czynienia.
 
Col Frost jest offline