Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 18:55   #7
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Nos nie zawiódł Marciusa i tym razem. Miał do tego kurewski dryg. Byli tacy, którzy znali się na sprawach wojskowości, inni znali się na lotach, jeszcze inni na handlu czy polityce. On znał się na ludziach. Natura ludzka, zwykle tak skomplikowana i nieodgadniona, potrafiła w najmniej spodziewanym momencie obnażyć przed nim swe tajemnice. Tym razem było podobnie. A widok naszkicowanego ciągu liczb i cyfr na matowej obudowie panelu kontrolnego rozpromienił jego twarz. Odwrócił się przez ramię, ale widząc, że pozostali zajęli się sąsiednimi kajutami skupił się na konsoli i szybko wstukał odkryte symbole.

POTWIERDZONO PRAWIDŁOWY KOD, DOSTĘP PEŁNY…

Chciał krzyknąć do pozostałych, ale dostrzegł otwarty dziennik pokładowy. Szybko przemknął wzrokiem po ekranie. Poznając ostatnie zapisy dające obraz historii, jaka tworzyła się z jego udziałem…

… Niezidentyfikowany obiekt zbliża się z prędkością przechwytującą. Wyjście z nadprzestrzeni za 2h 23m i 36s…
… Wysłany kod identyfikujący niepotwierdzony …
… Za 47m i 12s „OBCY” znajdzie się w zasięgu broni konwencjonalnej. Uruchomiono procedury ewakuacyjne na wypadek abordażu…
… Kapsuły XL 2, XL 3 i XL 6 uszkodzone, brak możliwości ewakuacji pełnej obsady…
… Wyjście z nadprzestrzeni za 1h 15m i 19s, 12m i 58s do wejścia w zasięg broni konwencjonalnej, za 2m i 58s uruchomione zostaną procedury ewakuacyjne, podjęto decyzję o nieewakuowaniu pasażerów…
… Ewakuacja w toku…
… „OBCY” zwalnia…
… Wyjście z nadprzestrzeni…
… Wysłany kod identyfikacyjny niepotwierdzony. Wobec braku załogi przejście na zasilanie awaryjne…



Komputer wypluwał dane opieszale, jakby spowolniony. Nie było jednak w tym nic dziwnego. Zasilanie awaryjne objawiało się na różnych okrętach w najróżniejszy sposób. Na okręcie wojennym rzecz taka była by nie do pomyślenia, ale na paserskich krypach komputer pokładowy mógł dostawać minimum energii potrzebnej do funkcjonowania, byle działał system podtrzymania życia, w mesie grała muzyka, działała klimatyzacja i serwowane były drinki. Żyć, nie umierać.
***

John Nowak był w swoim żywiole. Lepiej może czułby się jeszcze gdyby miał do dyspozycji skafander szturmowy, ale ujrzawszy pięć pięknych, nieużywanych karabinów plazmowych stojących w równiutkim rzędzie, ponumerowanych i gotowych do użycia, uśmiechnął się już nie tylko w duchu. Ta broń doskonale nadawała się do szturmu w korytarzach statku. Podobnie jak nadawała się do odpierania tegoż szturmu. Szybko sięgnął po pierwszy z brzegu dostrzegając rozkopane łóżko, pozostawione w pośpiechu części kapitańskiego munduru i… elektroniczną kartę na łańcuszku. Karta, która mogła być dlań kartą wstępu wszędzie na tym okręcie. Myśl, że leciał statkiem, którego kapitan był do tego stopnia idiotą, że pozostawił to w swej kajucie uzmysłowiła mu, że jednak opatrzność nad nim czuwała. O czym jeszcze ten baran zapomniał?
***

Anna Luisa zbliżała się do swej kajuty zyskując z każdym krokiem na pewności siebie. Dokładniej zaś z każdym krokiem zbliżającym ją do GTB007. Tatusia było nań stać a teraz te dwa ruchome wieszaki okazywały się dla niej najbardziej pożądanym towarzystwem. Nigdy by w to nie uwierzyła. Technoboty stały tam, gdzie je zostawiła. To wprawiło ją w stan niemal euforii. Wystarczyło tylko wsunąć palec czytnika linii papilarnych umieszczonego w soczewce…

- Przejście w stan gotowości… - metaliczny głos zawsze ją drażnił. Teraz jednak jakby odrobinę mniej. Obrzuciła wzrokiem bajzel jaki po sobie zostawiła w swojej kajucie, lecz teraz nie miała ochoty oddelegowywać do tego nikogo z towarzyszących jej automatów. Drugi wnet obwieścił o przejściu w stan gotowości na podobieństwo pierwszego. W samą porę. Huk wystrzału rozległ się już bardzo blisko. GTB007 zareagował szybciej od niej. Pierwszy błyskawicznie pchnął ją w głąb kajuty zasłaniając wyjście własnym ciałem i odsłaniając oba pulsery wmontowane w jego przedramiona. Drugi był już na korytarzu analizując sytuację. Dokładnie pół sekundy. Zaraz po tym otworzył ogień…
***

Zahariash i towarzysząca mu niewiasta nie tracili czasu czując, że walka z czasem to walka o życie. Pancerna rękawica utorowała drogę do kajuty ochrony, która z sykiem otwieranej spięciem grodzi stanęła przed nimi otworem. Trzy rozkopane posłania, powywracane na stole plastikowe kubki i rozrzucone dokumenty wskazywały na pośpiech w jakim załoga opuszczała to pomieszczenie. Jednak Zahariash zwrócił uwagę na coś jeszcze. Trzy skafandry próżniowe w wersji półbojowej, stojące w osłoniętej pancernym armplastem gablocie. Migający diodami czytnik zmuszał jednak do konkluzji, że ich widok może być czymś zbliżonym do smaku lizaka lizanego przez szkło. Tu pancerna rękawica mogła okazać się nieskuteczna.
***

Albert liczył na jakąś rozmowę, ale jego słowa zawisły w próżni bez odpowiedzi. Bliższe i dalsze trzaski wskazywały wyraźnie na przemieszczanie się osób na pokładzie a emerytowany inżynier miał przeczucie, że nie są to wyłącznie dźwięki myszkujących po okręcie współpasażerów. Niezręczne milczenie stało się jeszcze bardziej namacalne w chwili, kiedy zupełnie blisko, tam gdzie zniknęła rozpuszczona młódka o wyglądzie zwykłej kurwy, ktoś otworzył ogień.

- Panie Ambasadorze! Pan musi natychmiast skontaktować się z napastnikami! Panie ambasadorze! – jego nerwowe nawoływania zdawały się trafiać w próżnię. Zarówno Jurisj Iwanov, jak i drugi, eskortowany przez dwójkę uzbrojonych żołnierzy dyplomata milczeli wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Jakby wiedzieli co się tu dzieje…
***

Marcius już chciał się odwrócić ku swoim współtowarzyszom zaniepokojony odgłosami strzelaniny od strony mesy, kiedy nagle monitor komputera ożył po raz kolejny.

- KOD OMEGA Z POKŁADU PASAŻERSKIEGO. POTWIERDZAM NADANIE KODU „OMEGA” Z POKŁADU PASAŻERSKIEGO. ODBIORCĄ SYGNAŁU NIEZIDENTYFIKOWANY OKRĘT…
***

„Duble Belluci” zadrżał nagle a wszystkie światła na jego pokładzie na ułamek chwili przygasły. Choć poczuli i dostrzegli to wszyscy, to tylko nieliczni zrozumieli co tak naprawdę się stało. Mało kto wszakże był w stanie rozpoznać efekt wystrzału działa antyenergetycznego. Wygaszone monitory, otwarte w jednej chwili grodzie i zamki niedostępnych dotychczas pomieszczeń i szaf a nade wszystko wyłączone wszelkie drozdy, były jednak żywym dowodem na to, że użyto właśnie tej broni. Dla ludzi była ona niemal niegroźna. Niemal…

Albert Fletcher niezwykle rzadko był pod ostrzałem i bynajmniej do chwili tej nie tęsknił. Jednak w tej właśnie chwili, stojąc w mesie, znalazł się dla siebie samego zupełnie nieoczekiwanie, w samym sercu piekła. I to piekła, które nadeszło z zupełnie nieoczekiwanej strony.

Inkwizytorzy należeli do przedziwnej kategorii ludzi. Byli i tacy, którzy nie doszukiwali się w nich już zupełnie cech ludzkości. Ten, który stanął w progu mesy bez słowa od momentu wybudzenia, był tego żywym dowodem. Teraz zaś okazało się, że jego pancerz nie podołał efektom użycia broni, która z natury rzeczy wywoływać miała spięcia…

Potężny huk wystrzału wypełnił mesę a Albert z niedowierzaniem spoglądał na miejsce, gdzie przed chwilą stali obaj dyplomaci i dwóch uzbrojonych wojskowych. Miejsce, które w tej chwili wyglądało niczym relacja z frontu. Odwrócił się z niedowierzaniem ku opancerzonemu słudze Boga Jedynego, kiedy nagle jego pancerz zadrżał i przy blasku rozświetlających się na nowo jarzeniówek awaryjnego oświetlenia eksplodował. Od wewnątrz. Moduł samozniszczenia uległ chyba również spięciu…

A Albert naraz pojął, że w mesie jest już zupełnie sam a przez rozwarte śluzy może wejść tu ktokolwiek. A on nie mógł już na to nic chyba poradzić.
***

Czwórka zwiedzających na odgłos wystrzałów w jednej chwili znalazła się na korytarzu. Tu na chwilę zaskoczyło ich przygaśnięcie świateł, ale zajęło to ledwie chwilkę. A zaraz po nim do ich uszu doszedł syk rozwieranych grodzi i śluz. Okręt stawał dla wszystkich otworem…
***

Anna wyrwała się zza techno botów korzystając z okazji, że i one na chwilkę uległy „zawieszeniu”. W ciemności pomknęła na złamanie karku ku mesie, byle dalej od ognia walki. Wpadając do niej miała tylko nadzieję, że którykolwiek z GTB007 zdoła podążyć za nią. Wiedziała jednak również, że ich priorytetem zadaniowym było ocalić ją a to oznaczało powstrzymać tych, którzy właśnie wdzierali się na pokład…


[Proszę Phate, Sekala i Suryiel o niepostowanie. Jakby było po co ]
 
malahaj jest offline