Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 19:52   #2
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Wydawało się że gangerzy nie ruszyli jego śladem, w końcu żadnego z nich nie zabił, a okazję przecież miał. Kwestia była taka, że jakby któregoś kropnął to na pewno by mu nie odpuścili, a tak mieli go gdzieś. Kac jaki mieli po nocnej imprezie też pewnie zrobił swoje. Problem pojawił się później, gdy Angus skapnął się, że nie wziął wody.

"Cholera, pieprzony dureń, idiota, kretyn." - klął na siebie, gdy słońce coraz bardziej przypiekało. Na szczęście spotkał na swej drodze człowieka. Tuco opowiadał mu kiedyś o ludziach z pustkowi, samotnie przemierzających pustynię, ale nie sądził że spotka któregoś z nich. Gościu właśnie coś pichcił i Angus pewnie zdołałby go wyminąć bez zwracania uwagi, ale niestety potrzebował wody.

Facet był niepozorny i nie miał przy sobie broni, no przynajmniej nie było jej widać. Przedstawił się jako Jonasz Eppes i wyglądał jakby nie dawno sturlał się ze żlebu.

- Wiesz - rzekł do O'Briana - noga ześliznęła mi się z kamienia i wypieprzyłem orła aż miło i to na dodatek nie jeden raz.

Historia wydawała się być wiarygodną, ale Angus wolał być ostrożnym. Nie od razu zjadł żarcie i wypił wodę którymi poczęstował go Eppes, poczekał aż nieznajomy zrobi to pierwszy.

- Angus, nie daleko stąd na północy jest kilka starych magazynów wojskowych, gdzie jest pełno takich konserw - powiedział Jonasz z pełnymi ustami - moglibyśmy razem rzucić na nie okiem, może znaleźlibyśmy coś ciekawszego niż konserwy.
-Czemu sam tam nie poszedłeś?
-Wiesz samemu trochę strach.
-Kurczę wolałbym się oddalić stąd jak najszybciej. Kilku gangerów może mnie ścigać, choć wydaje mi się że odpuścili, ale wolę nie ryzykować.

Po godzinie odpoczynku i gadania o niczym ruszyli razem, widocznie nieznajomy potrzebował towarzystwa. Popołudniu Eppes chciał udać się do fajnego miejsca na obozowisko, jednak trzeba było sporo zboczyć i Angus się nie zgodził. Pora była wczesna i wolał nie zmieniać wyznaczonego kierunku.

Gdy schodzili ze żlebu, stało się to przed czym ostrzegał go Tuco i nie pomogły mu ani wyuczone odruchy ani wrodzona odporność na chemiczne świństwo. Eppes odwrócił jego uwagę i poczuł tylko ukłucie w kark. Po sekundzie Angus nie widział nawet jak zwalił się na kamienie.
 
Komtur jest offline