Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 20:58   #42
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Świat był mglisty...sen lekki, pełen wirujących barw.
Ale dłoń była ciepła, wędrująca po ciele kobieca dłoń... sięgała coraz niżej i niżej.
Jan jęknął i otworzył oczy, gdy ciepła delikatna dłoń sięgnęła pod bokserki. I ta do której dłoń ta należała, wiedziała co robi uśmiechając się figlarnie.
Była piękna z roziskrzonym wzrokiem i języczkiem prowokacyjnie wędrującym po wargach.
-Ericka ?- spytał Jan dłonią wędrując po sukni nieznajomej. Oczywiście, że nie mogła to być Ericka... Szwedka była blondynką obciętą na pazia. Ona nie była blondynką. Ale Jan chyba już ją widział. Zapach który ją otaczał... był mu znajomy.
Odpowiedzią na jego pytanie był szybszy ruch dłoni i chichot. Ona, bawiła się z nim... prowokowała go.
Nie wytrzymał... chwycił ją w pasie i pociągnął na łoże z wilczych skór. Nie opierała się, nawet wtedy, gdy gorączkowo zdzierał z niej szaty.
Za to sama zrewanżowała się tym samym zsuwając w dół jego bokserki. Spytała coś... I tak nie zrozumiał. Zresztą ogarnięty gorączką pożądania, zajął się całowaniem i pieszczeniem jej ciała.
Pod wilczą skórą rozpoczęła się miłosna kotłowanina. Dwa ciała splecone razem. Dłonie wędrujące po skórze, usta szukające siebie nawzajem. Świat wirował w głowie Polaka, ale ciało posłuszne instynktom, wiedziało co robić. Do uszu Jana dochodziły jęki i ciche okrzyki i szepty. Słów, poza swym imieniem, nie rozpoznawał. Ale intonacja głosu raz radosna, raz żartobliwa... z czasem pełna namiętności zmieszanej z prośbą o więcej, coraz bardziej pełna żądzy i żaru, aż dotarli do spełnienia. Co oznajmił Janowi, jej przeciągły jęk i drżenie gibkiego dziewczęcego ciała.
Ale jej to nie wystarczyło...Może była sukkubem, demonem który wysysa siły z mężczyzn w nocy? Może była upojnym snem, sama jednak niezmordowana?
Obdarzała Jana gorącymi pieszczotami, prosząc o więcej... smakując jego imię jak cukierka.
A on się poddawał jej pieszczotom i prośbom. I ponownie ruszyli w miłosny tan. Tym razem ona usadowiła się na górze niczym jakaś królowa. Co zresztą napawało ją radością, gdy szczebiotała cicho w swym języku. Słowa nie miały znaczenia. Niektóre sprawy rozumie się bez słów.
Niektóre sny są bardziej realne niż rzeczywistość...
Poranek przyniósł porannego kaca. Nie czuł się tak od czasu... wesela kolegi z wojska. A może od czasu studniówki? Nie pamiętał, łomot w czaszce był dojmujący.
Czemu ktoś się dobijał i po co?
- Zaraz.- syknął mężczyzna i podniósł się z posłania czując powiew w dolnych partiach ciała.
Bokserki leżały na ziemi. Założył je szybko. Srebrny przedmiot który leżał pod nimi rzucił na wilcze skóry. Obecnie nie miał sił, by wyciągać wnioski. Dopiero co przebudzony, ledwo orientował się, gdzie w ogóle się znalazł. Spojrzał na łóżko i pod nie... pistolet też leżał na podłodze. Trzymając pistolet w dłoni i chowając go za plecami podszedł do drzwi pokoju i otworzył je.
Dwóch ciężkozbrojnych typków pilnowało jego pokoju...


Osłonięci kolczugami, z toporami w dłoniach i z mieczami przy pasach. Tutejszy odpowiednik sił porządkowych i wojskowych. Gestami nakazali Janowi zostać. Areszt domowy?
Na razie Rosiński skłonny był ich posłuchać. Nie miał specjalnej ochoty opuszczać komnaty, którą mu przydzielono. Poza tym, było to logiczne z ich strony. Postanowili ich zatrzymać, dopóki, dopóty nie będą wiedzieli co z nimi zrobić.
Jan podszedł do okna i otworzywszy wpuścił świeże powietrze do komnaty.
Spojrzał przez okno rozglądając się po okolicy, niespecjalnie bawiąc się w ocenę możliwości ucieczkowych. Głowa za bardzo bolała. Niemniej zimne powietrze pozwoliło przywrócić w pełni jasność myślenia.

Stał tak zamyślony wspominając ostatni...sen? Tak, dokładny? Tak szczegółowy w doznania?
Twarz kobiety... miał ja tuż przed oczami, ale ciągle mu uciekała...Nie potrafił sobie przypomnieć mimo, że...

Oczy... miała piękne oczy. I tyle. Jedynie to wspomnienie utkwiło mu z tak realistycznego snu. Kim była? O kim śnił? Która kobieta odwiedziła jego świat sennych marzeń. Ericka? Renata? Marta? Samkha? Alana? Ymma? A może wszystkie na raz i żadna z nich? Ucieleśnienie kochanki idealnej. Forma podświadomie ukształtowania z jego żądz.
Sny potrafią być bardzo surrealistyczne i realistyczne zarazem. Czemu zapamiętał oczy? I zapach? Zapach jaśminu. Zapach tutejszej władczyni? To zbyt daleko idące wnioski.
Spojrzał na przedmiot leżący na wilczej skórze i błyszczący się w porannym słońcu.
Podszedł i wziął w dłoń.


Zapinka do sukni, srebrna... kunsztownej roboty. Całkiem ładna. Kobieca zapinka.
Wrócił wspomnieniami do wczorajszej nocy i do tańców. Widział już podobne wczoraj u wielu młodych dziewcząt.
Obracał powoli srebrny przedmiot, zastanawiając się nad... tym, co z tego wynika.
Sen nie był snem, tylko jawą? Wróciły wspomnienia Ericki i tego co miedzy nimi zaszło.
Nie byłby to więc pierwszy raz w życiu Jana. Ale tamten był bardziej świadomy, a tym razem... kto go odwiedził w nocy? I dlaczego? W końcu tylko zatańczył z paroma dziewczętami. Samkha? Ten pomysł Jan odrzucił. Miał wrażenie, że byłaby przy nim spięta. No i miała towarzyszy. A innych kobiet bliżej nie znał. I chyba nocna towarzyszka nie chciała by ją poznał, bo nie została do rana. Podrzucił spinkę do góry i złapał ją gdy spadała.
Jakie to miało znaczenie?
To było tylko wydarzenie skryte całunem nocy. Efekt alkoholu i hormonów. Ona już pewnie o tym zapomniała, a i Jan uznał, że nie powinien się tym przejmować. Ale postanowił zatrzymać zapinkę... na pamiątkę.
Wkrótce potem odezwała się krótkofalówka. Krótko rozmowa pozwoliła ustalić, że pozostali żyją. Samkhę gdzieś wezwano, a o reszcie nikt nic nie wspominał. Powstał też plan ucieczki.
Jan potarł palcem nieogolony podbródek. Nie widział sensu golenia, tym bardziej że maszynki do golenia przy sobie nie miał. Zresztą, z brodą łatwiej wtopi się w tłum tutejszych ludzi. Więc zamiast się golić ubrał się i położywszy plecak na posłaniu usiadł na łożu, kładąc po jednej stronie Steyr’a Ipatowa, po drugiej swojego Beryla. Wyjął magazynki, sprawdził je... włożył z powrotem. Ustawił w obu broniach tryb półautomatyczny (Beryl) lub automatyczny (Steyr).
W razie gdyby tutejsi decydenci postanowili go zabić...cóż drogo sprzeda skórę.
Na razie jednak, kac skutecznie zniechęcał Jana do jakichkolwiek działań. Przymknął oczy i odpoczywał w ciszy. Miał za sobą ciężką noc... a i dzień zapowiadał się nerwowo.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline