Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 21:26   #49
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Samkha przysłuchiwała się rozmawiającym, a kiedy zamilkli na chwilę powtórzyła swoje pytanie:
- Utlandsk astella vuora?
- Utlandsk astella. Samkha astella? - spytał Chris.
- Kyllä. Astella Utlandsk, Samka ja Acca. Hevoset - dorysowała sylwetkę czworonożnego stworzenia dosiadanego przez ludzika z kreseczek.
- Hevoset. - Chris wyglądał na zadowolonego. Jak mogła to dostrzec wcześniej Samkha, z obecności Accy był zadowolony mniej.
Jan domyślił się znaczenia rozmowy pomiędzy Chrisem i Samkhą. Ograniczył się jednak do kwaśnego uśmieszku. Wyprawa dawała szanse na lepsze zrozumienie tutejszej sytuacji i być może... wydostanie się stąd. Choć szanse na to wydawały się minimalne.
Chris ponownie chwycił patyczek-pisak. Obok narysowanego Täällä dorysował sylwetkę kobiety i mężczyzny.
- Nainen - pokazał na sylwetkę kobiety. A potem wskazał ludzika przedstawiającego mężczyznę. Stuknął w niego dwa razy i spojrzał pytająco na Samkhę.
- Mies - odparła Samkha. - Chris mies. Acca mies. Chris, Tim, Jan - miehet.
Dorysowała kolejną męską sylwetkę i obrysowała obie.
- Miehet.
Następnie dorysowała sylwetkę kobiecą. Zakreśliła okrąg wokół tej dwójki.
- Naisten - powiedziała.
Chris zapisał nowe słowa, a potem przeszedł do pytań, które dopiero teraz przyszły mu do głowy.
- Nainen - Samkha - powiedział, stukając w biuściastą postać, naszkicowaną nieco wcześniej w notesie. - Nainen...? - postukał w postać znajdującą się w górach.
Samkha zawahała się. Chyba dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak daleko zabrnęła i ukryty dotąd gdzieś w głębi jej serca lęk odezwał się z siłą, która sprawiła, że krew odpłynęła jej z twarzy.
- Nainen, jolla ei ole nimeä - odezwała się cicho. - Noituus - w jej postawie i głosie czuło się szacunek, niemal cześć wobec istoty, o której próbowała im opowiedzieć. W jej twarzy dało się jednak dostrzec dziwne zamyślenie i jakiś żal, kiedy spoglądała na każdego z nich. Podobnymi spojrzeniami już wcześniej obdarzały ich kobiety pracujące w kuchni.
- W co ty nas wrabiasz, złotko... - powiedział cicho, wpatrując się pobladłą twarz Samkhy. Albo ich okłamywała, albo tam, w górach, czekało na nich coś paskudnego.
- Noituus? - Chris powtórzył słowo, które widocznie miało tutaj kluczowe znaczenie. - Ei Krigar? Ei Utlandsk?
- Ei. Nainen... Noituus - odpowiedziała z pewnym wahaniem.
- Nimeä - Samkha? - Chris wskazał na Krigarkę. - Nimeä - Chris? - pokazał siebie. - Nimeä - Acca?
- Kyllä - potwierdziła Samkha.
- Nainen ei nimeä? - spytał. - Nainen ei puhua nimeä? - Podkreślił wyraźnie określenie 'ei puhua'.
Nie miał pojęcia, czy mają się spotkać z jakąś kobietą, co nawet nie ma imienia chociaż mówi wieloma językami, czy też z kimś, kto swego imienia nikomu nie podaje.
Gdy poznasz czyjeś imię, zyskasz nad nim władzę... Znana dewiza czarowników... Tego im jeszcze brakło do szczęścia... Kraina, w której panuje magia...
Odruchowo obrócił na palcu pierścień. I wtedy stanęła mu przed oczami scena w saunie.
Samkha wierzyła w magię. Czyżby...
- Kukaan ei tiedä hänen nimeä. - odpowiedziała, ale sądząc, że łatwiej będzie mu zrozumieć, powtórzyła sformułowanie, którego użył on. - Nainen ei puhua nimeä - przytaknęła.

Jan nie wtrącał się w tą rozmowę. Jeśliby zaczął wraz z Chrisem maglować dziewczynę, Samkha mogłaby się całkiem pogubić. Od razu jednak zauważył atmosferę nerwowości jaka powoli się tworzyła. Posyłają ich na pewną śmierć? Taką opcję trzeba brać pod uwagę, ale łańcuchami ich nie skuli, więc... Rosiński rzekł cicho. - Nie ma się co przejmować gdzie nas ślą. Ostatecznie nie wyślą z nami licznej straży. Zawsze można będzie się wymknąć, jeśli sytuacja nas przerośnie.
A więc tamta kobieta z gór nie chciała zdradzić swego imienia...
- Co lub kto to jest noituus? Magia jakaś? Wiedźma? Czarownica? Magini? Witch? Sorcière? Shaman? - Chris nie odpowiedział Janowi, tylko stale zwracał się do Samkhy. Miał nadzieję, że choć jedno słowo zdoła przebyć barierę językową.
- Kogo to obchodzi jakie zabobony tu wyznają.- westchnął z irytacją Jan i dodał wzruszając ramionami.- Ty chyba nie wierzysz w te całe hokus pokus?
- Nie takie rzeczy widziałem w życiu - odpowiedział Chris. - Copperfield wysiada. W dodatku ważne jest, że oni w to wierzą. Poza tym - skąd by wzięli kogoś, kto mówi naszym językiem. Albo kłamie, albo tam jest coś dziwnego. Widzisz, jak się zachowują wszystkie kobiety? A jacy przerażeni są mężczyźni?
- Może to ktoś z naszej strony? - wtrącił Tim. - Choć sam w to nie wierzę, ale nasza broń to dla nich też pewnie magiczne, grzmiące kije? Może ta kobieta, używając wiedzy z naszych czasów, zrobiła coś co oni uważają za magię?
- Przecież słyszałeś... - skomentował tę wypowiedź Chris. - Ei Utlandsk.
-Tak. I co z tego?- Jan spojrzał na Accę dodając.- Bądźmy szczerzy, jesteśmy dla nich zagrożeniem. Być może ta cała wyprawa jest sprytnym wybiegem by nas się pozbyć. Niemniej... poza warownią, zawsze możemy udać się w kierunku jaki my uznamy za dobry.
Nie skomentował słów: "Nie takie rzeczy widziałem w życiu" choć miał na to ochotę...Bo brzmiały jakby Chris był jakimś zadufanym w sobie awanturnikiem, albo nawiedzonym facetem wierzącym w UFO, Wielką Stopę i inne bzdury, które u Jana wywoływały kpiący uśmieszek. A Rosiński nie wiedział co by było gorsze.
- Problem polega na tym, że powinniśmy się zdecydować na to, co zrobimy, zanim wjedziemy w góry - odpowiedział Chris. - Wiesz... fanatycy pod wpływem hipnozy czy grzybków, wyznawcy woodoo i inni tego typu obłąkańcy... uwierz mi, to bardzo mało sympatyczne.

- Nie będziemy mieli chyba za dużego wyboru - Tim kiwnął głową w kierunku Accy - a raczej on nam nie da. W górach mamy jakąś szansę, a tu prędzej czy później ktoś uzna, że lepsza dla nas kosa pod żebra i święty dla nich spokój.
"On nam nie da..." Chris nie chciał uwierzyć, że to mówi wielki wojownik Tim. Jeden Krigar miałby ich powstrzymać.
Samka czekała cierpliwie, dając im trochę czasu na spokojną, choć krótką naradę. Denerwowała ją własna niezaradność. Czas upływał, a ona wciąż nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie. Kiedy zapadła chwila ciszy, zapytała znowu:
- Chris, Jan ja Tim astella vuoria?
A Jan tylko przytaknął dziewczynie dodając.- Jasne, Jasne.
Może i słów nie mogła zrozumieć, ale gest tak.
- Ja-sne? - powtórzyła niepewnie. - Jan, ja-sne? Chris, jasne? - zawiesiła głos spoglądając na Chrisa.
- Kyllä - przetłumaczył Chris. - Tim, Jan ja Chris astella vuoria.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline