Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 22:12   #6
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Jakkolwiek wystawne nie było by przyjęcie jej nie zmieniało to jej ogólnego wrażenia o gospodarzach. Spotkawszy ja po raz pierwszy Daidoji przedstawił się jedynie jako dowódca eskorty. Jakiż samuraj tak wstydzi się swej funkcji i pomija piastowane stanowisko czy stopień wojskowy. A może po prostu tak „marna” funkcja nie spełnia jego oczekiwań i jest mu gorzka? Przebieg dialogów mógł przecież na to wskazywać. W końcu dowódca straży zamkowej to jeszcze nie jego karo, niezależnie jaką władzę dzierżył w swych kuluarowych zmaganiach.
Samej ceremonii też nie można było zaliczyć do udanych. Oczywiście oprawa była odpowiednia. Smak naparu bezbłędny. Jednak brakowało tego nieuchwytnego oczyszczenia ducha mającego być efektem rytuału. Nadmiar myśli dyplomatki Jednorożca na pewno nie służył tu pomocą, jednak to rozkojarzenie i duchowa nieobecność mistrzyni ceremonii była zapewne głównym powodem. Dlatego też wracając do swych pokoi szukała tej nieotrzymanej, a jednak straconej wartości.
Dlatego manifestacja shugenja była dla niej tą nieskalana myślą chwilą czystości.
- Woda i Ogień. Niezwykłe, że dwie przeciwności mogą współistnieć ze sobą tak doskonale. Wybacz to najście, ale nie spodziewałam się tu nikogo. Jestem Otaku Xin Xu i pozwól, iż przyznam, że dzieci Ki-Rin nie mogą nie zazdrościć Ci twego daru. –
Dyplomatce nie chodziło wcale o zdolności córy Feniksa ale o mieniący się w jej włosach dotyk elementu. Ki-Rin. Dawne miano jednorożców. Ognisty rumak z rozwianą grzywą. Niemal nic nie miało tak sentymentalnej barwy.
Feniks skłoniła się uśmiechając lekko i dyplomatycznie zarazem. Było coś nietypowego w jej uśmiechu, jakby zawstydzenie, że została przyłapana znienacka. Rzekła więc.- Dary Fortun bywają kapryśne. Otaku-san. Jestem Isawa Saiko, shugenja mająca zadbać o odpowiedni przebieg uroczystości. A ty zapewne jesteś dyplomatką w miejsce Shinjo-sama?
Uśmiechnęła się bardziej, zakrywając twarz dłonią i dodając.- Wybacz mi te wścibstwo.
- To bardzo mały dwór Isawa-san więc niewiele nowinek pozostaje dość długo tajemnicą by można było zapytać o nie osobiście. –
odwzajemniła delikatnie uśmiech – Oczywiście należy położyć to na karby zbyt nielicznych jeszcze gości mogoących podsycać plotki. I hai. Będę reprezentować swój Klan podczas uroczystości choć Shinjo-sama był osobą zbyt cenną by dało się w pełni zająć pozostawione po nim miejsce. -
- Nie miałam okazji poznać Shinjo-sama, zginął zanim tu przybyłam. Ale oczyściłam wraz z Iuchi Takade-sama miejsce śmierci Shinjo-sama.
- rzekła dziewczyna, przez chwilę się wahając. Coś ją najwidoczniej gryzło.- I to oczyszczenie przyszło mi z trudem. Żywioły nie są w tym miejscu w równowadze.
- Iuchi-sama także wspominał o swych wątpliwościach. Nie mieliśmy jednak czasu by omówić to szczegółowo. Czy zechciała by mi pani wyjaśnić co może zaburzać równowagę żywiołów? Niestety nie jestem biegła w tej dziedzinie więc mogę jedynie podejrzewać niezwykłość tego zjawiska. - Saiko splotła ramiona na piersiach, co było dobrze widoczne, gdyż mokre kimono lepiło się do jej ciała. Przez chwilę pocierała kciukiem podbródek, by po chwili rzec.- Czasem są to duchy zmarłych, którzy z jakiegoś powodu nie dołączyli do przodków. Czasem...- znów zamilkła, uśmiechnęła się i dodała.- Nie powinnam mówić o takich sprawach. Są rzeczy które... budzą strach u najtwardszych bushi.- zakryła twarz dłonią dodając żartobliwym tonem.-Nie jest moim zamiarem podważać czyjkolwiek honor, Otaku -san.
Pozwoliła by uwagi o strachu i bushich umknęły niekonfrontowane. Cóż. Wiele rzeczy mówiło się o bushi Feniksa i nie należało wątpić iż shugenja Isawa miała na temat ich honoru i trwożliwości wiedzę z pierwszej ręki.
- Czy sam niefortunny w opinii naszych szczodrych gospodarzy wypadek mógł pozostawić tak niezatarty i osobliwy ślad w porządku świata? Nie słyszałam by Shinjo-sama potrafił komunikować się z Kami jak czynią to kapłani. -
-Wypadek sam w sobie był nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zapewne.-
stwierdziła dyplomatycznie dziewczyna.- I raczej nie powinien...Nie. To coś w okolicy zamku, albo w zamku. Ślad jakiejś tragicznej historii z przeszłości, może?
Przygryzła nieświadomie dolną wargę dodając po chwili.- Jednakże nie słyszałam, by jakieś dusze nawiedzały to miejsce, zamiast dołączyć do przodków.
- Niestety ciężko oczekiwać po Gospodarzach zgody na odkrywanie tajemnic błądzących tu dusz w tak burzliwym okresie przygotowań. Dla młodej pary tego typu plotki zapewne nie okazały by się dobrą wróżbą. –
Mówiąc to Otaku chciała sprawdzić intencje reprezentantki Feniksa. Oczywistym było, iż bez jej wsparcia nie uda się wyjaśnić zagadki, jednak należało pozostawić jej możliwość wycofania się z niefortunnej dla jej klanu sytuacji. Dodatkowo nowo mianowana głowa delegacji Jednorożca była na zamku za krótko by móc wysunąć jakiekolwiek wnioski. Zwłaszcza, że od razu wątpliwości uciekały ku nieznanych jej tajemnicą postrzegania świata przez shugenja.
-Hai. Ale...- shugenja Feniksa się wahała. A Otaku miała wrażenie, że ta dziewczyna nie pała wielkim entuzjazmem do zbliżającej się ceremonii.-... takie plotki pewnie krążą wśród heiminów. Poza tym nawet tu na zamek dotarły wieści o...- tu Saiko ściszyła głos, jakby mówiła jakąś tajemnicę.-...o tengu.
- I tylko dlatego pozbawia się gości świty pozwalając natomiast panoszyć się wszędzie ludziom fali? –
Xin Xu nie miała nigdy styczności z takimi istotami. Próżno było więc oczekiwać po niej zrozumienia znaczenia i zagrożenia ze strony tak mitycznej istoty. Oczywiście, że znała legendy jednak znała ich wiele. Większość pochodziła jednak zza Płonących Piasków i opowieści o tengu wcale nie znajdowały się wśród najstraszniejszych.
- Daidoji są w tej kwestii równie skuteczni jak przy badaniu wypadku Shinjo-sama? –
Pozwoliła sobie zapytać o działania nominalnych obrońców tych włości.
-Ochrona świadczyła by o tym, że rodzina Daidoji nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa gościom. Tak to widzą Żurawie. -rzekła Saiko i przesuwając dłonią po nadal mokrych włosach dodała.- A rodzinie Daidoji zależy by udowodnić swą zwierzchność nad tym terenem. Co do ludzi fali...-Saiko zastanowiła się spoglądając na najbliższą sadzawkę.-...to nie wiem. Chyba są tu ze względu na tengu. A może jest inny powód?
Następnie spojrzała na Otaku i dodała enigmatycznie.- Czasami chodzi nie o to by dojść do prawdy, ale by ukryć brud na swych piórach.
- Niewiele więc da się zrobić, nie podważając zdolności tak troskliwie broniących nas Daidoji. –

Jej myśli odpłynęły na chwilę.
- Możemy jednak obserwować wiedząc co możemy zauważyć. I wdzięczna jestem fortunom, iż me oczy nie będą w tej kwestii osamotnione. –
Skłoniła się lekko rozmówczyni.
-Hai...Byle tylko w troskliwości tutejszy Daidoji znała umiar.- odparła subtelnie Saiko i dodała.- Muszę zmienić kimono, na nowe. Nie wypada zbyt długo chodzić w przemoczonym materiale.
- Również muszę przygotować się na wieczorne atrakcje tego dworu. Dziękuję iż poświęciła mi pani tyle swego czasu Isawa-san. –

-Ja również dziękuję za tę odświeżającą rozmowę Otaku-san.- odparła shugenja Feniksa.
Dopełniwszy pożegnania dyplomatka zawróciła ku swym komnatom mając jeszcze więcej kłębiących myśli do uporządkowania.
Do tego ten nagły awans. Miała się tu uczyć a nie narażać imienia Klanu przejmując całą odpowiedzialność nad postawą delegacji. Jednak karma była bezwzględna i samurai-ko musiała zmierzyć się ze swym losem.

Dobierając swój strój na wieczór zdecydowała się na bardziej klasyczny krój dużo bliższy rokugańskim ideałom niż jej biała kreacja. W kontraście do swych włosów kolor jej kimona zdawał się niemal czarny dopiero tuż koło źródła światła ujawniając zaszyte bogactwo fioletów opalizujących na fałdkach materiału po których wierzgały haftowane białym zlotem spienione jednorożce. I tym razem nie zabrała swych mieczy. Musiały poczekać na nią cierpliwie aż pozna na tym dworze miejsce przeznaczone jej przez los. Na razie bezpieczeństwo gwarantować miał jej yojimbo podczas gdy ona sama zajęta miała być obserwacją swego nowego otoczenia i ludzi go wypełniających.
 

Ostatnio edytowane przez carn : 29-08-2010 o 21:01.
carn jest offline