Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 22:42   #15
Raghrar
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
//NC: To udało mi się znaleźć po "apokalipsie'. Posty deMausa i Behemota. Co do pozostałych tekstów archiwalnych, to jeśli macie czas i taką możliwość, możecie wklejać.

deMaus:
Maxymilian, sięgnał do swojego panelu umieszczonego na lewym nadgarstku i wpisał wiadomośc do ojca. Już wczesniej ustalił z nim ten kod, i choc bez entuzjazmu ze strony ojca wiedział, że ten będzie go pilnował. "Przygotowuję na kolację kardyjskiego pstrąga. Przyjdziesz?" Przez chwilę słuchał komentarzy swoich ludzi, a gdy dostał odpowiedz. "Nie dziś." powiedział.
- Dobra Panowie czas ruszać. - Jego panel wjechał pod stół - Bierzemy sprzęt, Smith załatw jakś opancerzony transportowiec i jedziemy do Blitza, potem w zalezności czy się czegoś dowiemy czy nie, to albo na dół, albo tam gdzie poprowadzi nas slad. -
- Not skontatluj się z gwardią, i powiedz im, żeby wzięli jakiegoś tańczacego trupa do niewoli i przekazali do prosektorium, na badania. Niech zajmie się nimi Markiz el Rioja -

Podszedł do szafy i wyjął niewielie nadajniki.
- Każdy bierze nadajnik od teleportatorium, to ułatwi nam ewentualną ewakułację - podał im stalowe culindry, wielkości pocisku 7,65mm. - jakieś uwagi?

Behemot:

Fiodor musiał być szczęśliwym człowiekiem, może trochę obłąkanym, ale na pewno szczęśliwym. Juan dawno nie widział, kogoś tak zadowolonego z tego co robi. Aż czuł zazdrość.
- Niestety nie mogę zostać na herbatę.
- Markizie, nasi goście będą niezadowoleni - Fiodor chwycił opuszkami okrytych lateksem palców za policzki denata i podciągnął je w dół.
- Mam jeszcze inne spotkania, bardzo wiele spotkań. Jestem pewien, że zadbasz by poczuli się jak w domu. - Fiodor rozpromienił się - Tylko przypilnuj by jeden z tych robali znalazł się w Librarium - polecił mechandrilom by chwyciły pełzającego pasożyta i zamknęły w szczelnym pojemniku. Przeczuwał wyrok Adeptów, ale jakby nie lubił procedur musiał ich przestrzegać by zachować stanowisko. Choć w tej chwili i tak nie był gotów dać za nie pół talentu.

Gdy tylko zasunęły się za nim drzwi do prosektorium przywalił z całych sił pięścią w ścianę. Niewiele pomogło. Nadal czuł wkurzającą bezsilność i irytacje w obliczu spiętrzających się pytań. Wziął rydwan i kazał mu jechać do Pałacu. Po drodze otworzył przekaz, najpierw do Patroniusa:
- Witaj, świat się zmienia, spakuj dla mnie paczkę.
- Przeprowadzasz się?
- Najwyraźniej, i ty też, muszę mieć z kim rozmawiać w podróży. - zastanawiał się ile osób śledziło ten kanał, jednak przy odrobinie pecha zanim ktokolwiek dotrze do tej rozmowy, przeszłość przestanie się liczyć. Po drodze jeszcze zgarnął Szpona. Zwierzak najwyraźniej się nudził sam, a wyglądało na to, że wkrótce będzie miał szansę się wyszaleć na mieście.

Zadzwonił holoprzekaźnik z kwatery Arbitrów, nareszcie pomyślał, pośród smug generatora ukazała się twarz kobiety w mundurze ochrony stacji:
- Sierżant Daala, witaj Markizie. Zebraliśmy zamówione informacje. Gang Meduza to trzecia organizacja przestępcza Krakena, zajmują się między innymi wynajmem najemników, przywódca nieznany, siedziba nieznana, w ciągu ostatnich tygodniu aktywność gangu spadała, wbrew przyzwyczajeniom nie zareagował nawet na naruszenie terytorium przez konkurencyjny Opus Redeptoris. Przywódzca Nemir Kheblor. Ta sekta skupia się na nawracaniu najuboższych warstw. Ich metody to rabunek, nielegalny handel, stręczycielstwo. Niestety nasz informator nie zdążył przekazać najświeższego raportu, wedle skanów z kamer znajduje się ciągle pośród tłumu. Jeszcze jedno markiezie...
Dokonałam analizy tempa rozprzestrzeniania się tłumu w celu ustalenia epicentrum, wskazany kwartał przeanalizowałam pod kątem obiektów zdolnych pomieścić centrale buntu. Niestety ilość punktów jest zbyt duża, jednak przesyłam i te dane.
- Dziękuje sierżant, dobra robota. Jednak muszę wiedzieć więcej, konkretnie gdzie obecnie znajduje się Nemir Kheber i co to za kaplica? Bez odbioru. - sprawni i z inicjatywą, rzadka kombinacja w gronie potakiwaczy z Arbites i gwardzistów stawiających na moc boltganów. Otworzył przekaz do porucznika Maulera
- Witaj Poruczniku, potrzebuję tego człowieka, niestety żywego i zdolnego mówić, nazywa się Świeczka i posiada potencjalnie kluczowe informację o gangach Krakena. Wedle ostatnich doniesień jest w tłumie przy bramie. Posyłam nagranie z kamer. Odbiór - przeczuwał jakie myśli będą towarzyszyć porucznikowi na takie życzenie, ale to, jak i coraz więcej innych rzeczy już go nie obchodziło.

Gdzieś na granicy świadomości pojawiła się myśl by dać sobie spokój, poczekać na rozwój wypadków, może odlecieć na pokładzie jednej z kanonierek. Niestety były dwie przeszkody, członkowie jego rodu nie zwykli uciekać, zaś on sam zbyt dobrze się bawił w płonącym mieście. Niepewność i czyhające zagrożenie działały jak narkotyk tłoczący adrenalinę, jeden z wielu enzymów, bez którego jego organizm nie mógł już żyć.

Niestety w tej całej grze przeszkadzało mu parę znaków zapytania, których nie sposób było się pozbyć w czasie, który mieli. Chyba że przez oszustwo. Otworzył połączenie do Qona.
- Wasza Dostojność, czy w waszym kalendarzu znalazło by się miejsce na krótkie spotkanie, jeśli to nie stanowi problemu oczywiście...
- Tronie! Markizie! To nie czas na uprzejmości, mówże o co ci chodzi.
- Myślałem o Twoich słowach, były tak tak intrygujące, że chciałbym dowiedzieć się więcej o legendarnym Imperialnym Tarocie...
- Doprawdy nie sądzę by był to czas.
-... a najlepiej obserwować działanie w praktyce. Chciałbym by łaska Imperatora pomogła nam w tej chwili i oświeciła nasze umysły co do przyczyn i winnych obecnej sytuacji. W szczególności roli Srebrnego Kowadła w operacji.
- Bardzo mi przykro, ale to nie działa w ten sposób.
- Ale działa jak sądze. A pytanie jest jedno, czy Srebrne Kowadło chce zgłosić wotum nieufności. Będę niebawem. - zakończył połączenie.
- Mortimer!
- Tak szefie - odpowiedział głos w słuchawce.
- Śledzisz wszystkie połączenie.
- Jaaasne, tak jak sobie życzyłeś szefie.
- Dobrze. Gdyby ktoś mnie szukał, będę w pałacu. I nie mów do mnie per Szefie.
- Jaaasne, a potem? Dobrze Szefie.
- Jeszcze nie wiem, ale gdzieś... w pobliżu. W ruchu. Jak zawsze. Bez odbioru. - stuknął kierowce by przyspieszył. Skoro świat miał się skończyć nie miało sensu trzymać się ograniczeń prędkości.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline