Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 23:52   #7
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ardias stał spokojnie, gdy marines szarżowali na niego, na innych zresztą też, kule świstały wokół, szary rycerz opierał się na swej broni. Wystrzelił kilka razy ze swego psycannona, którego kule powaliły pięciu marines. Wtedy byli już na tyle blisko że nie opłacało się już strzelać. Ardias wykrzyczał tylko krótką modlitwę do Imperatora:
- Jestem młotem.
Jestem mieczem w jego ręku.
Jestem grotem jego włóczni.
Jestem rękawicą wokół jego pięści.
Jestem zmorą jego nieprzyjaciół i żalem zdrajców.
Jestem końcem.
- i ruszył do walki
Ostrze włóczni zamigotało odbijając światło obelisku, ostrze wbiło się w klatkę piersiową jednego z marines, Ardias przekręcił ją i wyszarpnął włócznie, następnemu rozpłatał gardło, kolejnemu wbił włócznię w klatkę piersiową, siłą wytworzoną przez własne ciało, oraz serwomotory swego pancerza uniósł go nad głową i uderzył nim o ziemię za sobą. Z jego dłoni wypłynęły błyskawice które powaliły kolejnego nieprzyjaciela. Następny także nie miał szans przeciwko ukierunkowanemu gniewu Ardiasa, błyskawicznie pożegnał się z głową. Szary rycerz wykręcił się w zręcznym piruecie blokując naraz trzy ciosy piło-mieczy. Ostrze jego broni nemesis błyskawicznie się poruszało, wbiło się w jeden z wizjerów marinesa docierając aż do mózgu, następny padł pod bardzo brutalnym cięciem które rozpłatało mu całą klatkę piersiową, oraz niemal całą twarz, wokół Ardiasa robiło się coraz luźniej, zbliżała się do niego grupka jeszcze dziesięciu przeciwników, wokół siebie miał jeszcze ośmiu. Jednemu psionicznym ogniem wypalił ogromną dziurę w klatce piersiowej, był już niemal cały w posoce marines. Pozostało już tylko siedmiu przeciwników, jeden został ścięty z nóg krótkim kopnięciem, po którym Ardias wpakował mu w głowę serię z psycannona, którego miał zamontowanego na nadgarstku. Kolejny został wytrącony z równowagi ciosem tępym końcem włóczni, której ostrze następnie wbiło mu się w gardło. Jednemu z przeciwników Ardias rozpłatał gardło, od ucha do ucha, niemal odcinając głowę, na placu boju pozostało już tylko pięciu nieprzyjaciół. Jednemu Ardias podciął ścięgna kolanowe, następnie zaś wbił mu ostrze w brzuch, kolejnego obciął głowę krótkim cięciem na odlew, po uniku do którego ten go zmusił, następnego wyeliminował z walki obcinając mu rękę, później zaś ukrócił jego męki wbiciem włóczni w brzuch z piruetu, przedostatniemu rozplatał gardło, już nie było go stać na wyrafinowane ciosy, ostatniemu po prostu przebił głowę w ten sposób w jaki zasadza się ją na włóczni, wbijając ostrze w podbródek, tak że aż koniuszek ostrza wystawał z końca czaszki. Nie miał żadnych moralnych dylematów, to już nie byli jego bracia, odważyli się podnieść rękę na innych marines, zasługiwali tylko na śmierć.
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 23-08-2010 o 23:59.
pteroslaw jest offline