Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 13:58   #85
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chris przepłynął pod wodą kilka metrów, a gdy się ponownie wynurzył o mały włos zachłysnąłby się wodą.
Na skalistym, wysokim brzegu stała Samkha. To jej głos słyszał przed chwilą. Brązowe oczy dziewczyny dziko patrzyły w niego z twarzy, na której wypisane było pragnienie zadania śmierci. O tym, że to nie są niemądre żarty, świadczył łuk, wycelowany prosto w jego głowę.


Czas jakby stanął nagle w miejscu.
Powiadają, że tuż przed śmiercią człowiek widzi, niczym wyświetlane slajdy, sceny ze swego życia.
A tu nic.
Wpatrywał się tylko w lśniący odbitym światłem zachodzącego słońca grot strzały, nie rozumiejąc, czemu Samka uprzedziła, że go zabije. Chciała, sadystka, żeby wiedział, że zginie za chwilę? Pragnęła rozkoszować się jego strachem? A wcześniej stwarzała pozory sympatii. Na dodatek tak dobrze, że jej uwierzył. Dał się uśpić jej fałszywym uśmiechom i teraz za to zapłaci.
I czemu chciała go zabić? Zrobił jej coś? Obraził? Za co go tak nienawidzi?
A może ktoś jej kazał to zrobić?

Miehet... astella... kauppala...
Słowa wypowiedziane przez Samkhę trzy dni temu zabrzmiały teraz jak drwina.
Jasne... wrócą...

Odruchowo uniósł rękę, z pełną świadomością, że za późno już na jakąkolwiek obronę. Nic nie zdołało powstrzymać lecącego w jego stronę posłańca śmierci.



Świst przemykającej tuż obok niego strzały powiedział mu, że Samkha chybiła... Przez ułamek sekundy miedzy zaskoczonymi szarymi komórkami tłukła się ta właśnie myśl.
Nie trafiła w niego...
Odwrócił się gwałtownie, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Z niedowierzaniem przyjrzał się sterczącej strzale, takiej samej, jakie ich przewodniczka nosiła w kołczanie. Jak mogła nie trafić z tak małej odległości? Dziecko by nie chybiło, a tym bardziej taki strzelec, jak Samkha, której umiejętności widział podczas spotkania z dzikiem...
Wpatrywał się osłupiały w strzałę, wbitą w powierzchnię wody. Wbitą... Magia, czy co innego?

Po długiej jak stulecie sekundzie do zaskoczonego umysłu dotarły sygnały, odebrane wcześniej przez zszokowane zmysły. Huk wystrzału. I upadek Samkhy, która wypuściła z rąk łuk i bezwładnie runęła w fale jeziorka...
Kto ją zastrzelił? Tim czy Jan? Nie wiedział. Ale może i dobrze, że zginęła, bo inaczej osobiście poderżnąłby jej gardło, jak tylko by ją dopadł. I nie uratowaliby jej ani Krigar, ani sama Noituus, kimkolwiek by nie była.

Kątem oka dostrzegł tonące ciało niedoszłej zabójczyni. Gdy ponownie jego wzrok zogniskował się na tkwiącej w nienaturalny sposób w wodzie strzale dostrzegł to, co utrzymywało ten zakończony metalem śmiercionośny kawałek drewna, na powierzchni.
Grot tkwił w czerepie gigantycznego węża.


Z ostrych jak brzytwa zębów jadowych ściekały dwie przeźroczyste kropelki.


Jeszcze chwila i owe kropelki jadu mogły zostać wstrzyknięte w jego układ krwionośny.


Nie mógł uwierzyć.
Jeszcze nigdy tak się nie pomylił...
To, że nie tylko on był w błędzie, w niczym go nie usprawiedliwiało. Samkha ocaliła mu życie, a on, zamiast spróbować ją ratować, rozglądał się dokoła.


Nabrał powietrza by zanurkować. By chociaż spróbować naprawić swój błąd.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 24-08-2010 o 14:03.
Kerm jest offline