Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 14:13   #88
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pomógł Janowi wyciągnąć Samkhę na piasek.
Gdy przełożył ją przez kolano, brzuchem w dół, z ust dziewczyny wypłynęła wąska strużka wody. Potem jeszcze trochę.
- Ehkä halua juoda koko järven? [Chcieć wypić całe jezioro?] - Niezbyt udanym żartem zamaskował niepokój, który ogarnął jego serce jeszcze podczas prób odnalezienia Samkhy w toni jeziora.


Nie oddychała. Pulsu również nie dało się wyczuć.
Obrócił ją i położył na przyniesionym przez Tima kocu. Odchylił głowę dziewczyny do tyłu, a potem cierpliwie czekał, aż Jan skończy swoją część zabiegów mających na celu przywrócenie funkcji życiowych, jak to zimnymi, obojętnymi słowami określały instrukcje. I powtarzali instruktorzy.
Jakby słowa ‘wyrwać z objęć śmierci’ nie były równie trafne, a znacznie mniej chłodne i wyprane z uczuć.
Przyłożył usta do jej ust.
Wydech... i powietrze wtłaczane do płuc dziewczyny uniosło lekko jej klatkę piersiową. Drugi...
Obserwował, jak Jan miarowymi ruchami uciska okolice mostka. Raz, dwa, trzy...

Od dawna chciał wiedzieć, jak smakują jej usta. Przed chwilą miał okazję. Zabawne, w jaki sposób bogowie spełniają nasze pragnienia.
- No... Otwórz oczęta... Avaa silmäsi! Nie umieraj! Ei kuolla! - Chris mieszał angielskie wyrazy z niedawno poznanymi, krigarskimi słowami.
Kolejna próba przekazania niosącego życia oddechu. I znów czekanie, aż Jan skończy swoją część resuscytacyjnych rytuałów.

Serce wreszcie zaczęło pracować, ale oddechu nie było. Chris ponownie przyłożył usta do ust Samky. Wtłoczenie powietrza...

Zakaszlała. Wreszcie zakaszlała, a jej pierś uniosła się w powolnym, ale własnym oddechu.
Ponownie zakaszlała, odksztuszając resztki wody. Na moment poniosła powieki i spojrzała na niego niewidzącymi oczami.
I przywaliła mu z całej siły w szczękę.

Ten nieco nietypowy sposób okazywania wdzięczności za uratowanie życia błyskawicznie pozbawił Chrisa wszelkich, najmniejszych nawet drobin współczucia. Smak krwi w ustach i pełen zadowolenia uśmiech, jaki pojawił się na twarzy Jana, w najmniejszym stopniu nie poprawił nastoju Kanadyjczyka.
- Uspokój się - syknął.
- Tim, możesz ją przytrzymać? - poprosił po niewczasie, nauczony smutnym doświadczeniem.
- W naszym pięknym świecie istnieje zwyczaj, że zanim się kogoś zabije w majestacie prawa, należy go najpierw wyleczyć... - skomentował wcześniejsze słowa Evansa. - A prawdę mówiąc, ocaliła mi życie. Wpakowała strzałę w paskudnego, wielkiego węża.

Teraz, gdy Samkha wreszcie oddychała, można było zająć się paskudną raną na jej skroni. Niby draśnięcie, ale wystarczyło, by odebrać jej przytomność i równocześnie pozbawić mnóstwa krwi. To trzeba było jak najszybciej opatrzyć.
Na szczęście Tim, mimo mimo niechęci okazywanej dotąd Samkhce, był wystarczająco rozsądny, by przynieść apteczkę.
Dziewczyna syknęła i otworzyła oczy, gdy rana i jej okolice zostały szczodrze potraktowane środkiem dezynfekującym. I z pewnością wyrwałaby się z rąk Chrisa, gdyby nie była taka słaba, i gdyby Tim nie pomógł jej przytrzymać. A i tak nie udało mu się uniknąć jej kopnięcia. Na szczęście niezbyt mocnego.
- Eeeiii! - zaskowyczała, szarpiąc się i drapiąc. - Päästä minut paskiaiset! Älä koske minuun! Mitä haluat minulta, eläimet! Jätä minut rauhaan!
Ponowne kopnięcie nie sięgnęło celu, ale bynajmniej nie z powodu braku chęci.
Chris nie zrozumiał ani jednego słowa z tego, co pod jego adresem wykrzyczała Samkha. Z pewnością nie były to podziękowania za przywrócenie oddechu. Prędzej sądziłby, że przeklinała go i jego krewnych do siódmego pokolenia w każdą stronę.
- Ei liikkua! Te satuttaa! [Nie ruszać się. Być ranna.]
Gdy zakładał opatrunek dziewczyna nagle zwiotczała w objęciach Evansa i zamknęła oczy, jakby wybuch sprzed kilku chwil odebrał jej siły.
- Tylko mi tu nie umieraj - powiedział z naciskiem. - Ei kuolla!
- Ei kuolla - wymamrotała po dłuższej chwili.
Nie był pewien, czy go zrozumiała, czy tylko odruchowo powtórzyła ostatnie jego słowa. Najważniejsze było że żyła. I że słyszała, co się do niej mówi.
- Możesz ją jeszcze przytrzymać? - poprosił Tima. - Nie chciałbym, by mnie zabiła, jak jej będę ściągać spodnie...

Cholernie głupi sposób brania kąpieli. A potem nie dość, że człowieka oskarżają o molestowanie, to za chwilę dorzucą do tego oskarżenie o próbę gwałtu.
Uśmiechnął się szyderczo i zabrał się za ściąganie wysokiego buta, z którego wylało się z pół litra wody.
 
Kerm jest offline