Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 15:10   #4
Latin
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Przedmieścia Phoenix wyglądały na opuszczone lub jeszcze bardziej opuszczone. Lokalny przewodnik bez przerwy mówił o tym, że Phoenix było miastem duchów. Nie było specjalnie zniszczone, ale też nic w nim nie było. Wielkie zagłady chemiczne na południowym wschodzie miasta na początku końca wyleciały w powietrze i przykryły miasto i okolicę chmurą toksycznego draństwa. Chyba nawet karaluchy tego nie przetrwały. Teraz? Teraz na przedmieściach jest lepiej, w centrum - może jest lepiej, ale nikt tam nie był... Bo i po co się narażać? W mieście jest pełno mumii, niektóre nawet wyglądają jakby zajmowały się pracą czy domem, siedzą na ławeczkach w parkach... Ludzie zginęli szybko i cicho w oparach gazu. klimat jest cholernie ciepły, suchy... Im bardziej w centrum tym więcej takich... mumii. To był dziwny krajobraz, cichy, pusty...

Od czasu do czasu zalatywało jakimś chemicznym świństwem i przewodnik poszedł swoją drogą. Klient uparcie szedł gdzieś. Gdzie - nigdy nie powiedział. Kiedy stracili z oczu przewodnika i minęło kilkadziesiąt minut powiedział:
- O tym gdzie teraz jestem, wiesz tylko Ty i ja. Czas zakończyć naszą współpracę. Dziękuję. Dalej... Dalej wolę iść sam. Może się kiedyś spotkamy.

Uścisk ręki i to by było na tyle jak mawiają w tym fachu...

Trzeba było zabrać się za coś nowego... Okazja nadarzyła się dość szybko. Może nie na zarobek, ale na wydostanie się z tej paskudnej okolicy. Facet jechał do Flangstaff z jakimś towarem i jak powiedział "przydałoby mu się towarzystwo". Gadułą był strasznym, opowiadał o wszystkim począwszy od rodziny skończywszy na zadrapaniach na lakierze ciężarówki. Jechał jakimiś bocznymi drogami twierdząc, że autostrada jest uszkodzona, bo most się zawalił. To jego gadanie doprowadzało do... zwłaszcza jak po raz piąty mówił o tym samym. Frank długo patrzył przez okno vana. Przytakując od czasu do czasu i rzucając zdawkowe uwagi próbował zamaskować całkowity brak zainteresowania. Wydawało się, że droga przebiegnie bez problemów, jednak...

gdyby nie czujność i refleks sprężynowiec kierowcy wylądowałby w klatce piersiowej Franka. Szarpanina w jadącym samochodzie, na krętej, wąskiej drodze mogła zakończyć się tylko w jeden sposób... Nóż w końcu wylądował w kierowcy, ale furgonetka stoczyła się ze skarpy i efektownie zakończyła swój rajd na wielkim głazie. Zdezelowany pas tylko częściowo powstrzymał ruch ciała Franka, który z impetem uderzył w deskę rozdzielczą i stracił przytomność.
 
Latin jest offline