Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 19:38   #14
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Bóg miał go w dupie. Nydian wiedział to w jednej chwili. W chwili, kiedy jego drugie ramie oplotła sieć. „Czym Cię zawiodłem Panie?!” krzyknął w myślach widząc gołym okiem, że jego gorliwe modły palą na panewce. Kapłan nie mógł uwierzyć, że Pan się odeń odwrócił i nagle dostrzegł Ronira. Człeka tak odeń odmiennego, hołdującego zupełnie innym ideałom, zupełnie nie pasującego do niego. „Czyżby jego aura plugawiła mnie?” pomyślał dostrzegając miecz, który dzierżył święty rycerz. Miecz, którym godził we włochatą bestię. „Przyjdzie na to czas” pomyślał Nydian, lecz teraz pogrążył się w tym gorętszej modlitwie. Tylko tyle mógł jeszcze uczynić…

Draholt naładował kuszę pierwszy. Drżącymi rękoma wprowadził bełt w leże, wycelował i wystrzelił dostrzegając cielsko niemal tuż nad sobą. Nie sposób było chybić. Nie chybił. Bełt z mlaśnięciem wszedł w miękkie. Krew zmieszana z żółtawą treścią żołądkową skapnęła na barda nim ten zdążył odskoczyć. Wystrzelona przez Vallana strzała pomknęła w ślad za jego pociskiem. I trafiła równie celnie co i jego. Bestia zaskrzeczała dziko, skoczyła wybijając się ze swoich sześciu odnóży. Pomknęła na wprost, ku bezradnemu Corvusowi. Ronir, obok którego bestia przemknęła, ciął płasko, na ile pozwalały schwytane lepką siecią ramiona. Poczuł opór gdy miecz wszedł we włochate cielsko. Poczuł na dłoni jego wrażą posokę. Powtórzył cios trafiając na odlew. Słabo. Pająk już dopadł Corvusa…

Wojownik popełnił błąd. Chciał ciąć potężnym mieczem a nie było na to miejsca ni możliwości zamachu. Ostrze zawadziło o pajęczyny, splotło się z siecią. Szarpnął potężnie wyszarpując swój oręż. Dostrzegając włochatą, lecącą w jego stronę bestie. Odruchowo zasłonił się dzierżonym mieczem…

Wierny druh nie zawiódł go i tym razem. Ostrze zdążyło w ostatniej chwili zagrodzić jadowitym kłom drogę do jego twarzy. Corvus spojrzał w oczy śmierci spoglądając z bliska na pełną jadu paszczę pająka, która zaciążyła na nim całą masą ciężaru słabnącej bestii. Zaklął szpetnie podtrzymując głownię miecza drugą, wyszarpniętą ze szpon sieci dłonią. Naparł z całych sił i w końcu odepchnął drgające, martwe truchło od siebie. Włochaty stwór skotłował się w sobie, skurczył jak zwykły czynić pajęczaki, podkurczył swe nogi i zamarł…

- Esssehhheelll! – zaskrzeczał wściekle jeden ze stworków ciskając w dół dzirytem. Trafił w pierś zastygłego po wysiłku nadludzkim Corvusa. Ten miał jednak tego dnia szczęście. Kościane ostrze dzirytu zaorało jedynie jego pancerz rysując kilka łusek zbroi. Drugi, nie mniej rozeźlony, cisnął pochodnię a ta ze skwierczeniem spaliwszy leżącą jej na drodze sieć upadła pod nogi barda.

- Aszi! Aszi! – krzyknął ten z dzirytem rzucając się do ucieczki. Jego kompan ruszył wnet jego śladem. Widać uznali, że złe wieści muszą przynieść obaj. Albo też zwyczajnie woleli dać drapaka…

.
 
Bielon jest offline