Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 08:34   #18
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Jewa z Lodu i Aime Kamień na Dnie Rzeki


Popołudnie niespostrzeżenie przerodziło się we wczesny wieczór. Staliście się centrum zainteresowania. Każdy chciał do was podejść, uścisnąć dłoń, wysłuchać ponownie historii o walce z Shar’Rhaz. Pomiędzy wami, a „koniarzami” skakał Ushak Kudłata Żaba. Nadzwyczaj przyjacielski i na swój hałaśliwy sposób dość zabawny Jeździec.

Z osłupieniem zauważyliście, że reszta klanu szykuje się do wyprawienia uczty na waszą cześć. To chyba nieuniknione, jeśli nie chcecie obrazić gospodarzy.

W końcu udało wam się spotkać z szamanem klanu. Dwóch wojowników zaprowadziło was do jurty przed którą stał niewysoki mężczyzna z włosami przystrojonymi piórami, koralikami i kośćmi. Nie był młody ani stary – taki w nieokreślonym wieku.

- Jestem Zajuh „Ciężki Wzrok” – powiedział szaman spoglądając na was faktycznie wzrokiem, który mógłby trzaskać kamienie. – Wasze czyny sławią wasz klan i wasze plemię. Nasza wdzięczność będzie wielka. Proście o cokolwiek, a zostanie spełnione.

- Zatem uwolnij Wanej – powiedziała Jewa z Lodu spoglądając na szamana twardym wzrokiem.

Przez twarz szamana przemknął grymas gniewu. Oczy stały się jeszcze ciemniejsze.

- Nie usłyszałem tego – uśmiechnął się, lecz uśmiech nie dotknął więcej niż jego kącików ust. – Proście o cokolwiek, lecz nie o nią. Jej los jest już ustalony.

- Przed chwilą rzekłeś, że możemy prosić o cokolwiek – irytacja w głosie Jewy była łatwo wyczuwalna.

- O wszystko, poza nią.

Słysząc ton głosu szamana wojownicy spojrzeli na was przybierając groźne miny.

- Nie warto – usłyszeliście niespodziewanie znajomy głos za swoimi plecami. – On już ją skazał na śmierć.

To był Vuccovar. Szedł z groźnym wzrokiem utkwionym w Zajuhu „Ciężkim Wzroku”. Z niepokojem zauważyliście, że na rękach trygarrańskiego Jeźdźca nałożone są rękawice z żywoszponami.

- Ten, kto oddaje ludzi z własnego klanu w niewolę nie odda kogoś, kto o tym wie, lecz nie pamięta, prawda, Zajuhu. Czcicielu Upadłych.

Szaman nie czekał, poczuliście że otacza go dziwna, wypaczona aura mocy, a jego dwaj strażnicy zafalowali, jak dym nad mokrym ogniskiem. Ujrzeliście zamiast nich dwa wysokie i chude Shar’Rhaz.



- Zabić ich – syknął Zajuh stając się jednocześnie postacią z dymu.



Jego magia, bez wątpienia pochodząca do Upadłych, uderzyła w was z oboje z dużą siłą.

Aime – poczułeś się tak, jakby ktoś przyłożył ci rozpalone żelazo do kilku części ciała. Ból był tak silny, że odrzucił cię w tył, a z ust pociekła krew z przegryzionego języka.

Jewo – ty poczułaś tylko zapach dymu, chociaż nie udało ci się zidentyfikować źródła.
Zobaczyłaś kątem oka, jak Vuccovar skacze w stronę szamana, który jednak dobył jednak dwóch maczug. Jeździec i szaman zwarli się w walce.

Shar’Rhaz ruszyli do walki. Jeden w stronę chwiejącego się i krwawiącego z ust Aimego, drugi skoczył w twoim kierunku.

Co gorsza usłyszałaś wrzaski grozy za swoimi plecami. Najwyraźniej ta trója nie była jedynymi zwolennikami Shar’Rhaz w osadzie.


CALIN DESZCZ W TWARZY



Calin poprosił szamana na rozmowę na osobności. Planował odpowiedzieć na pytania, ale chciał się zapytać o coś jeszcze.

- Szczerość jest na twojej twarzy. Toteż na twoje pytanie, Kahalu, urrokurze plemienia Zawarty odpowiem tak: nie wiem, czego tu szukam, gdyż zostaliśmy posłani z misją potęgi zwanej Czarnopiórą, znaną niekiedy pod imieniem Kapryśnej. Możliwe, że jest to próba wyjaśnienia oraz zapobieżenia całej sytuacji, która zapanowała na stepach. Szaleństwo Jeźdźców, przebudzenie się Głębi Shar’Rhaz, pojawienie się Czarnego Jeźdźca i Jeźdźca z Dymu i Cienia mogą potwierdzać to, że pośród nas narodził się i uzyskał moc Cień. Tak przynajmniej twierdził nasz szaman.

Szaman stał cierpliwie słuchając, widząc, że młody Jeździec nie wszystko z siebie wyrzucił.

- Natomiast co do lęku. Boję się najbardziej o ukochaną, że jej się coś stanie, ze nas rozdzielą, że coś może odmienić serca miłujące. Bardzo bym chciał, żeby mogła przebywać bezpiecznie wśród swoich. Ale czy tam jest spokój? Oraz jeszcze, czy gdyby została dla mnie, nie oznaczałoby to wyrwania kawałka swojej woli, dumy, radości? Może zrobiłaby to dla mnie, gdybym ją poprosił, ale czyniąc to, wyrzekłaby się części samej siebie. Toteż nie uczynię tego, wierząc potęgom, że zachowają nas od złego Cienia oraz ceniąc umiejętności mojej kochanej, ale prawdą jest, że drżę niekiedy widząc ją podczas walki. Proszę wszakże, żeby to pozostało pomiędzy nami.

- Co do twych obaw – odpowiedział w końcu spokojnym, cichym głosem - Serca kobiet są niczym Potęgi. Kto je pojmie zyska władzę nad tym co najcenniejsze tracąc ją jednocześnie. Zyska władzę nad miłością, lecz miłując straci tą władzę. Tym bowiem jest miłość.

Uniósł dłoń dodając jeszcze:

- Twe obawy świadczą o twej szlachetności, a szlachetność to ostrość strzały zwanej odwagą. Staniesz w obronie ukochanej, kiedy zagrozi jej zły los. A kiedy pojmiesz, że ona jest Wybraną Częścią Stepu, tedy pojmiesz, ze tak naprawdę bronisz zawsze jej. Nieważne czy przelejesz krew w alce o dzieci z obcego plemienia, zawsze twe żywonoże będą walczyć w jej imieniu

- Nie chcę jej pojmować. Uczucie mi wystarczy - uśmiechnął się - ale pytałeś, wiec odpowiedziałem najlepiej jak umiałem

- Jeszcze jedno, czy możesz mi powiedzieć coś na ten temat? - pokazał mu symbole opowiadając jednocześnie, jak powstały po niedawnej bitwie.

- Kolejny naznaczony. – powiedział szaman na ostatnie pytanie - Tym razem przez Potęgę Wody, jak widzę. Czujesz i miłujesz. Stworzony jesteś dla czucia i miłowania. Więc Woda cię wybrała, ponieważ to ona rządzi naszymi emocjami.

- Rzekłeś wielka rzecz – powiedział Calin przejęty. - Bo to znaczy, ze kiedy walczyliśmy niedawno przeciwko Shar’Rhaz, tak naprawdę walczyłem za nią. Jeżeli kiedykolwiek zaś odmówię walki, to tak, jakbym nie chciał walczyć w jej obronie. To niezwykła wiedza, ale także brzemię nielekkie.

- Każda wiedza stanowi brzemię. Ale to nasze zadanie. Dźwigać je z woli Potęg. Zasiądź zatem ze mną przy wieczerzy i ogniu i wysłuchaj słów o Ashashce



Reszta


Siedliście wokół szamana. Kahal „Łapiący Noc” – urrokur plemienia poczekał, aż inni Zawatanie doniosą obiecany posiłek. Po chwili stały przed wami miski z gotowaną fasolą, kawałkami pieczonego nad ogniem mięsa, sosem zrobionym z ziół i śmietany, kilka wielkich podpłomyków oraz bukłak pełen gęstej, świeżo sfermentowanego kobylego mleka.

Wszyscy jedliście, a Kahal z wami, nie śpiesząc się i starannie przeżuwając każdy kawałek pokarmu.

Potem, kiedy ciemności zapanowały nad stepem szaman zaczął swą opowieść, a łuna dobywająca się z Rozdarcia, jaka gorzała za jego plecami, dodawała jego opowieści niezapomnianej oprawy.

Kahal mówił głosem sennym i spokojnym, lecz w jakiś sposób mimo tej monotonii potrafił przykuć waszą uwagę.

- Działo się to wiele dziesiątek, dziesiątek lat temu. Tak wiele, że zabrakłoby palców w dużym klanie, by policzyć minione lata. Step był wtedy inny. Rządziły nim jednak podobne prawa. Ludzie kochali się, rodzili, umierali i łączyli z duchami mistycznymi łańcuchami magii. Stepem rządziło Dziesięciu. Znamy imiona sześciorga z nich. Potęga Ducha, Wody, Ognia, Ziemi i Powietrza oraz Ashaska. Pozostała czwórka znana wam jest teraz pod mianem Upadłych.

Zamyślił się wpatrując w pierwsze gwiazdy, które zaczynały migotać na płaszczu nocy.

- Jak to więc jest, zapytacie zapewne, że nie znamy imion Potęg i Upadłych a znamy Ashaski. Otóż, odpowiem, to nie jest imię. Imię tej Upadłej też zostało zapomniane. To przyrostek, jak Ogień, Woda czy Duch. W starej, dawno zapomnianej mowie, oznacza Najstraszliwszy Grzech. Nie zwykły grzech: Szału, Chuci czy Chciwości, lecz Najstraszliwszy Grzech. Taki, którego nikt nie popełni, jeśli ma w sobie ludzkie serce. Wyrażany aktami, których bezmiar zła i bezduszności poraża: pożądanie do martwych, żądza ludzkiego mięsa, akty wyuzdania tak obrzydliwe, że ludzka wyobraźnia nie powinna nigdy ich zrodzić. Tym była Ashaska. Pogardzana nawet pośród Upadłymi.

Nie wiecie czemu, ale jego słowa w jakiś sposób podziałały na wyobraźnię. Przez chwilę ujrzeliście kłębowisko nagich ludzi, zjadających się wzajemnie oraz robiących ze sobą rzeczy, które zazwyczaj rezerwowane były jedynie dla małżonków. Wzdrygnęliście się jednocześnie.

Kahal kontynuował, jakby niczego nie dostrzegł.

- Musicie wiedzieć, że dziesiątki, dziesiątek lat temu był czas, kiedy Najstraszliwszy Grzech znajdował sporo pożywki. Wtedy mieszkańcy Stepu żyli pośród wielkich miast. Tak mówią duchy. Miast, które teraz są wylęgarnią Dzieci Upadłych – Shar’Rhaz. To właśnie grzech i knowania Ashaski doprowadziły do Wojny Dziesiątki i podział na Potęgi i Upadłych. Oraz koniec świata, jaki znaliśmy i narodziny Stepu prowadzonych przez wybrańców Potęg: Jeźdźców i szamanów. Wojna Potęg z Upadłymi była tak straszna, że prawie zniszczyła świat. Jednak zarówno Potęgi, jak i Upadli walczyli z Ashashką, która dysponowała największą mocą spośród nich wszystkich. W końcu Najstraszliwszy Grzech został pokonany i wyrzucony tam...

Wskazał ręką usiane gwiazdami niebo nad waszymi głowami.

Przez dłuższą chwilę milczał. Potem spojrzał w stronę Rozdarcia. Na tle tej demonicznej poświaty widzieliście patrolujących teren Jeźdźców. Wyczuwaliście drżenie ziemi. Teraz regularne, jakby czyjeś dudniące wolno serce.

- Co jakiś czas Upadli próbowali odzyskać swoją władzę – szaman podjął opowieść. – Wybuchały wojny, które my, szamani, strażnicy historii, nazywaliśmy Zrywami. Niekiedy wracał Cień – wybraniec któregoś z Upadłych. Wybuchały wtedy wojny i posoka Shar’Rhaz oraz krew ludzi wsiąkała w Step. Wiedzieliśmy, że te Zrywy to tylko próba naszych sił. Sprawdzian, na jaki wystawiają nas Potęgi testując naszą wolę, siłę i wierność. Wszyscy jednak lękaliśmy się dnia, w którym Ashahsce uda się znaleźć sposób by powrócić.
Wiedzieliśmy, że wtedy czeka nas wojna gorsza, niż jakąkolwiek wcześniej toczyliśmy. Duchy przemawiały do nas, zwiastując jej nadejście i przygotowując nas na ciężką przeprawę. Baliśmy się tej próby, jednak oczekiwaliśmy jej z niepokojem. Lecz mijały kolejne dziesiątki dziesiątek lat i nic się nie działo. A my powoli zapominaliśmy o Najstraszliwszym Grzechu.

Westchnął. Przeniósł wzrok w bok, gdzie z linii wzgórz zjeżdżały kolejne sylwetki. Pięcioro Jeźdźców na bykorogach, koniach i dzikolwie. Valkor Krzemienny Grot ruszył, by ich powitać.

- Ashashka stała się słowem, które pamiętali tylko urrukarowie i to też nie wszyscy. Popadła w zapomnienie dryfując w zimnej pustce, która jest domem dla gwiazd. Ale nie umarła. Znalazła drogę ku nam i spadła z nieba by zwiastować godzinę próby. Na razie jest słaba, lecz zbiera siły. Na razie spoczywa na dnie Rozdarcia i gromadzi moc. Spija ją z ziemi, która drży od jej głodu. Wysysa z powietrza, które wiruje nad Rozdarciem tworząc małe huragany. Żywi się ogniem, który przyniosła ze sobą i .. najgorsze... umysłami i wspomnieniami tych, którzy znajdą się w pobliżu.

Spojrzał z nienawiścią i strachem w stronę dymiącej czeluści.

- Mamy czas – powiedział spokojne. – Nie wiem ile, bo wiedza o Najstraszliwszym Grzechu zaginęła. Została zapomniana. Nie wiemy, jak udało się ją pokonać przed dziesiątkami dziesiątek dziesiątek dziesiątek lat. Nikt juz chyba nie pamięta, może poza Potęgami i Upadłymi. Jednakże niektórzy spośród urrukarów sądzą, że powrócił Cień. Zapewne więc któryś z Upadłych postanowił wykorzystać powrót Ashaski i ... Właśnie. I co? Nie wiemy.

Zamilkł, jakby wsłuchując się w swoje ostatnie zdanie.

- Miałem wizję – powiedział spokojnie patrząc na was. – Wiem, co trzeba zrobić by dowiedzieć się czegoś więcej. Potęgi wyznaczyły swoich Jeźdźców. Swoich wspaniałych Wybrańców. Ci Jeźdźcy mają podjechać do krawędzi Rozdarcia, jeśli się odważą. Wiem, że jeśli to im Potęgi przeznaczyły rolę Wybrańców to przejdą tą próbę pomyślnie. Pięć Potęg, pięcioro Wybrańców. Zatem kiedy ujrzałem, jak zjeżdżacie ze wzgórz, serce zabiło mi szybciej. Jest was pięcioro.

I wtedy spojrzeliście na zbliżającą się grupkę. Dwoje młodych Jeźdźców na koniach, jeden nieco starszy na dzikolwie i dwie dziewczyny na bykorogach. Co więcej wyraźnie widać spiralne wzory wijące się na przedramionach Jeźdźca dosiadającego dzikolwa. Wybraniec Potęgi – bez wątpienia.

- Oto Jeźdźcy, którym Czarnopióra kazała podążać za spadającą gwiazdą – obwieścił Valkor. – Ten młodzieniec dosiadający dzikolwa to Samak Dziki Zew, syn Okrwawionej Czaszki z plemienia Tryggaran, towarzyszą mu Adrja z Malowanych Kamieni – wskazał na dziewczynę na byku - i jej siostra bliźniaczka – Darja. Dwoje młodych Jeźdźców z plemienia Zawarty to Adrack „Wesoły Rumak” i Chubruk „Szare Włosy”.

Kahal spojrzał na was zdumiony.

- Dziesięciu – szepnął do siebie, lecz usłyszeliście to – Czarnopióra mówiła o piątce. Potęga Ducha bywa kapryśna, faktycznie. Tylko czy jej kaprysy mogą skazać na śmierć piątkę Jeźdźców?!

Widać było, że szaman musi się zastanowić co robić, być może skorzystać z porady duchów.

- Witam piątkę nowych Jeźdźców. Zaraz znajdziemy jadło i napitek. Najpierw jednak powiedzcie mi, co was tutaj sprowadza i czego najbardziej się boicie. Jestem Kahal „Łapiący Noc” – urrokur plemienia Zawarty. Czy chcecie wysłuchać słów o Ashasce.

Stary szaman spojrzał na was znacząco. Najwyraźniej uznał, że powiedział już to, co powinniście usłyszeć.

- Valkorze Krzemienny Grocie
Kahal wskazał was ręką - Zaprowadź naszych wallawarskich gości do miejsca, gdzie mogą rozpalić własny ogień.

Jeździec Zawarty skinął lekko głową i uśmiechnął się do was.

- Chodźmy – rzekł.

Nie pozostało wam nic innego, jak udać się z nim na miejsce, które wskaże wam jako miejsce odpoczynku.


EDIT:

Zapomniałem podać - TERMIN NA WSZE POSTY DO 31 SIERPNIA 2010 r - godzina 20.00
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 27-08-2010 o 13:55. Powód: Termin na posty
Armiel jest offline