Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 12:16   #37
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Korytarz powoli odsłaniał przed Wami swoje zakamarki. Każdy krok pobudzał do życia kręcącą w nosie smugę dymu, a ledwie dotknięcie ściany znaczyło Was czarną smugą sadzy. Zdawało się, że poza poczerniałymi ścianami nic więcej tu nie ma, ledwie kilka szczap poczerniałego drewna, które niegdyś mogło być beczką lub skrzynią, trzeszczało upiornie pod Waszymi stopami. Paskudny zaduch spalenizny przeplatał się z wonią piwnicznej wilgoci. Jeśli nawet przezorny budowniczy tunelu zaopatrzył go w zapasy pochodni lub świec, o czym mogły świadczyć niewielkie nisze po obu stronach korytarza, nic z nich nie zostało.

Rav wzniósł wysoko pochodnię, której płomień zdawał się być bardzo mały i wątły w obliczu ciemnego korytarza. Jak daleko dosięgał blask ognia, nijak nie widzieliście niczego godnego uwagi, tylko kamienny tunel ciągnący się nie wiadomo gdzie. Aglahad, którego twarz już zdążyła pokryć się smugami sadzy kichnął donośnie, a echo tego kichnięcia poniosło się hen, daleko... Chłopiec smarknął, po czym wytarł nos rękawem tuniki, jeszcze bardziej się przy tym brudząc i zręcznie wyminął Rava. Powoli sunął naprzód, trzymając nos nisko, przy samej posadzce wypatrywał, sam tylko wiedząc czego, pośród popalonych zgliszczy i śmieci zaścielających posadzkę.

Zauważyliście ciekawą rzecz. Między spalonymi klepkami beczek, pośrodku korytarza ktoś wykuł dwa, dość daleko od siebie oddalone rowki, które biegły przez całą jego długość. Zdawały się ciągnąć bez celu i końca. ich początek zaczynał się przy wejściu do korytarza, zaś koniec nikł w ciemnościach. Nijak żaden z Was nie potrafił odgadnąć zastosowania tego tworu, lecz coś podpowiadało Wam, że niechybnie do czegoś musiało to służyć.

Minęło kilka dobrych chwil powolnego marszu. Nie potrafiliście sobie odpowiedzieć, jak daleko zawędrowaliście podczas tej wyprawy. I choć zdawało się, że już całe wieki idziecie w głąb niezbadanych, mrocznych czeluści, to jednak rozsądek podpowiadał, że nie minęło więcej jak kilka minut. I wtedy światło pochodni padło na jakiś kształt. Był to kształt masywny i długaśny zarazem, miejscami dziwacznie chudy gdzie indziej znów przesadnie wypukły, składał się z wielu członków wyrastających z poczerniałego korpusu, które to sięgały od sufitu do podłogi. Rzucał za sobą dziwne, złowieszcze cienie, które wciąż zdawały się poruszać! Przed Wami czaiła się…



Rav z mocno bijącym sercem zrobił pół kroku do przodu, oświetlając… starą kratę! Zastygliście na chwilę bez ruchu. Trzmiel odetchnął głęboko, otarłszy pot z czoła, zaś Rav powoli zupełnie zbliżył się do metalowego zabytku i ostrożnie chwycił za klamkę, lecz ta nawet nie drgnęła. Wydawało się, że Aglahad tylko na to czekał. Chłopak już chciał klasnąć radośnie w dłonie lecz w porę się powstrzymał pod karcącym spojrzeniem towarzyszy. Nie zmniejszyło to jego entuzjazmu gdy z wysuniętym językiem począł różnorakimi drucikami grzebać w starym, zardzewiałym zamku. Trzeba mu było przyznać iż grzebał w nim długo, robiąc przy tym najdziwniejsze miny, kilka razy nawet zaklął szpetnie szczególnie gdy jeden z cieniutkich drucików pękł z ledwie słyszalnym trzaskiem. W końcu prychnął zrezygnowany i rzekł:

- Zardzewiało na dobre! – To mówiąc wsparł się o ścianę na wyciągniętej w bok dłoni.

Gdy to zrobił, coś zgrzytnęło. Kamień, na którym oparł się Aglahad wsunął się w głąb ściany. Młody złodziejaszek odskoczył jak oparzony chowając się za plecy Rava. Zgrzytnęło raz jeszcze, a część ściany z cichym sapnięciem odskoczyła od reszty.

Owiał Was chłód, a od szpary w ścianie poczęła bić delikatna, blada poświata. Coś tam było. Coś czekało.
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt
Avaron jest offline