Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 13:04   #39
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Ile trwała ta podróż donikąd? Godzinę? Dzień? Rok?
Aglahad zupełnie zatracił poczucie czasu. Zdawało mu się, że wieki już stąpają tymi ciasnymi korytarzami. Znał każdy ich detal, jak stały, znudzony bywalec. Jego dłonie chyba już na zawsze zapamiętały fakturę ściany, o którą raz po raz łapał oparcie, a stopy odruchowo unosiły się nieco wyżej, chociaż ostatni zwęglony przedmiot minęły kilka kroków temu. Tylko niepokorne serce łomotało jak szalone, nie mogąc się przyzwyczaić, do wszechobecnego poczucia zagrożenia...

Aglahad szedł z nisko zwieszoną głową. Wolał mieć pewność, że niczego w tej ciemnicy nie przegapi. Swego czasu dużo się naczytał o obluzowanych płytach, cieniutkich żyłkach przeciągniętych na wysokości kostek, a nawet magicznych zaklęciach, aktywujących najrozmaitsze pułapki i zapadnie. Głupio by było dać wszystkich usmażyć, tylko dlatego, że nikomu nie chciało się spojrzeć pod nogi.

Wydrążone rowki nie dawały chłopakowi spokoju. Może płynęła nimi kiedyś jakaś łatwopalna ciecz? W ten sposób można by momentalnie spalić korytarz wraz z całą zawartością. Postanowił nie dzielić się tą absurdalną myślą, z pozostałymi. Po co ich martwić? Póki co Ravere dzielnie przecierał szlak, gdy było to potrzebne i było by lepiej, gdyby tak zostało.

Gdyby Aglahad miał wybrać jedno zdarzenie i przydzielić mu tytuł najbardziej emocjonującego tej nocy to nie były by to ani sny i duchy, ani zagłębienie się w ciemny tunel. Byłoby to pojawienie się w nim kraty. Ta nawiasem mówiąc napędziła mu wielkiego stracha, gdyż z daleka wyglądała jak jakiś wielki, zniekształcony pająk. Na szczęście był z nimi Rav. Gdyby nie to, na sam widok rzuciłby się do panicznej ucieczki.

Już po chwili chłopak był w swoim żywiole, wiercąc, kręcąc i grzebiąc przy starym mechanizmie. Tak pochłonęła go robota, że zupełnie przestał kontrolować co mamrocze pod nosem. Z jego ust wyrwało się nawet kilka paskudnych wulgaryzmów. Gdzie się ich nauczył, nie wiadomo. Mógłby przysiąc, że nigdy nie spotkał się z tak brzydkim słownictwem, a jednak. Zmęczony oparł się o ścianę. Że coś z nią nie tak zrozumiał od razu gdy usłyszał, a raczej poczuł ciche kliknięcie pod jedną z kamiennych płyt. Odruchowo odskoczył za plecy większego kolegi.
 
Keth jest offline