Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 20:08   #251
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Prowincja Ayo, 35 ri na południe od Strażnicy Wschodu. Szlak kupiecki, terytorium Klanu Kraba; 10 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, ranek.


Akito rozglądał się uważnie próbując skupić swą uwagę na otoczeniu a nie na bólu. Jazda na koniu niczym tysiące kropel wody atakowała świeżo zasklepioną ranę, mimo że z każdym dniem Krab wracał do sił wiedział, że jeszcze ich nie odzyskał. Mimo to nie dawał po sobie poznać a przynajmniej starannie ukrywał wszelkie niedogodności jakie sprawiała mu jazda. "Przynajmniej Syn Wiatru nieco się uspokoił" - pomyślał, będąc wdzięczny Fortunom, że wierzchowiec nieco złagodniał podczas jazdy. A może po prostu oswoił się z jeźdźcem?

Droga w pewnym momencie upływała jedynie przy akompaniamencie odgłosów zwierząt. Akito błądził myślami wokół palącego go problemu Oni a i Skorpion nie wydawał się chętny do rozmowy czy zaczepek. Po Smoku wielomówności nie należało się spodziewać, więc praktycznie chyba on jeden czerpał pełne zadowolenie z ciszy. Ciszy która nie trwała długo, właściwie do momentu w której trójka bushi zobaczyła jadących z naprzeciwka samurajów.

Widok Krabów ucieszył Akito. Zawsze to pobratymcy , jednak nie zapominał o przestrodze danej mu przez Manjego. Tak czy inaczej chcąc zachowywać się naturalnie , przestrogi Manjego porzucił w niepamięć niejako nastawiając się już podobnie na przyszłe kontakty z Krabami. W końcu szpiedzy i zdrajcy to zmora pewnie każdego Klanu i gdyby przez ten pryzmat spoglądać na każdego współklanowca... Akito zaczynał z tego powodu współczuć Manjemu, zaczynał rozumieć jak niepewnie musi się czuć taki samuraj wśród swoich, a co dopiero wśród obcych...
Akito szybko dostrzegł wysoką rangę nieznajomego i skłonił się z należytą powagą do obu samurajów.

Pierwsi odezwali się nieznajomi:

- Hida-san, witaj, Ty i Twoi towarzysze. Jestem Hida 'Okami' Tatewaki, w służbie mojego pana - pełne szacunku wskazanie na chłopaka obok każdemu pozwoliłoby się 'domyślić' że wyniszczony chłopiec obok jest właśnie owym panem - Hida Hisui Moeru. Jak idzie podróż dzisiaj? Skąd zdążacie?

" Ten młodzieniaszek to Pan? Akito zdziwił się nieznacznie, wrodzony sposób postrzegania pozycji , nakazywał mu doszukiwać się jej w postawie, rynsztunku czy wartości bojowej, były to wszakże główne wyznaczniki kariery Krabów. "Główne, nie znaczy jedyne..." - pomyślał logicznie po czym odrzekł:

- Witajcie, nazywam się Hida Akito jestem kurierem w służbie Hiruma Makasu-sama, dowódcy Czwartej Strażnicy a to moi towarzysze Mirumoto Fukurou-san i Bayushi Manji-san - Akito przedstawił towarzyszy po czym spokojnie odpowiedział na pytania

- Podróż dzisiaj spokojna, a podążamy z Twierdzy Ostrza Blasku. Czy nie podążacie czasem do prowincji Doman? - Spróbował nie mając nic do stracenia tym bardziej, że mogła to być ostatnia okazja do pozbycia się niewygodnej przesyłki.

Odpowiedziało mu skinienie głowy Tatewakiego

- Czy byłaby więc możliwość dostarczenia tej przesyłki? - Akito wyciągnął odłożony z boku pakuneczek, po czym wyczytał adresata, ani go nie pamiętając, ani też nie chcąc stawiać przyszłych kurierów w kłopotliwej sytuacji udania się do wroga...

Ponowne potwierdzenie ukoiło obawy Akito. Po monie rozpoznał , że Czempion Klanu maczał w nim swoje paluszki, a skoro Czempion nie miał obaw co do tej rodziny to czemuż miałby je mieć niedoświadczony kurier...? Powierzając przesyłki tak ważnym osobom nie mógł sobie nic zarzucić z wykonania obowiązków kuriera. Wszak nie było to jego podstawowe zadanie, ale z każdego starał się wywiązywać najlepiej jak potrafił. najlepiej jak go do tego nauczono. Uczono go też innych rzeczy, które obecnie Akito starał się przekuwać na informację.

"Hmmm... Mon jaki nosi młodzian jest nadany przez któregoś Czempiona Klanu Kraba za zasługi przodkowi rodu. Była z tym jakaś legenda, ale jaka?? Chyba coś z dostarczeniem jadeitu na czas, albo w wystarczającej ilości... Gdzie błądził twój umysł Akito, kiedy trzeba było słuchać? Zaraz... Ród nazywa się Hisui co znaczy właśnie jadeit. Hisui są jadeitowymi potentatami, ta rodzina zarządza trzema z pięciu największych kopalń jadeitu na ziemiach Kraba!!!" - zastanawiał się Akito.
Do Kraba w pełni dotarło z jak ważną personą ma do czynienia, niemal natychmiast jego postawa przybrała postać jeszcze bardziej uniżoną. Wiedział, że nie popełnił błędu prosząc o wyświadczenie tej drobnej przysługi jaką było dostarczenie przesyłki w miejsce do którego wszak i tak się udawali.

Krab wytężył swój umysł by spróbować przypomnieć sobie coś jeszcze co mogłoby się wiązać z jakże ważnym rozmówcą.
"Dziedzic rodu nosi imię Moeru i z tym się wiązała jakaś klątwa... Hmmm... Samo Moeru znaczy Gorączka lub Płonę, może stąd ten wygląd? Na pewno stąd. " - w głębi ducha stwierdził po chwili niczym znawca, zamknięty na jakiekolwiek inne argumenty. Klątwa była mu o tyle na rękę, że sam podróżując z Oninem czuł się nie mniej obciążony. A jak wiadomo w grupie nieszczęśników raźniej niż samemu... Oczywiście postawa Akito mogłaby ulec zmianie, gdyby musiał podróżować z kimś obarczonym klątwą, ale póki co to nie wchodziło w rachubę...

"Potrzeba nam ryżu, ludzi i jadeitu. Przede wszystkim jadeitu. Chodzą pogłoski, że Klan Żurawia chce ponownie otworzyć kopalnie na terenach Dzika." - te myśli zadźwięczały mu jak dzwon w głowie. Wciąż doskonale pamiętał słowa swego przełożonego, nauczył się ich na pamięć.

Akito nie mógł przepuścić takiej okazji, musiał zapytać się o jadeit, pragnąc ze wszystkich sił dopomóc swemu Panu. W grę wchodziło nie tylko wywiedzenie się informacji dotyczących kopalni jadeitu, od osób mających pojęcie na temat jadeitu. Wchodziły też inne możliwe układy czy wsparcia, w końcu każda luka lubi być wypełniona. Dla przełożonego Akito, dywersyfikacja źródeł zaopatrzenia jadeitu mogła być korzystna także finansowo:

- Szanowny Hida Hisui Moeru-san, Wasz ród znany jest z posiadania dużych ilości jadeitu, czy byłaby możliwość aby zwiększyć dostawy do Twierdzy Ostrza Blasku? Doszły mnie też słuchy, że Klan Żurawia otwiera zamkniętą kopalnię na terenach Dzika, czy mógłbyś szanowny Hida Hisui-san potwierdzić lub zaprzeczyć tym informacjom?

Przypuszczam, że długo jeszcze nie spotkam równie kompetentnych w tym temacie osób. - Krab lekko ukłonił się w geście prośby, konkretnie prośby o informację a może i nawet pomoc udzieloną twierdzy. Do tej pory był wciąż wdzięczny za odciążenie go z części przesyłek więc z tym większą pokorą w głosie składał swą prośbę wraz z pytaniem.

Hisui myślał przez chwilę, nim odezwał się zachrypniętym głosem:

- Żurawie nie otworzą kopalni Dzików. Yasuki Taka miałby w tym zysk, a tego pierzaści nie zniosą. Raczej zasypią tę kopalnię tym głębiej, tylko dla starej waśni z karpiem.

Akito nie spodziewał się tak szczerej i prostej odpowiedzi... właściwie to nie spodziewał się, że jego misja polegająca na wywiedzeniu się o możliwości otwarcia kopalni zakończy się tak szybko i tak przypadkowo... "Nie to nie może być przypadek... to na pewno Fortuny" - myślał Akito będąc już w pełni przekonanym, że to spotkanie miało się odbyć. Nie był zdziwiony wieściami, nie spodziewał się raczej potwierdzenia informacji o otwarciu kopalni.

Wiedział, że nie tylko kwestie dumy decydują o nie otwarciu kopalni, nie dość, że leżały one na trudno dostępnych terenach Dzika, to jeszcze nie wiadomo było w jakim są stanie i co z Klanem Dzika. Z drugiej strony wiedza ta była zapewne powszechnie znana i nawet Moeru mógł opierać się na ogólnie znanych informacjach. Krab nie mógł całkowicie wykluczyć jeszcze nowinki o otwieranych kopalniach - nawet gdyby to była plotka, to nie powstałaby ona z niczego, a temat jadeitu był wystarczająco kuszący by wnikać weń głębiej.

Być może jemu samemu - Hida Akito, udało by się przez wzgląd na własną matkę otworzyć kopalnie - być może budując jakąś formę porozumienia. Może gdyby Yasuki Taka ograniczył swe zyski z nowych kopalni do minimum... zobowiązując się wysyłać z nowo otwartych kopalń duże ilości jadeitu za darmo na mur... Żurawie mogliby przystać na taką propozycję, w końcu zagrożenie Fu Lengiem dotykało wszystkich a ostatnie zamieszki na granicy budziły słuszny niepokój Krabów. W każdym razie Krab miał o wiele lepszy powód do otwarcia kopalni jadeitu niż w czasach spokoju i bezpieczeństwa ...choć czy były kiedyś takie? Wiedział, że nie byłoby to łatwe zadanie i z pewnością wykraczające poza nałożony obowiązek, jeśli jednak pogłoski jednak się potwierdzą... to można by choć wesprzeć, jakże trudną do realizacji sprawę. Póki co sprawa zdawała się być mrzonką, zupełnie przeciwną do konkretów do jakich przeszedł Hisui.



- Sytuacja w twierdzy jest tak zła? Czy Nieprzyjaciel próbuje ataku z flanki? Ile zapasów ma na wezwanie pani Hida Sago?

- Pani Hida Sago-sama nie żyje , zginęła podczas ochrony odwroty Hirumi Księżycowego Psa - Krab zrobił smutną minę wyrażająca jego uczucia.

Hisui przyjął smutną wieści do wiadomości, widać było że i na nim zrobiła smutne wrażenie, nie tracąc jednak wątku zakończył opis sytuacji.

- W obecnej chwili cztery transporty podążają do twierdz, wczoraj dalsze trzy powinny być wysłane, ale nie ukrywam - strażnice, Kyuden Hida i Shiro Kaiu mają priorytet nad zamkami z tego rejonu i nad Twierdzą oddaną pod komendę szlachetnej chui. Oczywiście, jest możliwe bym to pozmieniał, Hida Akito-san. Powinienem?

Akito, słuchając tego rozgorączkowanego chłopaka, był zaskoczony tak dokładną odpowiedzią. Nabrał wręcz wrażenia, że dla tego samuraja chwila namysłu była potrzebna, by wyobrazić sobie mapę ziem Kraba. Rozwinąć ją, nanieść na nią szlaki oraz podróżujące nimi wozy z jadeitem, życiodajną dla Kraba zgubą sług nienazwanego kami. Jeśli ten nastolatek mógł pozmieniać szlaki lub miejsca przeznaczenia tych wozów samym swoim słowem... była w tym pewnego rodzaju potęga.

Akito wiedział że armie Fu Lenga coś szykują. Stracił przyjaciół przekonując się o tym i uznał, że odwołanie się do nich będzie nie obrazi ich w niczym, przeciwnie być może nawet ich śmierć może przysłużyć się do kolejnego dobra - jakim było w mniemaniu Kraba zwiększenie obronności Twierdzy, za którą jego towarzysze oddali życie.

- Kakita Yorumo Daiichi i Akodo Shou Meizo, których daisho wiozę ich rodzinom zginęli w walce z Zaberu, pomiotem Oni no Kyoso, gdy przedostawaliśmy się do Twierdzy by poinformować o zagrożeniu. Armie Fu Lenga się zbierają, wiem, że nie ma jeszcze żadnych oficjalnych ostrzeżeń, ale nam Krabom działania mieszkańców przeklętych krain znane są nie od dziś. Ostatnie miesiące spokoju nie wróżą dobrze. Nigdy nie wróżyły, oznaczają że amia się zbiera i prawdopodobnie natrafiliśmy na przedni jej człon. - powiedział Akito śmiertelnie poważnie.

- Jeżeli ich poświęcenie i moje świadectwo, przekonują Cię szacowny Hida Hisui Moeru-san, do posłania karawany wprost do Twierdzy Ostrza Blasku, wierzę, że w nadchodzącym starciu może okazać się to nieocenioną pomocą, być może największą na jaką Hiruma Hideyori może liczyć. - dodał po chwili jakby podkreślając wagę ostatnich słów.

Akito nie mógł powiedzieć więcej aby nie obrażać zdolności obronnych Twierdzy, wierzył, że i bez pomocy wytrzyma - ale była to wiara za którą stały niezliczone ilości poświęconych w obronie żyć. Bez jadeitu walka z armią Fu Lenga była zresztą na dłuższą metę niemożliwa, wiedział więc jak wiele zależy od karawan - szczególnie jeśli kopalnia nie miałaby zostać otwarta.

Moeru zmarszczył brwi:

- Hiruma Hideyori? Taisa Księżycowy Pies jest w twierdzy? Rozumiem. Tatewaki, zapisz proszę, że musimy tam posłać zapasy. Hiruma był na wyprawie przez prawie miesiąc, cokolwiek miał, musi być na wyczerpaniu. Weźmy dla jego oddziału trzy skrzynie z transportu do Siódmej Strażnicy. Wyjmij też sumi-e. Musimy napisać pismo do naszych ludzi ze Strażnicy Wschodu. Hida Akito-san, poproszę Cię byś udał się z tym pismem do dowódcy strażnicy. Umożliwi ci to skierowanie rezerw jadeitu tam zgromadzonych do Twierdzy Ostrza Blasku. Ile dokładnie jadeitu będziesz mógł tam skierować, zależy od tego, jakie wrażenie uczynisz na dowódcy i ile jemu samemu będzie potrzebne. Z dokumentem, jaki Ci wystawię, tobie i dowódcy będzie powierzona decyzja ile jadeitu jedzie, a ile zostaje.

Tatewaki zaczął krzątać się przy jukach, przysposabiając niewielki stoliczek do pisania, oraz szykując odpowiednie przybory.

Fukurou i Manji byli zaskoczeni. Szybkie podejmowanie decyzji to jedno, ale to tutaj zakrawało na wprost błyskawiczne załatwianie sprawy. Jeśli Hida Hisui Moeru mógł tak ot zmieniać trasy jadeitu, był kimś niezwykłym.

Akito zaś czuł niewypowiedzianą wprost dumę z przysłużenia się szacownemu Hirumie Hideyori, po chwil nie mogąc wyjść jeszcze z samozachwytu , skupił na moment swą uwagę na Tatewakim. Przyjrzał mu się raz jeszcze uważniej.

" Ten Tatewaki... o nim także słyszałem... Po śmierci Hiruma Koganei proponowano mu chyba stanowisko sensei w Sunda Mizu Dojo, ale chyba odrzucił propozycję. Zaraz ... czy to nie Eizo opowiadał mi o nim? Ten pijany obszczymur opowiadał o każdym wszystko co mu ślina na język przyniosła, lepiej nie poruszać tego tematu... A nóż okaże się, że nic mu nie proponowano, lub wyjdzie jakaś niemiła historia z odmową? No ale skoro Eizo coś o nim mówił, znaczy się, że miał powód..." - zastanawiał się Krab

- Słyszałem o dzielnym bushi Hida Tatewakim , to zaszczyt spotykać tak dzielnych mężów na swojej drodze. Fortuny muszą nam dziś sprzyjać - dodał nieco pochlebczo, lecz dobrodusznie. Nie mógł przegapić okazji by choć trochę wywyższyć samurajów z własnego Klanu przed oczami towarzyszy, ważne persony dawały ku temu wyśmienitą okazję. Nie chciał wszak wchodzić w szczegóły, bo o ile oferta stanowiska sensei w Sunda Mizu Dojo była godna pozazdroszczenia, o tyle powody dla których samuraj odrzucił tą propozycję mogły być już mniej chwalebne. A może wyszłoby, że wcale takiej propozycji nie otrzymał? Pewnych spraw nie należało badać dogłębnie...

Tatewaki uśmiechnął się szeroko, mile połechtany słowami.

- Dziękuję krewniaku. Ja również słyszałem o synu znamienitego pana Ogitamaru. Miałem okazję służyć z Twoim ojcem, czas jakiś temu, w Czwartej Strażnicy właśnie, Hida-san. Bardzo sobie to mile wspominam. Dzięki jego pomysłom, przez dwa miesiące służby nikt nie zginął w naszym oddziale. A to były miesiące lata, gdzie ataki są najczęstsze. Przekaż proszę, przy najbliższej okazji, me serdeczne życzenia Twemu znamienitemu ojcu proszę. Przypomnij mi proszę, jakie to stworzenie obrałeś sobie za cel podczas swojego gempukku?

Akito był mile zaskoczony - choć wynikało to raczej z jego własnej słabej znajomości kto jest kim, niż z tego iż byłby przyzwyczajony do tego, że nie jest rozpoznawany. Był - szczególnie wśród Krabów, co zapewniało mu jedynie wysoka pozycja jego ojca. Pytanie o gempukku najlepiej świadczyło, że to nie własnymi czynami Akito zasłużył na rozpoznawalność. Pytanie o gempukku obudziło przyciszone demony, szczególnie tego jednego w katanie. Niemal czuł przez ciało jak jego broń drży z wrażenia i oczekiwania na odpowiedź...

- Za cel wybrałem trolla - usłyszał ze zdumieniem swój głos. Skąd? Jak? Dlaczego to kłamstwo? Jednocześnie poczuł, jak jego dłoń, pozornie niedbale, opada na łęk siodła, nieopodal nowego prezentu - nage yari jakie tam przytroczył. Dłoń dyskretnie, za głową konika, zaczęła odmykać kołczan. Akito poczuł na skroni pot, kiedy zorientował się, co się stało. Oni przejmował kontrolę. Jeśli go nie powstrzyma, za chwilę kreatura spowoduje, że dobędzie broni. Najpewniej... by jej od razu użyć. Rzutem z zaskoczenia można będzie zabić chłopaka, a nawet może ciężko ranić Tatewakiego, zwłaszcza, że przy przygotowaniach do zsiadania, ich czujność na pewno nieco osłabła - nie spodziewali się przecież ataku! To będzie jatka.

Akito skupił myśli wyłącznie na obowiązku , nie mógł pozwolić na taka hańbę, nie mógł jednym ruchem przekreślić możliwości pomocy dla twierdzy, nie mógł pozbawić życia braci Krabów. To było ciut za wiele jak dla psychiki Kraba, w jego myśli wpełzł niewypowiedziany koszmar, który uparcie dążył do realizacji własnych planów. Akito widział jak jego ręka wyciąga się w kierunku broni i co gorsza nie mógł jej zatrzymać. Skupił się na zaciśnięciu pięści, aby uniemożliwić chwycenie czegokolwiek, jednocześnie rękę starał się oprzeć na obręczach - jedynej ochronie jaką mu powierzono. W myślach rozpoczął modlitwę do Fortun , wszystkich które mogły go wspomóc w tej walce, walce której widocznym elementem był pot ściekający po czole Kraba. W ostateczności gotów był nawet solidnie uderzyć się w ranę by odebrać sobie siły do walki.

Opór wystarczył, zanim Akito odemknął kołczan, już miał kontrolę nad sobą. Jednocześnie niemal usłyszał wycie w swojej głowie. Po raz pierwszy chyba to on sprawił niemiłą niespodziankę Oninowi z czego pewnie by się cieszył gdyby nie powaga zagrożenia jakie demon mu stawiał. Co dziwne, Krab wychwycił reakcję Moeru który spoglądał na Akito i z aprobatą kiwa mu głową, po czym powiedział:

- Hida Akito-san, jeśli można, poprosiłbym Cię na stronę.

Patrząc po reakcji Tatewakiego - nie oczekiwał takiego obrotu sprawy i nie był zadowolony, że kiedy on będzie robił za sekretarza, ktoś inny będzie z jego panem.

- Hai Hida Hisui Moeru-san . Odpowiedział Akito, po czym zsiadł z konia. Zaczynał podejrzewać, że klątwa Moeru może być całkiem zbliżona do tej z która sam się borykał. Być może określenie Onina w katanie mianem klątwy było to zbyt wiele, to jednak po walce jaką przed chwila stoczył, był już pewien , że żadne błogosławieństwo to to nie jest.
Tatewakiemu rzucił jedynie uspokajające spojrzenie - gest oczu, gdyż na więcej pozwolić sobie nie mógł. Chciał zamienić słowa na osobności z Moreu, czuł , że chłopak co najmniej domyślał się o istocie problemu. Przecież dlatego zaprosił go na stronę... Krab wciąż jeszcze przejęty wewnętrzna walką przyjął propozycję, mając nadzieję na choć kilka porad , od osoby która być może cierpiała z tego samego względu... Zastanawiał się jak przyjdzie mu wyrazić wdzięczność, gdyż szala pomocy jaką otrzymywał dawno już przechyliła rozsądne i tradycyjne ramy, pomoc wychodziła daleko dalej niż Krab mógłby tego oczekiwać.

Kiedy odchodzili na stronę, wychudzony Hida wyglądał przy Akito jak pokurcz. Moeru ciężko oddychał, ale miał - pomimo ewidentnego bólu i odczuwanego dyskomfortu - bardzo radosną, mściwą i triumfującą minę.

***

Krab podtrzymał Moeru jednocześnie wołając:

- Tatewaki-san gorączka się wzmogła! Jednocześnie ciszej dodając już Moeru
- Dzięki Ci Moeru-san, twoje imię będzie odtąd szanowane tak jak imiona moich przodków, reszty się dowiem, poradzę sobie, szczególnie teraz gdy już wiem co robić. - Odpowiedział Akito któremu ze wzruszenia pociekła łza, wiedział, że Onin w ciele Moeru toczy podobną walkę do tej którą Akito właśnie stoczył. Tyle, że już nie walczy o kontrolę, ale o osłabienie swego nosiciela...
Akito zamierzał dobrze zapamiętać dane mu wskazówki, wiedział już nawet jak zadręczy własnego wroga, wreszcie miał na niego sposób, w końcu mógł przestać się cofać. Odetchnął, jednocześnie z niepokojem obserwując zmagania Moeru i czekając na pomoc. Niewątpliwie Tatewaki wiedział najlepiej co czynić przy takim ataku, Krab mógł jedynie mu pomóc. "Może Manji -san będzie miał jakieś zioła?..."
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 12-10-2010 o 14:49. Powód: poprawki
Eliasz jest offline