Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 20:20   #252
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Prowincja Ayo, 35 ri na południe od Strażnicy Wschodu. Szlak kupiecki, terytorium Klanu Kraba; 10 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, ranek.

Nadjeżdżających w kierunku Krabów obrzucił Smok czujnym spojrzeniem. Nie sięgnął po broń. Nie położył nawet dłoni na katanie. Z tej dwójki tylko większy stanowił zagrożenie. Mieli więc przewagę liczebną... zakładając oczywiście, że istnieje jakiekolwiek prawdopodobieństwo krwawego konfliktu. Bo raczej tamta dwójka nie była ich wrogami.
Inicjatywę w rozmowie przejął Akito, to i Fukurou pozostało w milczeniu skłonić dwójce nowo poznanych Krabów. I słuchać rozmowy. I wyciągać wnioski. I uczyć się.
Kraby były bezpośrednie, Kraby załatwiały swe sprawy od razu, różnice w urodzeniu wśród Krabów nie miały takiego znaczenia jak u innych klanów. W tym Kraby były podobne Smoków.
„Mędrzec doznaje oświecenia, by stać się na powrót prostaczkiem.”- jak to kiedyś zauważył dziadek Musashi.
Ocenił postawę Hida Tatewaki...niewątpliwie yojimbo był świetnie wyszkolonym bushi. Takim co dałby radę całej ich trójce. Fukurou jednak w duchu dziwił się wręcz modelowej głupocie, znanego wszak z praktycznego podejścia klanu.
Jeden bushi ochraniał osobę, która kilkoma maźnięciami pędzelka przemieszczała karawany z jadeitem.
Jeden bushi!
Czysta kpina.
Nieważne jak dobry był Tatewaki. Był tylko jedną parą oczu i jedną kataną. Wystarczyło go zająć walką i jego podopieczny był już praktycznie martwy.
I co dziwniejsze...Podróżowali we dwójkę po ziemiach Kraba. Tych samych, na których tak łatwo było się natknąć na pomiot Fu Lenga. Wprost prosili się o zgubę.
W bezpieczniejszych wszak miejscach od tego, ojciec Fukurou nie puszczał Kistuki –sama bez obstawy trzech bushi. A czasem nawet wysyłał dwóch mnichów Togashi by z tłumów heiminów pilnowali bezpieczeństwa.
A ten tu Hida Hisui Moeru-sama jechał sobie w towarzystwie jednego Yojimbo. Mirumoto westchnął w duchu, dziwiąc się takiej beztrosce. Ale nie była to jego sprawa, nie był to jego klan. A Fukurou uważał, że narzucanie się komuś z radami jest... nieuprzejme.
Tak samo jak wtrącanie się do rozmowy, jakże ważnej dla Akito.
Milczał więc.
Rozmowa zboczyła na inne tory, gdy Hida Hisui i Hida Akito udali się na stronę omawiać jakieś sprawy. Sekrety klanu. Sprawy do których ani Smok, ani Skorpion nie mogli być dopuszczani.
Fukurou potrafił to uszanować.
Spojrzał za to na Tatewakiego i spytał spokojnym i uprzejmym tonem.- Hida Tatewaki-san, wybacz że odrywam cię od obowiązków.- był to raczej grzecznościowy zwrot, bowiem rozmawiający z Akito Moeru był bezpieczny.- ale, jeśli pozwolisz, zapytam cię o kilka spraw.
Po czym przeszedł do sedna, pytając szczególnie podkreślając intonacją słowo „wyglądających”.- Czy może w swej drodze tutaj napotkaliście mężczyzn wyglądających na bushi klanu Kraba, a jadących w pośpiechu?
A gdy otrzymał odpowiedź, spytał.-A możesz opowiedzieć coś o Strażnicy Wschodu? Tak się bowiem składa, że jedziemy w tamtą stronę, a nigdy nie miałem okazji tam zajrzeć.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-08-2010 o 21:56.
abishai jest offline