Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 22:28   #66
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozmowa z dwójką dziewczyn podczas postoju, była przyjemna i relaksująca. Co prawda pierwotnie Samuel postanowił zabawić Lamię rozmową. Ale Irial pierwszy przycupnął przy Lamii chcąc z nią porozmawiać, więc Lestre uznał za niestosowne by się w to mieszać. I zamiast tego zajął rozmową Emeę i Ruth.
Rozmowa ta utwierdziła Samuela w jednym. Emerahl, cokolwiek by o sobie nie twierdziła i o swej przeszłości, to teraz zachowywała się jak stateczna matrona. Nie był pewien, czy zdawała sobie sprawę z tego czy nie. To było jednak trochę zniechęcało do Samuela do uwodzenia „na serio” czarownicy. Stateczne matrony są ... nudne i zwykle skórka nie jest warta wyprawki. Więc Lestre musiał przed sobą przyznać, że i specjalnie nie zależało mu na zaciągnięciu Emei do łóżka. Bo i po co? Skoro w wyprawie uczestniczyła Ruth, z którą niezwykle dobrze się dogadywał.
Jednak, podobnie jak w przypadku Lamii, kurier flirtował z Emerahl niemal odruchowo. Za bardzo mu to weszło w krew. Za bardzo stało się częścią jego natury... za często flirt bywał przydatny.
Samuel jednym okiem obserwował całą tą sytuację związaną z Lamią i jej nowym wybrankiem. To było całkiem miłe, że znalazła sobie kogoś z kim mogłaby porozmawiać i pośmiać.
Gorzej, że chłopak był typowym podrywaczem. I znał sposoby, by nakłonić dziewczęta do różnych rzeczy. Lamia uważała się za sprytną i mądrą, ale nie miała doświadczenia z takimi typkami. Samuel bynajmniej jej w zdobyciu doświadczenia nie pomógł, bo nie flirtował z nią na poważnie. Lamia się musi jeszcze wiele nauczyć o mężczyznach... ale nie na tej podróży.
Póki co jednak nie było sensu interweniować, a o cnotę Lamii, najlepiej zadbają Servin i Theron... czujni, zwarci i gotowi.
Posiłek był kolejnym dowodem na przydatność podróżowania z Joharem. A i Irial pewnie zdołał już pojąć, że nadmierny pośpiech wcale nie ułatwia szybszego dotarcia do celu.
A potem wyruszyli dalej, a Samuel skorzystał z okazji by ponownie porozmawiać z Joharem.
Przede wszystkim spytał o miasto do którego się zbliżali i o opinię Johara na ten temat.
I oczywiście gadatliwy Johara miał swoją opinię, a jakże. - Rhon to miasto jak każde inne, nic szczególnego. Choć w sumie widziałem już w swoim życiu gorsze mieściny, bardziej niebezpieczne znaczy się, więc nie ma co narzekać. A Rhon leży blisko Delin, więc tamtejsze władze spokojnie sięgają tutaj swoimi łapskami, czyli w mieście panuje porządek i jest bezpiecznie.
- To pewnie znasz karczmy warte zatrzymana się w tym spokojnym mieście?- zagadnął Samuel. - W Rhon zawsze zatrzymuję się w tej samej karczmie – pod Ratuszem. Chociaż w centrum miasta to jest dosyć tania. W innych karczmach nigdy się nie zatrzymywałem się i jakoś nie widzę powodu by zmieniać przyzwyczajenia. Jak to mówią, stare wypróbowane metody są najlepsze.- tym powiedzeniem kupiec zakończył wypowiedź. - A są miejsca warte zobaczenia, lub w których można się zabawić przednio?- spytał Lestre po chwili milczenia. A otrzymał od Johara odpowiedź zadowalającą. - Miejsc wartych zobaczenia w Rhon nie ma zbyt wiele, to nie jest duże miasto, żadnych większych atrakcji. Jeśli już coś się dzieje, to na placu targowym. Czasami do miasta zjeżdżają wędrowne trupy akrobatów, objazdowe teatry, lub inni kuglarze i wtedy można pooglądać ich występy. Poza tym cicho i spokojnie, nudno znaczy się.
Samuel przesunął dłonią po grzebie wierzchowca. Od czasu postoju Burza szła nierówno, coś było nie tak... Prawdopodobnie kłopoty z podkową. Kurier spojrzał na Johara i spytał.- A znacie dobrych kowali w Rhon?
Nad tym pytaniem Johar zamyślił się na chwile, zanim rzekł. -W mieście jest kilku całkiem dobrych. Jeden to bodajże Diwan, drugi Gael. Nie pamiętam gdzie dokładnie są ich kuźnie. Ale jak popytasz miejscowych, to ci wskażą.
Kolejne pytanie Samuela dotyczyło czegoś innego. Spytał miejscowy specjał, którego jak się okazało, Rhon nie posiada. Wedle Johara potrawy są tam takie jak wszędzie, żadnych frykasów. Ale czasami na targowisku swoje produkty wystawia taki jeden chłop, Miron mu chyba na imię. Jego produkty kupiec wychwalał pod niebiosa. „ Jakie on robi kaszanki, a jakie kiełbasy… z czosnkiem, dobrze przyprawione, aromatyczne.” Ma jakąś specjalną recepturę wędzenia, bo Johar nigdzie indziej nie spotkał takiego aromatu.
I rozmowa zeszła na różne rodzaje potraw charakterystyczne dla rodzinnych stron Johara, wychwalanie ich wad i zalet...Czymś trzeba było zabić czas, a i uniknąć podejrzenia o nadmierne wścibstwo.
Tuż przed miastem Samuel zrównał się z Irialem. I nie bawiąc się w uprzejmości, przeszedł od razu do rzeczy.- Johar zatrzyma się w karczmie pod Ratuszem. Innych dobrych karczm w Rhon nie zna. Jeśli chcesz się mu urwać, to akurat masz okazję.
Irial skinął głową dość obojętnie. - Jak na razie nie stało się nic takiego, by trzeba mu się, jak to obrazowo określiłeś, urywać. Nie mówiąc o tym, że to akurat wyglądałoby dziwnie - najpierw powiedzieć 'jedziemy razem', a potem zniknąć bez pożegnania. -Jeśli wybierzesz inną karczmę niż Johar, to pożegnanie wyjdzie bardzo naturalnie.- odparł Samuel i wzruszając ramionami stwierdził.- Ja ci zaś nie proponuję ucieczki od jego towarzystwa, tylko wskazuję na taką możliwość. Osobiście też jestem za tym, by skorzystać z jego znajomości tutejszych szlaków.
- Nie mam nic przeciwko temu, byś korzystał z jego wiedzy -
odparł Irial. - Poza tym aż tak nas nie spowalnia. Nie mówiąc już o tym, ze pewnie nieraz będziemy podróżować w czyimś towarzystwie i troszkę treningu dobrze wszystkim zrobi.
Samuel uśmiechnął kwaśno. Nie widział powodu dla którego Irial miałby mu się tłumaczyć z podjętej decyzji. Skoro już jasno dał do zrozumienia, że on tu rządzi, to jaki to miało sens?
Nie ma miejsca na krytykę i dyskusję w hierarchii „wodzowskiej”.
Samuel spojrzał do tyłu na radzącą sobie coraz lepiej, a mimo to nadal słabo jeżdżącej Emerahl i dodał zmieniając temat.- Raczej ciężko by nas było jeszcze bardziej spowolnić. Przydałoby się jej parę lekcji jazdy konnej.
- Jak na kogoś, kto pierwszy raz w życiu wsiadł na konia, to idzie jej całkiem nieźle... Ale masz rację. Parę wskazówek by się jej przydało. Chcesz się tym zająć, czy też uważasz, że to idealne zajęcie dla mnie?
- Miałem stadninę, znam się nieco na koniach.-
odparł Lestre, spojrzał na Iriala dodając ironicznie.- A ty masz chyba kogoś innego pilnować.
Po czym klepnął pieszczotliwie swojego wierzchowca w szyję.- A skoro przy koniach jesteśmy, w Rhon się od was odłączę. Burza stąpa nierówno i trzeba będzie sprawdzić jej kopyta u kowala. Może się któryś hufnal obluzował, albo coś w tym rodzaju.
- Ty też masz pilnować kogoś innego
- odparł Irial. - A ponieważ pod waszymi czujnymi spojrzeniami nic tej osobie nie grozi, zatem nie muszę nie spuszczać jej z oka – dodał na pozór poważnie. - To coś poważnego? - spytał, wskazując na Burzę. - W takim razie im szybciej, tym lepiej. Szkoda by było, gdyby sobie coś zrobiła...
-Na razie nie, a Burza to wytrzymalsze zwierzę, niż tutejsze konie. Może nie tak szybka na krótkich dystansach.-
rzekł Lestre uśmiechając się do wierzchowca. Następnie rzekł.-Tak czy siak... z kulejącym koniem byłbym was spowalniał jeszcze bardziej niż Emea. Jak załatwię sprawę z kowalem, poszukam was w centrum miasta, bo tam właśnie jest karczma do której się kieruje Johar. Ceny tam ponoć dość niskie, jak na przybytek tej klasy.
- Nie powiem 'cena nie gra roli' -
odparł Irial. - Mam jednak nadzieję, że po miękkich łożach w gospodach nikt nie będzie zbytnio kręcić nosem na spanie pod gołym niebem.
- Johar zna tę trasę od lat, na pewno wybrał taki przybytek by nie przepłacać i by było mu wygodnie.-
wzruszył ramionami Lestre.- Nie wygląda na cierpiętnika, prawda?
Irial spojrzał na Johara, zajętego w tej chwili prowadzenie wozu, a potem powiedział: - Wygląda na człowieka, który umie dbać i o interesy, i o wygodę. Wie co robi i nieźle sobie żyje.
- Właśnie. Więc wybrał karczmę która spełnia jego oczekiwania za rozsądną cenę.-
potwierdził Samuel, po czym dodał.- Ostatecznie, jeśli wybór Johara nie będzie ci pasował, są jeszcze inne karczmy w Rhon.
- Co może biednemu pielgrzymowi nie pasować w wyborze karczmy...
- odparł Irial z powagą w głosie. - Ważny jest wszak dach nad głową i cena niezbyt wygórowana...
- Jedynie gdyby towarzystwo było nieodpowiednie, to poszukamy innego zajazdu.
- dodał. - Ale zostawimy ci wiadomość, gdzie nas szukać.
- Biedni pielgrzymi, na nogach pielgrzymują. -
odparł ironicznie Lestre, a potem spojrzał na Finnena.- A co do towarzystwa. Póki cała sprawa jest na widoku, będzie dobrze. Dziewczyna akurat w wieku, w którym czymś normalnym jest zainteresowanie chłopcami. A w podczas podróży ciężko ją będzie odizolować od rówieśników. Za to łatwo zbuntować.
- Nie o tym myślę, tylko o bandzie pijanych najemników, co nie myśląc o konsekwencjach różne rzeczy mogą wyczyniać. A Lamia... Jest na tyle mądra że wie, jakie mogą być konsekwencje różnych zachować. Wie co powinna robić, i dlaczego powinna to robić. Pytanie pozostaje jedynie, czy zechce z tej wiedzy skorzystać.-
słowa Iriala, wywołały tylko ironiczny uśmieszek na ustach Samuela. Lamia była niewątpliwie mądrą dziewczynką, ale też miała o swej mądrości zbyt duże mniemanie. To był jej słaby punkt, który sprytny uwodziciel mógłby wykorzystać. Rzekł zaś na głos.- Cóż... kupcy unikają karczm, w których przebywają najemnicy. Kupcy to ludzie spokojni, więc Johar wybrał lokal w którym zaczepka, by mu nie groziła.
Samuel rozumował jak dziecko które nie wie, że od czasu do czasu w spokojnej zwykle karczmie pojawia się grupa rozrabiaków. Były to przypadki niezbyt częste, ale zdarzały się. - Też tak sądzę, ale wolę wziąć pod uwagę i gorszą możliwość - odparł.
- Równie dobrze mógłbyś próbować uniknąć trafienia piorunem, o ile piorun zdecyduje się uderzyć.- odparł filozoficznie Samuel i nic więcej nie zdołał dodać... mury miejskie były już widoczne. Zbliżali się do Rhon. - Jak się okaże, że ten piorun zdążył uderzyć przed naszym przybyciem, to się stamtąd wycofamy - odparł Irial i dodał - Załatw wszystko pomyślnie i wróć szybko.
W Rhon Samuel szybko zsiadł z konia i pożegnawszy Ruth okrzykiem.- Zaraz wracam.
Znikł w tłumie.
Ruszył poprzez uliczki miasta w poszukiwaniu kuźni. Na szczęście ludzie pytani o Diwana lub Gaela szybko wskazywali kierunki. Ich przybytki musiały tu być znane. Gael mieszkał bliżej bramy przez którą wjechali, więc Samuel do niego wybrał się z wizytą. Samo miasto zrobiło na Lestre pozytywne wrażenie, mimo natrętnych i nie zawsze przyjemnych zapachów, jakie dochodziły do jego nozdrzy. Było tu spokojnie...i zapewnie nudno. Ale Samuel na razie nie poczytywał tego za wadę.
A wkrótce dotarł do kuźni kowala...
Mistrz Gael był młody, co mogło świadczyć na jego niekorzyść.


Z drugiej strony Samuel nie chciał , by on mu napierśnik wyklepał, tylko kopyta konia sprawdził. A to do trudnych wyzwań nie należało.
Samuel podszedł do młodego kowala i wyłuszczył mu sprawę. Ten nie tracąc czasu obejrzał po kolei wszystkie kopyta Burzy. Wreszcie odkrył problem...
Wskazał na przybitą do prawej przedniej kończyny konia podkowę mówiąc.- Widzicie panie, spartolona robota. Hufnal źle wykuty i niedopasowany. Musiał się obluzować podczas wędrówki. Wykuję nowy w miejsce starego...w sumie w miejsce każdego z nich, bo trzeba rozkuć kopyto i przykuć podkowę na nowo. - Nie musisz mi tłumaczyć kowalu. Rozumiem że to trochę potrwa? - rzekł Lestre spoglądając w niebo. A Gael odparł.- Z godzinkę. - Mogę poczekać.- rzekł Lestre siadając obok na zydlu i przyglądając się pracy Gaela. Za godzinę wyruszy na poszukiwanie reszty drużyny i ich nastoletniej przesyłki. W końcu, co złego może stać się w ciągu godziny?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-08-2010 o 22:30.
abishai jest offline