Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 08:40   #254
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Prowincja Ayo, 35 ri na południe od Strażnicy Wschodu. Szlak kupiecki, terytorium Klanu Kraba; 10 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, ranek.



Bayushi Manji tym razem jechał w milczeniu, mając możliwość rozmyślania nad sprawami, które go gnębiły. Pojawienie się założyciela rodu i ostra reprymenda to jedno, a pozostanie wiernym przyjaźni i honorowemu kodeksowi to drugie. Młody Skorpion wiedział jak może utrzymać przyjaźń z Krabem i Smokiem, aby uspokoić swego czcigodnego praprzodka. Z pierwszym wystarczy, że będzie postępował tak jak z towarzyszem broni, a do drugiego wystarczyło się nie odzywać. Jednak najbardziej martwił go rozstaj dróg, który nieubłagalnie się zbliżał. Mirumoto Fukurou uparcie ciągnął całą trójkę niemal na pewną śmierć i to bez ważnego powodu, bo przecież każdy Skorpion by wiedział, że już jest po sprawie. Wiedział, że porwania to ostateczne rozwiązanie, wiedział, że porywającemu zależy na czasie. W przypadku Michiko sprawa była dość prosta, jeśli porwano ją do załatwienia ważnych dla porywacza spraw to albo już była martwa, albo wolna. Przecież czas potrzebny na dostarczenie listu oraz dotarcie Mirumoto Fukurou na mejsce był wystarczający aby zakończyć sprawę. W porwaniach istotne było dobry plan i szybkie zakończenie sprawy, bo czas działał na niekorzyść porywaczy. Nawet w przypadku porwań aby wymusić okup ta reguła się sprawdzała. Porywano wtedy gdy wiadomym było, że rodzina porwanego posiada w danej chwili odpowiednie środki, tak aby szybko zakończyć całą transakcję. Jedyne porwanie, w jakim czas nie grał roli to porwania z miłości. W takim przypadku porywacz nie miał zamiaru oddać ofiary i często miał marne plany co do działań, przez co szybko był odnajdywany i skazywany. Mirumoto Fukurou wykazywał się pośpiechem typowym raczej dla Żurawi lub Lwów, do tego nie wyglądał na kogoś kto ma zaplanowane działania. Pewnie nawet nie wiedział jak się za całą sprawę zabrać. Na domiar złego młody Smok zdradzał braki honoru i negatywny stosunek do Skorpiona.
Bayushi Manji jechał w milczeniu i rozważał. Zastanawiał się nad tym w jaki sposób mógłby ocalić obu przyjaciół nie naruszając kodeksu Bushido. Jednak nie mógł znaleźć rozwiązania zapewniającego sukces. Najprostsze i bardzo skuteczne rozwiązanie cisnęło mu się do głowy. „Fukurou-san swoim podejściem i pochopną reakcją, przy której głupio się upiera zagraża życiu swojemu, Akito-san i mojemu, tym samym naraża Akito-san i mnie na utratę twarzy przez niewypełnienie poleceń przełożonych. W takim przypadku powinienem pomyśleć nad skutecznym sabotażem. Wystarczyłoby aby Fukurou doznał dość poważnej kontuzji, tak aby nie mógł kontynuować podróży, a przynajmniej nie przez niebezpieczną puszczę. Takim posunięciem ocaliłbym naszą trójkę od niemal pewnej porażki. Bo jeśli podczas przeprawiania się przez Shinomen Mori Akito-san zgubi pakunki, nie będzie mógł wykonać swoich zadań i nie będzie mógł się z tego wytłumaczyć, zwłaszcza, że nie jest biegły w szczerości. Fukurou-san wydaje się być zarozumiałym i egoistycznym bushi, a mimo to jest moim przyjacielem, a w moim obowiązku leży aby go ocalić przed jego własną lekkomyślnością. A może spróbowałbym przekonać Akito-san, który mógłby z kolei wpłynąć na Fukurou-san. Już raz wykazał się biegłością dyplomacji, może i nie był do tego szkolony ale niewątpliwie ma talent, który nie powinien się marnować. Na popasie, podczas zmiany opatrunku nadarzy się okazja aby opowiadaniem uzmysłowić Akito-san błąd naszego przyjaciela Fukurou-san.”

Przez kolejną godzinę układał w głowie opowieść, która mogłaby wpłynąć twurczo na działania Kraba.
Manji wolał rozwiązać sprawę, bez używania środka ostatecznego jakimi niewątpliwie byłoby unieszkodliwienie, a nawet czasowe unieruchomienie Smoka. Dlatego też wielokrotnie poprawiał w głowie to co chciał powiedzieć Krabowi.

„Akito-san, przyjacielu z którym zabiłem Oni no Kyoso, chciałbym opowiedzieć ci historię, którą proszę rozważ dogłębnie. W dawnych czasach dwa Klany prowadziły zaciekłe wojny pomiędzy sobą, a były to Klan Psa i Klan Kota. Po wieloletnich i wyniszczających wojnach udało się dyplomatom Klanów doprowadzić do zawieszenia broni. W czasach spokojnych, przedstawiciel Klanu Psa zapragnął odwiedzić tereny Klanu Kota. Został on przyjęty z należytym szacunkiem, a on sam cieszył się bardzo wizytą. Powiadano, że chciał wystawić dobre imię o niegdyś znienawidzonym, wrogim Klanie Kota. Jednak stała się tragedia, został uprowadzony, a po dziś dzień nikt nie wie z jakich powodów. Choć jedni twierdzą, że pomniejszy Klan Lisa nie chciał aby oba Klany utrzymywały pokój, inni twierdzą, że porwano go dla okupu, a jeszcze inni, że to sam Klan Kota go zabił, bo ów gość odkrył spisek. Jak by nie było Klan Kota wyznaczył śledczych, którzy mieli odszukać choćby zwłoki przybysza, gdyż byłoby to wielkim dyshonorem gdyby wieść się rozeszła, że na ich ziemiach zaginął ważny osobnik, a na pewno doprowadziłoby to do krwawej wojny. Dziwne był także ich działanie, bo zamiast wyznaczyć najlepszych śledczych, Klan Kota posłał po mędrca z Klany Żmiji, który zamieszkiwał odległe ziemie. Czas na dostarczenie wiadomości i na przybycie Mędrca był znaczny i bardzo prawdopodobne było, że do tego czasu porwany zginie. Klan Kota jednak niewiele dołożył starań do poszukiwań, a gdy Mędrzec z Klanu Żmiji przybył na dwór Daimo Kotów wiele śladów zostało zatartych, Koty jednak obiecały ogromną zapłatę Mędrcowi, który z dobrego serca i naiwności podjął się zadania. Po wielu dniach poszukiwań nie znalazł on porwanego, a Klan Kota wystosował pismo do Klanu Psa, że oto obecny Mędrzec z Klanu Żmiji pojmał ich przedstawiciela gdy ten wracał do domu. W liście pisali, że Mędrzec zaproponował wspólną podróż i opiekę nad przedstawicielem Klanu Psa, a następnie podstępnie go zdradził, zdradzając także Klan Kota.”

Przemyślenia Skorpiona przerwało najpierw poruszenie na horyzoncie, a następnie widok dwójki podrużnych. Manji przymrużył oczy aby dokładniej się im przyjrzeć, spokojnie usiadł w siodle, gdy tylko się upewnił, że to nie zdrajcy Klanu Kraba. Jeszcze większym zaskoczeniem okazało się to z kim przyszło im się spotkać, byli to przedstawiciel klasy buke i kuge. Choć Takewaki był nieco znanym osobnikiem, Skorpion słyszał o nim nieco, a także rozpoznał jego insygnia. Pokłonił się obu Krabom z należytym szacunkiem. Jednak pozostawał w milczeniu nie przeszkadzając Krabom w ich interesach. Dość szybko doszedł do wniosku, że opowiadanie Akito historyjek nie będzie dobrym pomysłem, przykład jakim była rozmowa Krabów sugerował, że Akito lepiej zrozumie jeśli Manji powie mu wprost co sądzi o przeprawie przez Shinomen Mori.
Podczas gdy Akito i Moeru odeszli na bok, Manji w milczeniu wartował, czujnie rozglądając się do okoła, wypatrując zagrożenia.
W pewnym momencie Akito zaalarmował pozostałych złym stanem Moeru. Młody Skorpion nie raz miał już do czynienia z nadużywającymi opium i wiedział o powikłaniach tej trucizny, a także jak złagodzić ich ból. Znał także ludzi, którzy zażywali inny środek, który sam w sobie był trucizną, lecz dla nadużywającego opium był środkiem leczącym negatywne skutki narkotyku. Nawet był w posiadaniu niewielkiej jego ilości, szacował, że dla młodego Kraba wystarczy go na dwie dawki. Widząc straszliwe osłabienie Moeru, a także daleko idące wyniszczenie organizmu przez sake i opium postanowił porozmawiać z Takewakim na osobności. Pytające spojżenie Akito wystarczyło aby Manji zrozumiał co powinien zrobić.
- Mirumoto Fukurou-san, proszę przejmij obowiązki wartownika, ja tym czasem postaram się pomóc potrzebującemu. – Manji z niemal kocią zręcznością ześliznął się z Rinoko i ruszył do Moeru zaopatrzony w swoją torbę z przyborami leczniczymi.
- Znam się na niesieniu pomocy rannym, czy zgodzisz się, Hida 'Okami' Tatewaki-san abym pomógł Twojemu Panu? – Dopiero gdy Takewaki potwierdził, Manji ukląkł obok chorego najpierw diagnozując, a następnie pomagając najlepiej jak tylko potrafił. Po zakończeniu zabiegów zwrócił się do Takewakiego.
- Hida Okami Takewaki-san, mam do ciebie osobistą sprawę, czy możemy porozmawiać prywatnie, proszę?
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 01-09-2010 o 11:54.
Manji jest offline