Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 14:55   #34
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Ruiny chaty Eliota.


Ian rozpalał ognisko z gałązek których w około nie brakowało. Został sam przy ruinach szałasu, i miał trochę czasu by porozmyślać. To o ataku, to o swoim opiekunie, czasem przez myśl przebiegły mu sylwetki ocalałych, innym znowu stos ciał w wiosce wczorajszego wieczora.
Po kilkunastu minutach pracy gałązki w końcu stanęły w ogniu, a strużka dymu uniosła się do góry, młody pół-elf usiadł oparty o rozpadającą się ścianę czekając, aż Marysia wróci ze swego polowania.
Młoda wiedźma pojawiła się dopiero po upływie jakiś 30 minut, jednak widać jej wyprawa była owocna, poza martwym małym królikiem, niosła w ręce jakieś krzewy. Roślina ta była przyprawą która występowała w puszczy Lundru. Marysia nazrywała trochę na zapas, bo nigdy nie wiadomo co przyjdzie człowiekowi jeść.
Upłynęło trochę czasu nim upolowany zwierz upiekł się. Jednak gdy to nastało, dwójka ocalałych łapczywie zabrała się do jedzenia. Posiłek przyniósł im straszliwą ulgę, napełniony żołądek zawsze poprawiał nastrój. Słońce wskazywało ,że godzina spotkania coraz bliżej, i jeżeli chcieli zdążyć, musieli ruszać teraz. Ian spojrzał na dziewczynę mówiąc:

- Czekamy na Eliota? Czy idziemy do reszty?
- Zna drogę. – skwitowała wiedźma, która niezbyt przejmowała się losem złodziejaszka. Wstając z trawy chwyciła Królikodźgaja, i ruszyła krzakami w stronę polanki.
Po chwili namysłu Ian ruszył za dziewczyną przez gąszcz.

Grota


Wszyscy spożyli posiłek, nie był on duży, jednak zasycił głód. Za radą druida wszyscy zabrali się do sprzątania jaskini. Eburon przydzielił każdemu jakieś zadanie, i jaskinia w szybkim tempie wyglądała jak gdyby nikt nie używał jej od dawna. Grupa zebrała swój nikły ekwipunek i zebrała się pod wejście do oczyszczonej groty.

- Teraz chyba trzeba ruszyć po zwiadowców? – Zapytał Harril wskazując kierunek w którym według niego znajdowała się polanka.
- O ile jeszcze żyją... – mruknął cicho tropiciel.
- Miejmy taka nadzieję. – powiedział zatroskany o los towarzyszy Oskar
- Domyślam się ,że nie życzycie sobie żadnej przygrywki na drogę? – zagadnął młody bard, którego najlepszym sposobem na poprawę humoru była gra na instrumencie.
- Żadnej muzyki. Nie wiadomo czy nie kręcą się tu jakieś gobliny, czy coś gorszego... – skwitował szybko Eburon .
- Dobra chodźmy już! – Pogonił resztę Lajl.Mogą już tam na nas czekać!

Grupka zebrała się i cicho rozmawiając ze sobą ruszyła przez krzaki w stronę polany na której mieli spotkać się z grupą zwiadowczą.

Brim Ruiny.


Eliot przedzierał się przez krzaki, czuł nieprzyjemne ssanie w żołądku który dopominał się o żywność. Chłopak ignorował póki co jego wołania i podkradał się do miasta. Podróż za dnia była o wiele łatwiejsza niż nocne przeprawy, tak więc szybciej niż wczoraj doszedł do Brim. Ukryty w krzakach zlustrował wzorkiem ruiny miasta.
Mieli rację, większość orków spała przy zgaszonych ogniskach. Jednak niektórzy z nich, pełnili wartę przechadzając się z wyciągniętą bronią. Gobliny również nie próżnowały, i grupkami wałęsały się po zniszczony mieście szukając użytecznych przedmiotów. Eliot zobaczył za to czego mieszaniec nie był wstanie w nocy rozpoznać. Wielki wóz na potężnych kołach stał koło największej grupy orków. Pojazd przykryty był szmatami, które uniemożliwiały zobaczenie tego co znajdowało się w środku. I chyba zbierał się do drogi, gdyż kilku dobrze zbudowanych zielonoskórych zaprzęgało do niego kilka dobrych koni wierzchowych.
Po szybkiej analizie chłopak stwierdził ,że wejście do wioski jest aktualnie niemożliwe, i powoli zaczął się cofać. Jednak tym razem los postanowił spłatać mu figla. Noga Eliota zahaczyła o masywny korzeń, i nim chłopak zdążył zareagować gruchnął głośno o ziemię. Ptaki poderwały się z drzew, i wzleciały do góry, robiąc przy tym sporo hałasu. Chłopak dźwignął się z ziemi ale szybko ponownie na nią upadł gdy strzała świsnęła mu nad głową. Zaryzykował szybkim spojrzeniem do tyłu. Grupa goblinów która stała najbliżej miejsca w którym się krył biegła w tą stronę. Kilka miało łuki, inne prymitywne włócznie, no i najprawdopodobniej wiedzieli ,że ktoś kryje się w krzakach.
 
Ajas jest offline