Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 16:06   #25
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Ruszyli tropem ghoula. Mike prowadził, a Gary szedł za nim zastanawiając się czy może być gorszy syf niż Pola Utopców. Błoto i woda po kostki. Śmierdziało trupem i zgnilizną, a napięcie wiszące w powietrzu można było kroić tępym nożem. Zupełnie jak na tej imprezie zombiaków, na którą zaciągnął go Jimmy a potem wygadał że jego ludzki kumpel jest egzekutorem. Ubaw po pachy.
Szedł jednak uparcie, brudząc swoje kowbojki w słusznym celu. Ghoula należało złapać jak najszybciej. Najpierw pojawiło się znajome swędzenie palca wskazującego i kciuka. Gary potarł bezwiednie rękę i rozglądnął się. Pierwsze ostrzeżenie, coś się zbliża. Nie przejmował się na razie bo takie same sensacje czuł jak wyjmował lekko zasiedziałe w lodówce chińskie żarcie zamówione przed tygodniem. Teraz jednak bliskość ghoula lub innego zdechlaka była bardziej prawdopodobna niż sraczka.
Kolejne sygnały spowodowały że Triskett zgasił peta rzucając go pod nogi i spojrzał na Mike’a. On chyba też to czuł. Przyspieszył swoje ruchy i zmysły. Krajobraz zaczął się zmieniać. Zamiast zalanego cmentarza, betonowe nabrzeże, pełne śladów po trupie miejskiego życia. Śmietnik o którym wszyscy zapomnieli. Betonowe i ceglane pudełka porzuconych magazynów, kontenery z wysypującymi się śmieciami, zacumowane i rozpadające się powoli barki. Wypisany krwawymi literami na zardzewiałej blasze napis „Wkraczasz na REWIR” tylko wzmagał romantyczny nastrój.
Egzekutor wbudowany w ciało Gary’ego wchodził już na wyższe obroty. Widoki którymi raczyła ich opuszczona oczyszczalnia ścieków wyostrzały się, barwy przybrały bardziej krwisty ton. Kompani zaczęli poruszać się jakby wolniej. Coś było blisko, coraz bliżej. Machinalnie sprawdził czy na szyi wisi mu podarowany jeszcze przez CG mały, srebrny wisiorek. Ostatni, jeszcze nie udało mu się go zgubić lub przepić.
Pojawienie się szczurka przyjął w miarę spokojnie. W każdym razie armaty nie wyskoczyły z kabur. Był ostrzeżony, a łak nie wydawał się mieć na razie wrogich zamiarów. CG podjęła próbę dogadania się, i jak zwykle dobrze jej szło, pomimo tego że mało co nie spierdolił wszystkiego. Szczurołak był na swoim i taktyka zły, dobry glina nie przypadła mu do gustu. A szkoda, Gary repertuar gróźb miał naprawdę bogaty. Ubezpieczał rozmowę, a gdy okazało się że ghoulica pognała w tą śmierdzącą rurę, zaklął pod nosem. Tyle dobrego, że od razu przejęli oba wejścia, którymi cel mógłby uciec. Na słoneczko pewnie niechętnie wybiegnie, ale CG i Ruiz miały swoje sposoby, jak to baby.
Gary zapalił fajka i przysłuchiwał się snuciu planów. Srebrny łańcuch, który dostał od CG okręcił wokół pasa aby był pod ręką. Na podane srebrne kajdanki już nie wytrzymał. Mike odskoczył jak oparzony, gdy Triskett obejrzał je ciekawie.
- Te z różowym futerkiem zostawiłaś w domu? - Spytał z uśmiechem i podał colta Ruiz, a potem łyknął jeszcze z piersiówki kończąc swój skromny zapas. Latynoska rozpoczęła swoje czary. Gary wpatrywał się w kreślone znaki ciekawie, nie widział jeszcze jej przy pracy. Dlaczego odwracała wzrok?
Po zawaleniu odpływu mogli trzymać się razem. Wywabienie zdechlaka z kryjówki muzyką egzorcystki i wyświęcenie wody było dobrym pomysłem. Benzyny było na tyle aby polać porządnie gruz z wierzchu, tak by ghoul nie próbował się tamtędy przedrzeć. Spojrzał jeszcze na blokadę zrobioną na prędce z łakiem i pstryknął petem w środek zwalonego gruzu. Płomienie zaczęły szaleć. Resztkę w butelce schował do kieszeni, będzie można użyć później, choć jako taktyczną rezerwę wolałby chłopaków z GSRów, a nie te parę oktanów.
CG zaczynała grać. Nuty plątały się pozornie chaotycznie, ten zaśpiew harmonijki był mu dobrze znany. Choć wolał gdy wieki temu grywała spokojne, bluesowe synkopy układające się w swingujące melodie. Spiął się i nakręcił ja sprężyna. Zajął wyznaczoną pozycję, przed CG, nieco z boku. Ghoulowi przestrzelenie kolana nie zaszkodzi w jego nieżyciu. Wiedział że czasu będzie niewiele, ten gatunek zdechlaków był diablo szybki. Dwa, może trzy strzały. Otworzy ogień jak tylko go zobaczy. Plan był dobry. Wywabienie przez dziewczyny, srebrne kule, zwierzęca moc łaka a potem pęta i kajdanki. Kurwa, brzmiało prosto, pięknie i skutecznie.
 
Harard jest offline